Volvo V90 Cross Country D4 vs Mercedes E220d All-Terrain
Alternatywa dla nieporęcznych SUV-ów? Czy po prostu duże eleganckie kombi mające więcej możliwości i charakteru? Które z najnowszych uterenowionych kombi, Mercedes E220d All-Terrain, czy Volvo V90 Cross Country D4, okaże się bardziej uniwersalne?
To wcale nie jest nowy pomysł. Dać klientowi samochód typu kombi, tylko nieco podniesiony i z napędem na cztery koła. Klasyczna sytuacja, gdzie obie strony wygrywają. Producent zyskuje klienta, od którego ściąga dodatkową opłatę, klient ma ciekawy samochód z większymi możliwościami i nie musiał kupować wielkiego i nieporęcznego SUV-a. Zaczęło Subaru na początku lat 90-ych (Legacy Hubertus, które później stało się Outbackiem), potem dołączyło Audi z modelem Allroad i Volvo z XC70. To właśnie bezpośredni "potomek" tego ostatniego staje dziś do walki z konkurentem, który w tym segmencie debiutuje - Mercedesem klasy E All-Terrain.
"Lajfstajl" i "aktywny wypoczynek"
Powiedzmy sobie od razu, że to nie są terenówki. Żadnych blokad mostów, reduktorów i innych tego typu gadżetów. Ale też nikt tego od nich nie oczekuje. To, co otrzymujemy od producentów to napęd na cztery koła, podniesione zawieszenie, kilka osłon i... plastiki na nadwoziu, mające podkreślić charakter wozu. Pod tym względem oba samochody "sprawują się" bardzo dobrze i wyglądają bojowo.
Zresztą, 95 % współczesnych SUV-ów ma dokładnie takie same "parametry". No, może prześwit Mercedesa jest zdecydowanie mniej imponujący (15,6 centymetra po podniesieniu zawieszenia - więcej otrzymamy chociażby w Suzuki SX4 S-Cross - 170 mm), ale za to Volvo zostawia "konkurencję" daleko z tyłu (218 mm - na poziomie Toyoty Land Cruiser). Oba wozy mają za to wybitnie "nieterenowe" koła. W Mercedesie możemy zamówić felgi o średnicy 19 lub 20 cali (na testowanym samochodzie są "dwudziestki" z szerszymi oponami z tyłu), V90 Cross Country dysponuje w wersji podstawowej "osiemnastkami", a wersja Pro (taka jak w teście) ma co najmniej 19-calową obręcz (z możliwością zamówienia absurdalnych w tym samochodzie kół 21"). Wielkie koła i opony o niskim profilu nie zachęcają do bardziej "terenowej" jazdy, ale skoro producenci uważają, że tak powinno być, to zabieramy się za testy.
Zarówno niemieckie, jak i szwedzkie kombi dysponują pneumatycznym zawieszeniem, z możliwością uniesienia nadwozia oraz napędem na cztery koła. Ten jednak różni się znacznie. Mercedes postawił na swoje sprawdzone rozwiązanie - stały napęd 4MATIC z centralnym mechanizmem różnicowym. Szwedzi mają system dołączany, sygnowany przez firmę Borg Warner. W teorii to słabsze rozwiązanie.
Na piaszczystych i nierównych drogach oba samochody radzą sobie nadzwyczaj dobrze. Przynajmniej dopóki nie dojdziemy do punktu granicznego prześwitu Mercedesa. Jednak zarówno piasek, jak i żwir, czy niewielkie wzniesienia szybko zostają za nami. Co zaskakujące, również prowadzenie w obu modelach jest bardzo podobne. Układ napędowy w Volvo dołącza się w sposób błyskawiczny i niezauważalny, zapewniając pewność i stabilność prowadzenia. Równie dobrze działa "klasyk" w Mercedesie. Niemiecki samochód przy częstej i szybkiej zmianie kierunku radzi sobie minimalnie lepiej - kwestia przełożenia i pracy układu kierowniczego. Nie jest to mistrzostwo świata, ale w E220d nie "zabraknie nam rąk" do kręcenia kierownicą. Układ w V90 Cross Country pracuje dokładnie tak samo jak w S90 i V90, a więc cierpi na tą samą przypadłość, na którą zwracaliśmy uwagę w poprzednich testach. Za dużo trzeba się "nakręcić", zwłaszcza w przypadku sypkiej nawierzchni i "uciekającego" np. tyłu samochodu. Choć faktem jest, że wybić Volvo (podobnie jak Mercedesa) z obranego kierunku jest niezwykle trudno.
Obaj konkurenci zapewniają podobny komfort podczas jazdy po bezdrożach. Mercedes - minimalnie gorszy, ze względu na rozmiar kół oraz głośniejsze dźwięki dobiegające od strony podłoża. Volvo płynie sobie "nad wszystkim" dostojnie się kołysząc.
Dalej od szosy tych samochodów nie ma po co zabierać, jednak tak często wspominany w materiałach marketingowych "lajfstajl" i "aktywny wypoczynek" to dobre określenia dotyczące użyteczności Volva i Mercedesa. Dojazd do zasypanej śniegiem alpejskiej doliny, przez las, czy po mokrej po deszczu i śliskiej łące to dla tych samochodów drobiazg.
90% życia
Samochody tego typu mają pewne możliwości, jednak przede wszystkim, mają wizerunek. I 90% czasu spędzą na asfalcie. Dlatego równie ważne jest to, jak prowadzą się na zwykłych drogach. A prowadzą się... podobnie. Cały skład redakcyjny jest mocno zaskoczony wyrównanym pojedynkiem między tymi samochodami. Podobnie jak poza asfaltem, Volvo odstaje nieco przez układ kierowniczy. Przy szybko pokonywanych zakrętach wychyla się też bardziej od Mercedesa - jest równie miękkie, ale ma wyżej położony środek ciężkości. Mercedes dzięki bardzo szerokim tylnym kołom zyskuje na stabilności. Ma jednak lekkie tendencje do podsterowności w pierwszej fazie zakrętu. Volvo o dziwo zachowuje się... nieco podobnie do Renault z systemem 4Control. Tylna oś dołącza się w sposób niezauważalny, bez typowego nagłego "dopędzenia" tyłu. Jest stabilnie i w nietypowy sposób neutralnie. A w trybie sportowym, z ograniczonym ESP i na odpowiednich oponach można przy odrobinie szczęścia sprowokować "Szweda" do uślizgu tylnej osi. Jeśli tylko będziemy mieli potem wystarczająco dużo czasu, żeby zrobić "milion" obrotów kierownicą w celu wyprostowania samochodu. Tego w Mercedesie na szczęście nie będzie. Choć również ciężko powiedzieć o tym samochodzie, że ma fantastyczny układ kierowniczy. Jest po prostu dobry i precyzyjny, choć też nieco pozbawiony czucia.
Oba uterenowione kombi są po prostu wielkimi, miękkimi "kanapami" do komfortowego i relaksującego pokonywania kilometrów. Wielowahaczowe układy wspomagane pneumatyką idealnie izolują od nierówności dróg i pozwalają na przyjemną jazdę. Volvo potrafi nieco bardziej bujać, ale świetnie "połyka" krótkie poprzeczne nierówności. Mercedes jest "jędrniejszy", jednak traci nieco wygody jazdy przez niski profil opon.
Wybór większości
Niemal pięciometrowe kombi, z którymi mamy do czynienia, ważą średnio ok. 2 ton (z paliwem, płynami i kierowcą). Dlatego dwulitrowe, czterocylindrowe diesle o mocy 190 KM wydają się nieco za słabe. Ale sądzę, że znaczna większość zamówień dotyczyć będzie samochodów z tymi jednostkami. Mercedes zresztą póki co nie pozwala na żaden inny wybór - w przyszłości do gamy All-Terrain ma dołączyć wysokoprężne V6. Szwedzi mają wyłącznie dwulitrowe rzędowe czwórki, jednak w Cross Country możemy wybrać wariant D4, ale również D5 (235 KM) oraz mocne benzynowe T5 (254 KM) i T6 (320 KM).
Wróćmy jednak do naszych "klekotów". Na papierze sytuacja wygląda tak, że Stuttgartczycy mają przewagę 4 KM i szerzej dostępnych 400 Nm. I jeden bieg więcej (przekładnia 9G-Tronic). 100 km/h w teorii Mercedes osiąga o 0,8 sekundy szybciej (8,0) niż Volvo (8,8). Bezpośrednie porównanie nie dały nam jednak odczuć takiej przewagi "Niemca". Samochody w zakresie prędkości dopuszczalnych na naszych drogach są niemal "bliźniacze" jeśli chodzi o osiągi. Zwłaszcza w kwestii elastyczności w zakresie 50 - 140 km/h, czy 80 - 140 km/h ciężko wyłonić zwycięzcę. Dopiero później Mercedes zaczyna zyskiwać przewagę. Osiągi testowaliśmy "na pusto" i były całkowicie wystarczające do sprawnej jazdy. Co jednak nie znaczy, że są to bardzo dynamiczne wozy. Jestem skłonny stwierdzić, że załadowane rodziną, bagażami, nartami, czy rowerami, mogą stać się nieco "ospałe". Przy lżejszej pracy wyprzedzanie nie powinno sprawiać problemu, skrzynie, choć nieidealne, redukują w dobrym tempie i niemal bez szarpnięć. Te zdarzają się w Mercedesie. Ośmiobiegowa przekładnia w V90 potrafi za to "przeciągnąć" niskie przełożenie bez sensu.
W zależności od tego, po jakich drogach zamierzamy się poruszać, inny będzie zwycięzca jeśli chodzi o ekonomię jazdy. Ale oba modele nieźle sobie radzą w tej konkurencji. Fakt, w mieście żaden z nich nie spalił poniżej "dychy" (Volvo poradziło sobie nieco lepiej), ale średnie testowe w obu samochodach nie przekroczyło 8,5 l/100 km. Na autostradę wybieram Volvo - przy stałej prędkości 140 km/h pali o litr mniej niż Mercedes - 7,2 l/100 km. Jeśli zaś zjedziemy na trasę ekspresową, E220d zaczyna palić bardzo mało, ledwo przekraczając 6 l/100 km. Bardzo przyzwoite wyniki.
Zarówno na drodze szybkiego ruchu, jak i na autostradzie docenimy stabilność samochodów oraz ich wyciszenie. Nawet jadąc bardzo szybko, "czuć klasę wyższą" - zarówno niemiecki, jak i szwedzki wóz wydają się niewzruszone i zapewniają kierowcy wysoki komfort. Także akustyczny, choć akurat to zależy od... wiatru. W Volvo wyraźniej słychać szumy powietrza. W Mercedesie - dźwięki dochodzące od podłoża. Oba za to z równym zapałem "klekoczą" na zewnątrz, zwłaszcza na biegu jałowym.
zużycie paliwa: | Mercedes E220d All-Terrain | Volvo V90 Cross Country D4 |
---|---|---|
przy 100 km/h | 5,5 l/100 km | 5,2 l/100 km |
przy 120 km/h | 6,2 l/100 km | 6,5 l/100 km |
przy 140 km/h | 8,1 l/100 km | 7,2 l/100 km |
w mieście | 10,6 l/100km | 10,2 l/100 km |
Poprzeczka postawiona wysoko
Na szczęście można wsiąść do środka i nie słyszeć silnika (aż tak bardzo). Zarówno Mercedes, jak i Volvo, są wyposażone niemal kompletnie, a co za tym idzie, naprawdę luksusowo. W Mercedesie robi wrażenie ciemnobrązowy odcień tapicerki, który jest jednoznaczny z odcieniem plastików oraz dopasowanym do tego naturalnym, matowym drewnem. Wnętrze E220d wygląda świetnie. Do tego wykonane jest z naprawdę bardzo dobrych materiałów. O dziwo, choć w wielu testach zarzuca się Mercedesowi, że elementy konsoli środkowej potrafią skrzypieć, w naszym egzemplarzu czarne plastiki na środku nie wydawały z siebie żadnych dźwięków. Choć wyglądają niezbyt dobrze i... już były porysowane. Mercedes to oczywiście bogate wyposażenie. Mamy więc niemal "komplet" - dobrej jakości skórzaną tapicerkę, wentylowane i podgrzewane fotele z elektryczną regulacją, 12'3-calowe "zegary", nawigację z systemem COMAND Online (tradycyjnie wymagającym przyzwyczajenia), aktywny tempomat (ze świetnym DRIVE PILOT), kamerę 360 stopni, Bardzo dobre audio Burmester i wiele innych dodatków. Po prostu wzorcowy przedstawiciel klasy średniej wyższej.
Ale po drugiej stronie staje, nieco "aspirujące" Volvo V90. Wyposażone w opcjonalną skórę Nappa w koniakowym kolorze wygląda minimalnie gorzej od Mercedesa tylko ze względów kolorystycznych - deska rozdzielcza jest czarna, podobnie jak kierownica. Gdyby były nieco bardziej dopasowane, byłoby idealnie. Zwłaszcza, że wykończenie jest na co najmniej równie wysokim poziomie co w przypadku niemieckiego konkurenta. Skóra jest nawet nieco delikatniejsza (ale przez to może okazać się mniej trwała). Oczywiście, podobnie jak w klasie E, mamy podgrzewane, wentylowane i elektrycznie regulowane fotele (podgrzewana jest również tylna kanapa oraz kierownica. Mercedes za to "grzeje nam" podłokietniki). Volvo dokłada do tego kilka opcji regulowanego, bardzo sprawnego masażu. Poza tym wyposażenie jest niemal identyczne. Znajdziemy więc również komplet kamer, czy aktywny tempomat (w nieco gorszym "prowadzeniem" niż w przypadku Mercedesa). Za "inforozrywkę" odpowiada układ Sensus. O ile jego używanie (i całkowita "dotykowość") zbiera pewne negatywne opinie, to w moim odczuciu jest całkiem wygodny i, przede wszystkim, lepszy w działaniu niż u konkurencji. Nasze V90 było też doposażone w "nokautujący cios" w kategorii wyposażenie i "uprzyjemniacze" - audio Bowers & Wilkins. W zasadzie nie ma lepszego na rynku.
Volvo wygrywa również przestronnością kabiny. Fakt, Mercedesowi nie brakuje niczego. Każdy znajdzie sobie w nim komfortową pozycję i nikomu nie powinno zabraknąć przestrzeni. Fotele są dość wygodne, podobnie jak tylna kanapa, choć ta mogłaby mieć kilka centymetrów dłuższe siedzisko.
Jednak Volvo oferuje więcej. Wydaje się dużo bardziej przestronne zwłaszcza z tyłu oraz na szerokość. Do tego fotele są bardzo obszerne, niemal "klubowe". Może nie trzymają tak dobrze na zakrętach jak te z Mercedesa, ale zapewniają wygodę podczas długiej podróży. Podobnie jak dobrze wyprofilowana i odpowiedniego rozmiaru tylna kanapa.
Mercedes ma przewagę "za kanapą". Zresztą, klasa E w wersji kombi jest z tego słynna. Maksymalnie przy 5 pasażerach może pomieścić 640 litry bagażu przy ładowności zahaczającej niemal o 600 kg (dokładnie - 585 kg). To dużo ustawnej i wygodnej do zagospodarowania przestrzeni z dodatkowym sporym schowkiem pod podłogą, w miejscu koła zapasowego. Pod elektrycznie sterowaną klapą, po złożeniu kanapy, możemy zmieścić aż 1 820 litrów naszych pakunków. To już jest robiący wrażenie wynik.
Volvo nie wygląda może przy Mercedesie jak ubogi krewny, ale dysponuje słabszymi parametrami w przestrzeni bagażowej. Ma w końcu o 80 litrów mniejszy kufer, a i możliwość rozłożenia kanapy nie zbliża go do niemieckiego kombi - w V90 zmieści się maksymalnie 1 508 l bagażu, przy ładowności 541 kg. To w żadnym wypadku nie są złe wartości, po prostu z Mercedesem klasy E w tej kategorii trudno się mierzyć. Na pocieszenie dla kierowcy Volvo, może "złapać" większą przyczepę - maksymalnie na hak szwedzkie Cross Country może wziąć 2 400 kg, przy 300 kg niższym uciągu klasy E.
Jest jakaś różnica?!
Bardzo zbliżone samochody, z bardzo zbliżonym wyposażeniem. I bardzo podobną ceną bazową. Za oba trzeba zapłacić minimum ćwierć miliona złotych (Mercedes tańszy o 8 800 zł). Tylko potem trzeba rozpocząć mozolną wspinaczkę w górę cennika lub konfiguratora. I w tym momencie zaczynamy zadawać sobie pytanie, gdzie leży granica i z czego wynika cena poszczególnych samochodów. Bo o ile konfigurator testowego Volvo kończy się na kwocie dużej, sięgającej 328 910 zł, to "zabawa" z Mercedesem ciągnie się w naszym przypadku aż do niemal 400 tysięcy (394 241 zł). Wiadomo, Mercedes dolicza sobie odpowiednią kwotę za bycie samochodem prestiżowym. Pytanie tylko, czy ten prestiż sięga aż 65 tys. zł? I czy możemy mówić o prawdziwym prestiżu przy dwulitrowym, "klekocącym" dieslu? To tyczy się obu przypadków, jednak Mercedes z V6 jest już "szlachetniejszy". Volvo rekompensuje to ceną - dopłata do wersji D5 to 11 500 zł.
Podsumowanie
Jestem bardzo zdziwiony, jak podobne są to samochody. Od wymiarów, przez sposób prowadzenia, po komfort i wyposażenie. Czy w tym wypadku uprawnione jest mówienie o zwycięzcy? Moim zdaniem, na prowadzenie wysuwa się Volvo. Przede wszystkim, lepiej spełnia założenia "Cross Country" - wyższy prześwit, wyższy profil opon i udany napęd na cztery koła powodują, że poza asfaltem sprawdzi się w większym stopniu niż klasa E, niewiele tracąc podczas jazdy po asfalcie. Do tego jest tańszy o niebagatelne 65 tys. zł i pali minimalnie mniejsze ilości paliwa. Mercedes okaże się zwycięzcą, kiedy doceniamy pewność prowadzenia, aczkolwiek bardziej na asfalcie, gdzie docenimy lepszy układ kierowniczy, stałe 4x4 i niższy prześwit. Oba jednak w podobnym i bardzo dobrym stopniu kuszą wygodą, przestronnością i bogatym wyposażeniem.
Zwycięzca: Volvo V90 Cross Country D4
Dane techniczne
NAZWA | Volvo V90 Cross Country D4 |
---|---|
SILNIK | t. diesel, biturbo, R4, 16 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni Common Rail |
POJEMNOŚĆ | 1969 |
MOC MAKSYMALNA | 140 kW (190 KM) przy 4 250 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 400 Nm przy 1 750 - 2 500 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, ośmobiegowa |
NAPĘD | 4x4, dołączany |
ZAWIESZENIE PRZÓD | podwójne wahacze poprzeczne |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe, pneumatyczne |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
OPONY | 235/50 R19 |
BAGAŻNIK | 560/1508 |
ZBIORNIK PALIWA | 60 |
TYP NADWOZIA | kombi |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4939/1879/1543 |
ROZSTAW OSI | 2941 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1879/541 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/2400 |
ZUŻYCIE PALIWA | 6,2/4,7/5,2 (w teście: 10,2/7,0/8,2) |
EMISJA CO2 | 138 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 8,8 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 210 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 3 lata lub 100 tys. km |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/6 lat |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | wg wskazań komputera |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (CC D4 AWD MT) 232 300 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 259 900 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 328 910 |