To ostatnie auto, którym chciałbyś zapuścić się poza asfalt. Dlatego właśnie powstała ta wersja

Lotus Elise nie nadaje się do jazdy poza utwardzonymi szlakami. Jest to więc idealna baza do zbudowania samochodu do jazdy... poza utwardzonymi szlakami.

To jest coś, co uwielbiam. Ktoś ma głupi pomysł, znajduje grono osób aprobujących taką ideę, wykłada pieniądze na stół i buduje pojazd, który zasadniczo nie ma sensu. To kwintesencja motoryzacji. Zrobić coś, co zdaje się być głupie, ale tak naprawdę takie nie jest. Inaczej nie da się opisać tego samochodu. W końcu Lotus Elise kojarzy nam się z lekkością, zwinnością i ze sprawnością na asfalcie.

Tymczasem wystarczy dopisek Get Lost (i nie chodzi tu o kolokwialne "spadaj"), aby stał się zupełnie inną maszyną. Ten samochód powstał w Wielkiej Brytanii w jednym celu - aby cieszyć się dobrą zabawą w miejscach, w które regularne Elise nie wjedzie.

Za projekt odpowiada kilka osób, ze znanym fotografem motoryzacyjnym GF Williamsem na czele. Jego koncepcja była prosta: wziąć jeden z najlepszych sportowych samochodów na świecie i dać mu możliwości, które pozwolą na opuszczenie asfaltu. Brzmi nieźle?

Tak właśnie powstał Get Lost. Lotus Elise w offroadowym wydaniu wygląda rewelacyjnie

Oficjalnie to auto zyskało nazwę Project Safari i bazuje na najlepszym wcieleniu Elise, czyli na modelu S1. Postawiono tutaj na garść prostych zmian. Nowe zawieszenie zwiększyło prześwit o 10 cm i wpłynęło na właściwości jezdne. Wytrzymałe felgi obuto w opony all-terrain. Podwozie zabudowano płytami, które zabezpieczają kluczowe elementy.

To wszystko przyozdobiono poprawioną stylistyką. Delikatnie przeprojektowano pas przedni i tylny, stawiając na nowoczesne lampy. Nad silnikiem zamocowano koło zapasowe, a zabezpiecza je dodatkowy pałąk w kolorze nadwozia.

Lotus Elise Get Lost

Garść zmian zaszła także we wnętrzu, choć tutaj póki co ujawniono tylko zdjęcia fragmentów tapicerki. Get Lost zapowiada jednak wyrafinowane poprawki, które zwiększają komfort jazdy.

Nowy jest także silnik, choć tutaj jego specyfikacja pozostaje tajemnicą. Szczegółowe dane techniczne poznamy dopiero za jakiś czas. Get Lost próbuje zbudować zainteresowanie, a nutka tajemniczości zdecydowanie ułatwia to zadanie

Ceny także nie są jeszcze znane. Jedno jest jednak pewne - kolejka chętnych szybko ustawi się przed manufakturą, z której wyjadą te auta.