TEST: Hyundai Tucson 2.0 CRDI Mild Hybrid to dobry SUV, ale budzi w nas mieszane uczucia
Kiedy testowałem Tucsona po faceliftingu, narzekałem na wysokie zużycie paliwa odmiany z silnikiem benzynowym. Pora sprawdzić, czy mocniejszy diesel, z "miękką hybrydą" to znaczna poprawa sytuacji.
W przypadku testowanego Tucsona, w stosunku do poprzedniego, który gościł na naszych łamach, zmianie uległa główna część, czyli układ napędowy. Pod maską mamy więc dwulitrowego diesla o mocy 185 KM, który moc na cztery koła przenosi poprzez ośmiobiegowy, tradycyjny automat. Do tego, za 4 000 zł, można dokupić system Mild Hybrid, czyli zastąpienie alternatora oraz rozrusznika silnikiem elektrycznym. Samochód co prawda nie jest wtedy w stanie jechać całkowicie na silniku elektrycznym, ale kierowca dostaje szybszą reakcję systemu Start-stop, wydajniejsze ruszenie z miejsca, a także wsparcie podczas wyprzedzania. No i, teoretycznie, ma się to skończyć niższym zużyciem paliwa.
Jak jest?
Przede wszystkim, silnik 2.0 CRDI z "automatem" to sam w sobie nienajgorszy wybór do Tucsona. SUV wbrew pozorom nie jest mały i lekki. I o ile przyspieszenie do 100 km/h jest nieco gorsze niż w przypadku jednostki 1.6 T-GDI (9,5 sekundy, czyli cztery dziesiąte wolniej niż silnik benzynowy), to ogólne wrażenia są takie, że to bardzo dobre i dynamiczne połączenie. 185 KM to wystarczająca moc, a moment obrotowy to 400 Nm. Co za tym idzie, dynamika jest po prostu dobra, zwłaszcza, jeśli z samochodu będziemy korzystać na drogach szybkiego ruchu. Koreański SUV bez problemu radzi sobie z przelotami z wyższa prędkością - jest też przy tym dość dobrze wyciszony. Choć najlepiej "tego nie słychać" do ok. 120 km/h. Ale powyżej również zupełnie nie przeszkadza. Spore pochwały zebrała też podczas testu skrzynia biegów. Osiem przełożeń dobieranych jest w odpowiedni sposób, a przede wszystkim - bardzo szybko i płynnie. Przekładni niemal nie zdarza się szarpać - można wręcz zapomnieć, że ona istnieje. I choć możliwe, że ze skrzynią ręczną osiągi byłyby lepsze, to Koreańczycy wyraźnie postawili na komfort jazdy - zarówno ta skrzynia, jak i "dwusprzęgłówka" w innych modelach należą do czołówki w swoich klasach, jeśli chodzi o sposób działania. Nawet redukcje, które choć pewnie mogłyby być szybsze, są delikatne i tylko gwałtowniejszym przyspieszeniem otrzymujemy informacje o tym, że samochód zmienił bieg na niższy. I tak naprawdę na tym moglibyśmy niemal zakończyć informacje na temat silnika. Gdyby nie właśnie zużycie paliwa oraz system Mild Hybrid.
Otóż, wyniki testu powodują, że spalanie Tucsona z dieslem można uznać, za najwyżej przeciętne. W mieście, gdzie często ruszamy i korzystamy z "hybrydowości", rozstrzał zużycia był między 9, a 14 litrów na 100 km, przy czym wartości poniżej dziesięciu litrów wymagały naprawdę luźnych ulic i leniwego usposobienia kierowcy. Faktycznie, z małym silniczkiem elektrycznym rusza się płynniej i wygodniej, ale nie ma w tym nic rewolucyjnego. Podobnie przy przyspieszaniu. Patrząc na wskaźnik przepływu energii, prąd wkracza do akcji tylko przy lekkim oparciu nogi o pedał gazu, w celu utrzymania prędkości. Przy stałej prędkości korzystamy już tylko z klasycznego diesla. I o ile niecałe 6 litrów na 100 km przy "stówce" na prędkościomierzu jest wynikiem całkiem niezłym, to wynik o trzy litry wyższy na autostradzie, w porównaniu z podobnymi SUV-ami nie jest niczym, czym można by się chwalić na pierwszych stronach broszur.
Zużycie paliwa | Hyundai Tucson 2.0 CRDi Mild Hybrid |
---|---|
przy 100 km/h: | 5,9 l/100 km |
przy 120 km/h: | 7,6 l/100 km |
przy 140 km/h: | 9,0 l/100 km |
w mieście: | 11,0 l/100 km |
Wciąż przyjemnie się jeździ
Choć Hyundai nie jest mistrzem oszczędności, to dobrze się nim jeździ. Jest dynamiczny, skrzynia działa płynnie, jest cichy, ale także komfortowy. To taki trochę "bujany" komfort, ale od takiego SUV-a nie oczekuję sportowych emocji, a tego, żeby w odpowiednich warunkach przewiózł kierowcę wraz z rodziną np. na wakacje. A z tego Hyundai wywiązuje się naprawdę nieźle. Zarówno nierówności terenu w postaci poprzecznych uskoków, torów tramwajowych i progów zwalniających, jak i drogi szutrowe, albo utwardzone historycznym brukiem, robią na zawieszeniu Tucsona nieduże wrażenie. Po prostu przez nie przejeżdża. Coś tam słychać, coś zabuja, ale na pewno nikogo nie wytrzęsie. Koreańczycy, na szczęście, nie przegięli też w drugą stronę, więc choroba morska na pokładzie Tucsona raczej nikomu nie grozi, choć wóz nieco za mocno wychyla się na szybko pokonywanych zakrętach.
Za to pokonuje je bardzo pewnie. Mimo, iż kierowca nie używa najbardziej precyzyjnego układu kierowniczego na rynku (powiedziałbym, że bliżej mu do starszych modeli marki, niż i30, Kony, czy nawet i20), to wie co zrobić, żeby Tucson przejechał zakręt w sposób bezpieczny. Jak na tego typu samochód, granica niespodziewanej zmiany kierunku jazdy jest całkiem daleko. Owszem, wsparcia udziela tutaj napęd na obie osie, który w razie czego przerzuca część mocy na tylne koła. Można go oczywiście zablokować, ale przyda się to głównie zimą, na zaśnieżonych drogach - blokada działa do 30 km/h. Dalej pozostaje nam ufać elektronice. Dlatego nie traktowałbym Tucsona jak samochodu, którym wjedziecie wszędzie. Prześwitu jest 17,2 cm, są progi poniżej linii drzwi, a opony mają 19 cali średnicy. Mimo tego, spokojnie możecie jeździć Tucsonem po leśnych, albo szutrowych drogach - tam się sprawdzi znakomicie.
Ergonomicznie i przestronnie
To pierwsze i nieustające wrażenie po podróży Tucsonem. Samochód, zwłaszcza z przodu, jest po prostu przestronny. Fotele są obszerne, i choć przeciętnie trzymają na zakrętach, to na trasę są po prostu wygodne. Nie mają też problemu ze zbyt krótkim siedziskiem. Są oczywiście (w wersji Premium) elektrycznie regulowane. Dookoła również nie zabraknie przestrzeni i to mimo ograniczenia jej nad głową poprzez wstawienie szklanego, otwieranego dachu. Przed kierowcą zabudowano kokpit typowy dla współczesnych modeli marki - z prostymi, ale czytelnymi zegarami i banalnie prostą w obsłudze deską rozdzielczą z dużymi przyciskami o wyjątkowo jasnym przeznaczeniu. Do tego mamy oczywiście "tablet" systemu multimedialnego - szybki i banalny w obsłudze, pozwalający na podłączenie smartfona przez Apple CarPlay, Android Auto, z nawigacją, możliwością personalizacji menu oraz zawiadujący bardzo dobrym audio sygnowanym przez firmę Krell, znaną z wysokiej klasy systemów.
Z tyłu również jest nieźle, choć tutaj siedzisko kanapy nie należy do najdłuższych - za to miejsca jest sporo, a wyprofilowanie jest całkiem przyzwoite - nawet dla trójki osób (ale tutaj nie upierałbym się przy długich podróżach). Nieźle, choć już nie tak atrakcyjnie, wypada bagażnik. Ze względu na zastosowanie systemu hybrydowego, jego pojemność spadła. O ile w "standardowym Tucsonie 4x4 kufer schowany za elektrycznie podnoszoną klapą ma 513 litrów, to w przypadku testowanego egzemplarza, wynosi ona tylko 459 litrów, i nie ma nawet koła zapasowego. Kanapę można oczywiście złożyć - otrzymujemy wtedy 1 440 litrów pojemności, choć to również trochę mniej niż zwykle. Sprawa rozbija się własnie o "drugie dno", które normalnie jest dostępne nawet z kołem dojazdowym.
Wszystko
Odmiana Premium Hyundaia Tucsona to najwyższa linia wyposażenia. W związku z niewielkimi możliwościami personalizacji listy dodatków, na pokładzie mamy wszystko, ale za wcale nie małą cenę. Licząc z lakierem, SUV został wyceniony na 187 200 zł, co wcale nie jest ani małą, ani specjalnie atrakcyjną kwotą. Choć konkurencja wcale nie musi być tańsza. Tutaj, poza wspomnianym wcześniej audio i systemem multimedialnym, otrzymujemy komplet asystentów jazdy, kamerę cofania z widokiem 360 stopni, skórzaną tapicerkę, podgrzewaną kierownicę, fotele z ogrzewaniem i wentylacją, system bezkluczykowy, ładowarkę indukcyjną oraz elektrycznie sterowaną tylną klapę. A także szklany dach, który psuje wrażenie świetnie wykonanego samochodu. Bo materiały użyte do wykończenia wnętrza są niezłej jakości. Premium to nie jest, ale jest miękko tam gdzie powinno, a wszystko ma przyjemną w dotyku fakturę tworzyw. I tylko okolice panoramicznej szyby na górze na nierównościach wydają dźwięki, których trudno się spodziewać przy tej kwocie. Sztywność nadwozia musi nie być wysoka i przy krawężnikach, progach zwalniających i tego typu przeszkodach, po prostu szklany dach trzeszczy. Cała reszta spasowana jest już odpowiednio i tak jak przyzwyczaiła nas do tego marka.
Podsumowanie
Mam naprawdę mieszane uczucia. Tucson to dobry SUV "bez zadęcia", który spełnia w 100% rolę, którą mu powierzono. Jest komfortowy, ma przestronne wnętrze, świetną ergonomię, a do tego dynamiczny silnik, który pozwala płynnie jeździć. Mam jednak wrażenie, że jest nieco zbyt drogi, a przede wszystkim, zbyt mało oszczędny. Wyniki testu nie są powalające, choć pewnie nie miałbym do nich większych zastrzeżeń, gdyby nie system Mild Hybrid, który miał sytuację poprawić. Kosztuje 4 000 zł, zabiera bagażnik, a efekty nie są dobrze widoczne. Może warto go sobie odpuścić?
Dane techniczne
NAZWA | Hyundai Tucson 2.0 CRDI Mild Hybrid Premium |
---|---|
SILNIK | t. diesel, R4, 16 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | Common Rail |
POJEMNOŚĆ | 1995 |
MOC MAKSYMALNA | 136 kW (185 KM) przy 4 000 obr/min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 400 Nm przy 1750 - 2750 obr/min |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, ośmiobiegowa |
NAPĘD | 4x4, dołączany |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
OPONY | 245/45R19 |
BAGAŻNIK | 459/1449 |
ZBIORNIK PALIWA | 58 |
TYP NADWOZIA | SUV |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4480/1850/1645 |
ROZSTAW OSI | 2670 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1748/502 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/1900 |
ZUŻYCIE PALIWA | średnio 6,6-7,1 |
EMISJA CO2 | 173-184 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 9,5 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 201 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 5 lat |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (1.6 GDI Classic) 87 400 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 184 400 (z Mild Hybrid) |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 187 200 |