Ten wóz strażacki jest elektryczny. To bardzo sensowna zmiana na lepsze
Ma sześć kół, wygląda niczym maszyna z filmów sci-fi i jest w pełni elektryczny. Ten wóz strażacki to przyszłość pracy strażaków na lotniskach. Ta zmiana ma ogromny sens!
- Rosenbauer Panther 6x6 to znany wóz strażacki do pracy lotniskowej
- Nowa wersja jest w pełni elektryczna
- Osiągi i możliwości robią tutaj wrażenie
Pewnie mieliście okazję zauważyć, że typowy wóz strażacki, pracujący na lotnisku, wygląda zupełnie inaczej niż jakikolwiek samochód tego typu na drogach publicznych. Ich kształty są bardzo futurystyczne, a sama koncepcja skrajnie inna, niż przy typowych modyfikowanych Scaniach czy Mercedesach.
Nie jest to przypadek. Praca na lotnisku ma swoją specyfikę, a gaszenie samolotów (oczywiście w skrajnej sytuacji) wymaga zupełnie innego podejścia. Rosenbauer Panther 6x6 to jeden z najbardziej znanych produktów tej austriackiej grupy, słynącej z produkcji wozów strażackich w najróżniejszych odmianach.
Wóz strażaki rodem z filmów science-fiction? Nie, to ARFF
Ta nazwa to skrót od Aircraft Rescue and Firefighting Vehicle, czyli kategorii samochodu do pracy na lotnisku. Rosenbauer produkuje też inne pojazdy służące do ratowania pasażerów samolotów. Są to na przykład specjalne schody ewakuacyjne, lub wozy techniczne, które mają dodatkowe oprzyrządowanie.
Kategoria ARFF jest tutaj jednak bardzo ciekawa. Takie maszyny muszą być bardzo szybkie, stosunkowo zwinne, a ich możliwości gaśnicze muszą być na tyle wysokie, aby poradzić sobie z ogniem nie tylko w małych Bombardierach CRJ900, ale także w wielkich Airbusach A350, czy nawet A380.
Tu liczy się wszystko - od każdej sekundy poświęconej na dojazd, aż do skuteczności przy działaniach ratunkowych. Nowy Rosenbauer Panther 6x6 jest dlatego elektryczny i to jest tutaj kluczowa zmiana.
Wariant na prąd ma nie tylko pełny moment obrotowy dostępny "od zera", ale także zapewnia doskonałą dynamikę. Łącznie pod prawą nogą kierowcy jest 1200 KM w trybie boost. Prędkość maksymalna, pomimo masy sięgającej 40-42,5 tony przy gotowości do działania, to 120 km/h. Od zera do 80 km/h taki wóz strażacki rozpędza się w niecałe 20 sekund.
Elektryfikacja ma tutaj dużo sensu. Lotniskowe wozy strażackie pokonują krótkie dystanse, więc zasięg nie jest problemem. Ogromny, bo liczący blisko 260 kWh pojemności akumulator zasila nie tylko napęd, ale i cały osprzęt. W zapasie jest jednak w razie potrzeby generator z dieslem, służący do obsługi systemu gaśniczego
Na pokładzie jest wszystko, czego do szczęścia potrzeba
Mamy tutaj potężny układ gaśniczy na teleskopowym ramieniu, zbiorniki na wodę (12 000 litrów), pianę (1450 litrów) i proszek gaśniczy (250 kilogramów). Kabina operatora zapewnia fantastyczną widoczność i została maksymalnie uproszczona. Specjalna konstrukcja pasa przedniego ułatwia też pokonywanie ewentualnych przeszkód.
Według firmy Rosenbauer elektryfikacja takiego wozu strażackiego to strzał w dziesiątkę. Zasięg wystarczy na kilka wyjazdów, a szybkie ładowanie z mocą 300 kW sprawia, że wielką baterię naładujemy do pełna w niecałą godzinę.
Ta maszyna przeszła już szereg testów na różnych lotniskach i teraz wchodzi do służby. Z pewnością, prędzej czy później, zobaczycie ją w największych portach lotniczych.