Stellantis miał nie likwidować marek. To już czas przeszły
Słabe wyniki finansowe za pierwsze półrocze i niezadowolenie inwestorów dają w kość grupie Stellantis. Carlos Tavares, który bronił wcześniej wszystkich 14 marek koncernu, teraz mówi wprost - "jeśli nie będą zarabiać pieniędzy, zamkniemy je".
- Stellantis zanotował bardzo słabe pierwsze półrocze
- Duże problemy przyniósł rynek amerkański, gdzie sprzedaż tąpnęła, a przychody spadły
- Stellantis ma obecnie 14 marek w grupie i niektóre mogą trafić pod topór
Pamiętacie te piękne zapewnienia sprzed kilku lat, że każda marka w grupie Stellantis jest bardzo ważna i nie ma opcji, aby zniknęła z rynku? To brzmiało wspaniale, ale jest już odległą przeszłością. Rok 2024, po udanym 2023, przynosi tylko problemy i słabe wyniki finansowe całej grupie. Carlos Tavares, dotychczas broniący obecnego portfolio, zmienił front i mówi wprost: "jesteśmy gotowi do likwidowania marek".
Giełda wyraźnie pokazuje powagę sytuacji. Akcje Stellantisu spadły o 12,5% w czwartek (po ogłoszeniu wyników), a straty w skali obecnego roku to 22%. W efekcie Stellantis osiągnął najgorszy wynik ze wszystkich europejskich grup.
Stellantis wybiera prostą strategię. Jeśli jakaś marka nie jest dochodowa, to od razu zniknie. "Nie stać nas na marki, które nie przynoszą pieniędzy"
Tavares w wypowiedzi dla Reutersa podkreślił, że koncernu nie stać na przepalanie pieniędzy na samochody, które na siebie nie zarabiają. A teraz mamy tutaj wiele modeli grających do jednej bramki i rywalizujących ze sobą. W zasadzie żadna z firm nie może więc "spać spokojnie".
Które firmy są najbardziej zagrożone? Lista jest tutaj zaskakująco długa. Na pewno na celowniku ląduje Chrysler, którego ciągnie jeden model. Dodge z nową linią modelową też może być w tarapatach. W Europie z kolei listę uzupełnia DS, Lancia i nawet Alfa Romeo. Ba, nawet Fiat teoretycznie nie wypada zbyt dobrze.
Doszło więc do tego, czego obawiało się wiele osób od samego początku. Mowa o kanibalizacji, gdzie podobnie pozycjonowane marki oferują niemal identyczne modele. W przypadku Stellantisu mowa wręcz o dokładnie takich samochodach, z identycznymi silnikami i rozwiązaniami, jedynie nieco inaczej opakowanych.
Problemem jest też Maserati, które ma obecnie przedziwną gamę modelową
Z jednej strony mamy ciekawe Grecale, które jest bardziej przystępnym crossoverem. Obok niego stoi nowe GranTurismo, które z ceną powędrowało do nowej galaktyki, a także MC20, czyli flagowy supersamochód marki. Analitycy twierdzą, że Stellantis już robi ruchy, które pozwalają im zbadać potencjalną możliwość sprzedaży tej firmy. Tu warto przypomnieć ponownie słowa Carlosa Tavaresa, który twierdził niedawno, że Maserati nigdy nie trafi na sprzedaż.
We włoskich mediach pojawiły się za to ciekawe spekulacje, wedle których Maserati mogłoby trafić pod skrzydła Ferrari. Trudno powiedzieć, na ile te doniesienia mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ferrari notuje świetne wyniki na giełdzie i mogłoby odpowiednio pokierować Maserati, tworząc z niego solidną konkurencję dla Porsche.