Seat Ateca 2.0 TDI 4Drive Xcellence | TEST

Seat ostatnio gra dość ostro. Najpierw pokazali światu swojego pierwszego SUV’a, później podnieśli apetyt trzystukonną Cuprą, a teraz już odkrywają karty kolejnej propozycji kompaktowego SUV’a. My jednak postanowiliśmy przyjrzeć się Atece z dwulitrowym silnikiem wysokoprężnym i napędem na cztery koła.

Seat Ateca to w zasadzie siostra bliźniaczka Volkswagena Tiguana. Jednak jej ostre linie sprawiają, że optycznie nadwozie wydaje się lżejsze i mniej toporne, nie tracąc jednocześnie na masywności. Smukła sylwetka mierzy 4363 mm długości, czyli o raptem centymetr „z hakiem” mniej od wspomnianego Tiguana. Jest jednak niższa o ponad 3 centymetry, przy prawie tej samej szerokości (bez lusterek, Ateca jest o 2 mm szczuplejsza od Tiguana). Ilość miejsca w środku jest jednak porównywalna. Z przodu trudno dostrzec drastyczne różnice. Ateca ma jednak nieco mniej miejsca w drugim rzędzie siedzeń. Mniej nie znaczy jednak mało. Spokojnie zmieszczą się tam dwie dorosłe osoby. Ze względu na kanciasty i dość wysoko poprowadzony tunel środkowy, pasażer siedzący pośrodku może nie mieć co zrobić z nogami.

 

Nuta pomarańczy

Białe nadwozie może i prezentowałoby się nieco nudno, jednak pomarańczowe wstawki naszego testowego egzemplarza dodały mu niecodziennego charakteru. W mandarynkowe barwy ubrano nie tylko lusterka i aluminiowe 19-calowe felgi, ale także przedni i tylny zderzak. Całość wygląda ciekawie i nowocześnie. Dodatkowo należy pochwalić projektantów za koncepcję zderzaków. Nie jest to ot, zwykły kawałek plastiku. Widać, że projektom dokładek i wstawek poświęcono sporą dawkę uwagi.

Od frontu dzieje się sporo, a wszystko utrzymane jest w tonacji ostrych linii i geometrycznych kształtów. Ostre reflektory wyposażono w ciekawe LED-owe światła do jazdy dziennej, tworzące niedomknięty trójkąt. Jest to rozwiązanie o tyle ciekawe, że owe LED’y przejmują funkcje kierunkowskazów i świateł awaryjnych. Gdy włączymy kierunkowskaz, trójkątne obwódki reflektorów zmieniają kolor na pomarańczowy, co wygląda bardzo ładnie i nowocześnie. Trapezową osłonę chłodnicy zakończono aluminiową dokładką, która podkreśla quasi-terenowy charakter tego auta.

 

Boczna linia auta jest mocna i masywna, a drobne kanciaste lusterka wydają się szyte na miarę. Mimo niewielkich rozmiarów, nie ograniczają widoczności. Tylne lampy kontynuują zapoczątkowany z przodu trójkątny motyw i przypominają nieco te, które znajdziemy w Skodzie Superb. Sam tył auta jest prosty i zdobią go jedynie trzy horyzontalne przetłoczenia. Taki zabieg optycznie wygładza i poszerza auto. Jedynym ozdobnikiem, jest aluminiowa dokładka zderzaka, która dobrze komponuje się z podwójną końcówką wydechu. Ateca w tej konfiguracji nie udaje niczego na siłę. Widać, że mamy do czynienia z dynamicznym autem, jednak trudno mówić o przesycie detali, czy krzykliwych dodatkach.

Spokojne wnętrze

We wnętrzu jest spokojnie i klasycznie. Materiałowa tapicerka jest dwukolorowa, a środkowa brązowa część to bardzo miła w dotyku alcantara. Mimo, że wszystkie elementy wnętrza zostały wykonane z ciemnych plastików, w kabinie nie jest ciemno za sprawą ogromnego panoramicznego dachu. Szklane okno kończy się dopiero na wysokości tylnych zagłówków, wpuszczając do środka dużo światła.

Na desce rozdzielczej próżno szukać nowości. Jedyną nowinką jest 8-calowy wyświetlacz centrum multimedialnego z odświeżonym systemem operacyjnym. Cała reszta to rozwiązania, które dobrze znamy z innym modeli hiszpańskiej marki. Zegary są wręcz dokładnie takie same. Pod tym względem Ateca nieco odstaje od wspomnianego Tiguana, w którym standardowe analogowe wskaźniki zostały zastąpione wirtualnym kokpitem. Podobnym rozwiązaniem od dawna chwali się też Audi. Póki co w Atece nie uświadczymy takich nowoczesnych rozwiązań.

Mimo ciemnych barw, wnętrze jest bardzo przyjazne. Trudno się w nim pogubić. Sterowanie multimediami jest intuicyjne, a umieszczony poniżej panel klimatyzacji nie przytłacza liczbą przycisków. Poniżej znalazł się spory schowek z indukcyjną ładowarką i dwoma portami USB. Wygodnym rozwiązaniem jest fakt, że powierzchnia na której kładziemy telefon została pokryta gumo-podobnym tworzywem i dodatkowo wyposażona w wystające „płotki”, które utrzymują smartfon na swoim miejscu niezależnie od sposobu jazdy.

Diesel musi klekotać

Do napędu testowanej Ateki posłużył najmocniejszy z silników wysokoprężnych dostępnych w gamie. 2.0 TDI generuje moc 190 koni mechanicznych i całkiem spory maksymalny moment obrotowy wynoszący 400 Nm. Mocy do dynamicznej jazdy jest aż nadto, jednak kultura pracy silnika pozostawia sporo do życzenia. Przy mocniejszym przyspieszaniu klekot dochodzący spod maski staje się bardzo uciążliwy. Trudno powiedzieć, czy winę za to ponosi niewystarczające wyciszenie kabiny pasażerskiej, czy sama jednostka napędowa, która obudziłaby nawet zmarłego. Jednak auto rozpędza się bardzo żwawo, a pierwszą setkę na liczniku zobaczymy po zaledwie 7,5 sekundy. Trzeba przyznać, że to bardzo obiecujący wynik. Tiguan z analogicznym silnikiem 2.0 TDI o mocy 190 KM, osiągnie tą prędkość po 7,9 sekundy. Nie bez znaczenia w tej kwestii jest masa, ponieważ Ateca ważąc 1610 kilogramów - jest o 38 kilogramów lżejsza od brata ze stajni VW.

Silnik współpracuje z siedmiostopniową dwusprzęgłową przekładnią DSG, ale możemy zmieniać biegi również manualnie – za pomocą drążka, lub łopatek przy kierownicy. Te drugie są bardzo małe i prawie chowają się za kierownicą. Mimo, że ich działanie jest jak najbardziej pozytywne, tak umiejscowienie – już nie koniecznie. Nie dość, że są bardzo małe, co może utrudniać zmiany biegów podczas dynamicznej jazdy po zakrętach, to są też zamocowane blisko osi kierownicy. Chcąc zmienić bieg przy normalnym, pewnym chwycie kierownicy, do łopatek sięgniemy dosłownie czubkami palców (zakładając, że mamy dłonie o przeciętnym rozmiarze). Zatem żeby pewnie nacisnąć łopatkę, konieczne jest poluzowanie chwytu na kierownicy.

Co do pracy samej skrzyni DSG, to spotkamy się z tym, do czego przyzwyczaiły nas inne auta z grupy Volkswagena. Pracuje płynnie i spokojnie, choć w trybie Normal zmienia biegi w sposób nieco flegmatyczny. Rozwiązaniem jest tryb Sport, na którym skrzynia cały czas podtrzymuje wyższe obroty, aby zapewnić nam pełną moc pod prawą stopą.

Przy normalnej miejskiej jeździe zużycie paliwa wynosi 7,5 litra. Zdejmując nogę z gazu i jeżdżąc nieco spokojniej, bez problemu osiągniemy 6,5-7 litrów. Jednak podróżując zdecydowanie dynamiczniej, trzeba liczyć się ze zużyciem paliwa na poziomie 9-9,5 l/100 km.

Zużycie paliwa: Seat Ateca 2.0 TDI 4Drive Xcellence
przy 100 km/h 5,7 l/100 km
przy 120 km/h 6,5 l/100 km
przy 140 km/h 7,3 l/100 km
w mieście: 7,5 l/100 km

Dywan Alladyna?

Do dyspozycji mamy 6 trybów jazdy: Eco, Normal, Sport, Individual, Offroad i Snow. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że Atecą dosłownie nie da się jeździć w trybie Normal. Już spieszę wyjaśnić dlaczego. O ile charakterystyka pracy silnika nie pozostawia wówczas wiele do życzenia, a wysokoprężny motor pracuje całkiem żwawo, tak to co dzieje się z układem kierowniczym i zawieszeniem, to istny dramat. Kierownica nie stawia wówczas niemal żadnego oporu, a wyczucie co się dzieje z kołami, graniczy z cudem. Zawieszenie zachowuje się jak wysiedziany ponton, a naszych uszu stale dobiegają jęki dochodzące spod auta. Jedynym plusem jest fakt, że całkiem dobrze tłumi nierówności. Jednak układ kierowniczy jest tak miękki, niewyczuwalny i nieprecyzyjny, że trudno mówić o jakiejkolwiek przyjemności z prowadzenia auta. Przy pokonywaniu szykany z niewielką prędkością, całe auto kiwa się na boki, jak by zamierzało dotknąć lusterkiem pobocza. Plusem jest jedynie manewrowanie w zatłoczonych miejskich uliczkach, ponieważ dzięki tak dużym zaangażowani układu wspomagania i ciasnym promieniu skrętu (5,4 metra), wyjazd z najciaśniejszego miejsca nie powinien stanowić żadnego problemu.

Całe szczęście po przełączeniu Drive Mode Select w tryb indywidualnych ustawień (pozostawieniu silnika w ustawieniach Normal, a zawieszenia i układu kierowniczego na Sport), auto reprezentuje zupełnie inny charakter. Posłusznie reaguje na komendy wydawane kierownicą, a praca kół jest bardzo łatwa do wyczucia, niezależnie od tego po jakiej nawierzchni i z jaką prędkością się poruszamy. Inna sprawa, że montaż 19-calowych felg do auta, które przynajmniej w założeniu ma poradzić sobie z opuszczeniem asfaltowych dróg, wydaje się nieco bez sensu. Najechanie na każdą nierówność w drodze, czy choćby tory tramwajowe, jest odczuwalne w kabinie i skutkuje mało subtelnym łomotem docierającym do naszych uszu. Duże felgi i niskoprofilowe opony (225/40) nie mają łatwego życia, a wyciszenie kabiny pasażerskiej nie do końca radzi sobie z odizolowaniem groźnie brzmiących dźwięków docierających spod auta.

Ciekawostką jest fakt, że w testowym egzemplarzu zamontowano hak holowniczy. Za pomocą przycisku w bagażniku w ciągu chwili możemy znacznie powiększyć zdolności transportowe auta. A te nawet bez przyczepy wyglądają bardzo obiecująco. Bagażnik pomieści 485 litrów bagaży, w przypadku wariantu z napędem na cztery koła. Decydując się na standardową odmianę z napędem na przednią oś, będzie to 510 litrów, czyli zaledwie o 10 l mniej niż w Tiguanie. Tylna kanapa w Atece jest dzielona w stosunku 40/60, a oparcia rozkładają się prawie do pozycji poziomej. Przewożenie długich przedmiotów może jedynie utrudnić niewysoki próg tworzący się na granicy oparcia i bagażnika.

Nie tak drogo, jak można by się spodziewać

Cennik Seata Ateca otwiera wersja z zaledwie litrowym silnikiem benzynowym 1.0 TSI o mocy 115 KM. Takie auto w bazowej wersji wyposażenia Reference to wydatek rzędu 79 700 zł. Decydując się na najmocniejszą 190-konną jednostkę w gamie, testowanego 2.0 TDI z 7-biegową przekładnią DSG i napędem 4Drive, musimy przygotować co najmniej 150 tysięcy złotych. Co ciekawe, w tej samej cenie marka oferuje dwie topowe wersje wyposażenia – Xcellence, którą mieliśmy okazję testować, i nieco bardziej usportowioną FR.


Podsumowanie

Seat Ateca to godny konkurent w segmencie SUV’ów. Wyglądem zewnętrznym wyprzedza wielu konkurentów, ponieważ jest idealnym kompromisem między masywnością, a lekkimi liniami. Wiele do życzenia pozostawia wysokoprężny dwulitrowy silnik. Absolutnie nie w kwestii osiągów, bo te są więcej niż zadowalające. Jednak od nowoczesnego auta XXI wieku można oczekiwać kultury pracy na wyższym poziomie, lub chociaż bardziej precyzyjnego wyciszenia kabiny pasażerskiej. Testowana przez nas wersja Xcellence mimo napędu 4Drive niechętnie opuści miejskie szlaki. Choć świetnie radzi sobie na mokrej nawierzchni, to 19-calowe aluminiowe koła nie zniosą czegokolwiek przypominającego off-road.

Dane techniczne

NAZWA Seat Ateca 2.0 TDI 4Drive Xcellence
SILNIK diesel, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni Common Rail
POJEMNOŚĆ 1967
MOC MAKSYMALNA 190 KM (140 kW) w zakresie 3500 - 4000 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 400 Nm w zakresie 1700 - 3000 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 7-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe went./tarczowe
OPONY 225/40 R19
BAGAŻNIK 485/1500
ZBIORNIK PALIWA 50
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4363/1841/1601
ROZSTAW OSI 2638
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1610/460
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/1500
ZUŻYCIE PALIWA 6,0/4,9/5,3
EMISJA CO2 135
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 7,5
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 212
GWARANCJA MECHANICZNA 4 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat / 3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE co 30 tys lub co 2 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ Reference 1.0 TSI: 79 700
CENA WERSJI TESTOWEJ Xcellence 2.0 TDI: 150 000
CENA EGZ. TESTOWANEGO 177 358