Możesz kupić Syrenę, która jest Oplem. Projekt z Kutna trafił pod młotek

Pamiętacie wynalazek o nazwie Syrena Vosco S106? Projekt z AMZ Kutno, który miał być powrotem polskiej motoryzacji, przepadł bez wieści. Teraz "prototypy" trafiły na sprzedaż. I prawda jest taka, że warto byłoby je uratować.

  • AMZ Kutno próbowało przywrócić do życia "polski samochód"
  • Syrena Vosco S106 miała powstawać pod marką FSO Syrena
  • Projekt bazował na technice Opla

Plany były bardzo ambitne. Nadwozie czerpało z klasyki i utrzymano je w stylu retro. Początkowo stawiano na napęd spalinowy, ale później eksperymentowano też z elektryfikacją. Projekt znalazł sponsorów, dostał dotacje i... przepadł bez wieści. Nie jest to żadną niespodzianką - Syrena Vosco S106 była w zasadzie skazana na porażkę.

Teraz jednak pojawiła się wyjątkowa okazja, aby kupić taki samochód. Kilka egzemplarzy, które mają dopuszczenie do ruchu, trafiło na sprzedaż. I jest to projekt, który moim zdaniem trzeba zachować, gdyż pokazuje, że stworzenie auta od zera to nie lada wyzwanie.

Plany były ambitne, a Syrena Vosco miała "faktycznie" trafić na rynek

Wyzwania podjęło się początkowo AMZ Kutno, aczkolwiek koncepcja zakładała rozbudowę zakładu i normalną regularną produkcję auta. Miał to być samochód z segmentu B, o stylistyce w duchu "retro", ale z nowoczesnym wyposażeniem.

Prototypu zbudowano w oparciu o Opla Corsę, łącząc to z autorskim nadwoziem. Tutaj przeszczepiono wiele elementów Fiata 500 i z katalogów zewnętrznych dostawców. Efekt końcowy nie należał do porywających, ale produkcyjny wariant miał zyskać nieco inny design.

Syrena Vosco EV2

Co poszło nie tak?

To dość oczywiste - zabrakło pieniędzy, przestrzeni i możliwości dalszego rozwoju tego projektu. Nie powinno to być zaskoczeniem, gdyż bez ogromnego kapitału i dziesiątek, a nawet setek milionów na stole, stworzenie auta od zera jest niemal niemożliwe.

Co więcej, problemem był fakt, że komunikacja i rozwój tego projektu były dość mizernie prowadzone. Wyglądało to więc jak "budowanie auta w małej hali", a nie tworzenie czegoś, co miałoby faktycznie zaskoczyć na drogach.

Ten samochód powinien jednak znaleźć nowy dom - w jakimś muzeum (np. w kolekcji zgromadzonej w FSO), lub w prywatnych rękach. Powód jest prosty - to przykład na to, że chęci mamy dużo, ale możliwości w naszym kraju kończą się niestety bardzo szybko.