Toyota Land Cruiser Prado 3.0 D-4D

Wiedząc, że w kieszeni mojej kurtki kryją się kluczyki do auta noszącego kultowe imię, zdecydowałem się na dość spontaniczną i nieprzewidywalną wycieczkę w bliżej nieokreślone miejsce. Do torby zapakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, po czym zamknąłem oczy i ślepo kreśląc palcem po mapie wybrałem kierunek podróży.

Beskid Sądecki - lepiej być nie mogło, zważywszy na zimową aurę panującą wówczas za oknem. Silne opady śniegu oraz temperatury wahające się pomiędzy czwartą a ósmą kreską poniżej zera zapowiadały doskonały sprawdzian dla Land Cruisera. Co ważniejsze – nie była to typowa wersja, którą kojarzycie z większości testów i filmów dostępnych w sieci i na papierze.

Jak pewnie zauważyliście, od pewnego czasu Land Cruiser pełni niejako rolę flagowego modelu japońskiego producenta na naszym rynku. Bogato wyposażone wersje tego auta najczęściej spotkamy pod nowymi biurowcami, gdzie stają w jednym szeregu z powszechnie spotykanymi Passatami czy Avensisami. Offroad? Codzienne pokonywanie wysokich miejskich krawężników to największe wyzwanie, z którymi spotykają się te samochody. Jest to niezwykle przykre – tym bardziej, że topowe wersje posiadają szereg elektronicznych i mechanicznych asystentów jazdy w terenie, dzięki którym nawet największe błoto oraz śnieg okazują się kaszką z mleczkiem dla niewprawionego kierowcy.

Testowy egzemplarz odcina się jednak od tego towarzystwa. To prawdziwy ostatni Mohikanin, crème de la crème dla fanów motoryzacji. Nie uświadczymy tutaj skórzanej tapicerki, miliona czujników i układów wspomagających w walce poza utwardzonymi szlakami czy chociażby automatycznej skrzyni biegów. Zapomnijcie również o tylnych drzwiach i reflektorach ksenonowych. Oto plac zabaw dla dużych dzieci umieszczony na czterech kołach.

https://www.youtube.com/watch?v=urX1mYa1K-M

O stylistyce Land Cruisera nie można się rozwodzić – szczególnie w przypadku podstawowej wersji wyposażeniowej. Obecny od pewnego czasu w tym aucie odświeżony front (ponoć przywodzący na myśl mrówkojada) dobrze współgra z masywną bryłą nadwozia. Smaczki stylistyczne? Jeśli zaliczymy do nich umieszczone na klapie bagażnika koło zapasowe, to by było w zasadzie na tyle. Toporne linie doskonale pasują do auta, które w terenie czuje się jak u siebie w domu. Trzydrzwiowa odmiana jest zdecydowanie krótsza od swojego większego brata. Rozstaw osi skrócono aż o 34 cm, przez co całkowita długość nadwozia to zaledwie 4,5 metra. Wartość ta początkowo może lekko szokować, wszak metraż ten przywodzi nam na myśl przeciętnego przedstawiciela segmentu C. Ubytek długości ma jednak swoje dobre strony – nieco większy kąt natarcia oraz zejścia (odpowiednio 32 i 26 stopni) pozwalają na spokojniejsze pokonywanie trudnego terenu. Nie można pominąć również sporej głębokości brodzenia, wynoszącej aż 70 cm.

Po zajęciu miejsca w kabinie można bez problemu poczuć klimat Toyoty z lat 90. Przyzwoite jakościowo (miękkie, lecz toporne) plastiki pokrywają znaczną część kokpitu. Elementy ozdobne wykonano ze srebrnego tworzywa imitującego aluminium. Niestety - jest ono wyjątkowo tandetne i podatne na zarysowania. Ukryte w tubach zegary z prostym komputerem pokładowym (o ekranie rodem z zegarków kwarcowych i sterowaniem przyciskiem umiejscowionym mniej więcej w okolicach przedniego lewego koła), system multimedialny Toyota Touch2, panel klimatyzacji i… koniec. Na szczęście owa bieda nie oznacza całkowitego braku wyposażenia. Bluetooth, przyjemnie grające audio, gniazdo AUX oraz inteligentny kluczyk zapewniają swego rodzaju minimum wymagań przeciętnego nabywcy. Miejsce, w którym w bogatszych wersjach znaleźlibyśmy pokrętła odpowiadające za obsługę napędu, zagospodarowane zostały wyjątkowo pojemnymi schowkami, bez problemu „połykającymi” okulary, portfele oraz masę innych podręcznych gratów. Widoczność do przodu i na boki jest rewelacyjna – głównie za sprawą wysokiej pozycji za kierownicą. W przypadku cofania dużym udogodnieniem okazuje się kamera cofania, z której to obraz przekazywany jest na ekranie systemu multimedialnego.

„Niewielkie” wymiary nadwozia nie odbiły się negatywnie na przestrzeni we wnętrzu. Co prawda zajmowanie miejsc na tylnej kanapie jest zdecydowanie utrudnione i możliwe w zasadzie wyłącznie od strony pasażera (tylko prawy przedni fotel przesuwa się przy odchyleniu, tracąc oczywiście wcześniejsze ustawienie oparcia), lecz po przebyciu tej ścieżki zdrowia na pewno nikt nie będzie narzekał na brak miejsca na nogi. Dużo gorzej w tym zestawieniu wypada bagażnik, do którego dostaniemy się otwierając – a jakże – gigantyczne drzwi odchylane na prawo. Zaledwie 380 litrów pojemności nie nastraja pozytywnie przed dłuższą podróżą. Co gorsza, standardowo dla krótkich terenówek kufer jest niezwykle krótki i wysoki, a dodatkowo ogranicza go specyficzna roleta, której obsługa jest wręcz nieznośna. Sytuację ratuje nieco regulowany kąt pochylenia tylnych oparć, lecz odbywa się to kosztem komfortu podróży pasażerów.

Dosyć tego gadania o praktyczności i wyglądzie – czas na podbój dróg. Naciśnięcie przycisku Start budzi do życia trzylitrową jednostkę wysokoprężną produkującą 190 KM mocy i aż 420 Nm momentu obrotowego dostępnego już od 1600 obr/min. Zapomnijcie jednak o wysokiej kulturze pracy i przyjemnym gangu – pod maską Land Cruisera od lat niezmiernie pracują cztery cylindry, głośno klekocząc niezależnie od stopnia nagrzania jednostki. Dźwięk obecny w kabinie zdecydowanie bardziej przypomina odgłosy spotykane w samochodach dostawczych. Wiem, że wielu osobom bardzo to przeszkadza, lecz mi osobiście przypadł on do gustu, doskonale komponując się z surowym charakterem krótkiego Land Cruisera. Ogromną zaletą jest obecność manualnej skrzyni biegów, pozwalającej na lepsze wykorzystanie momentu obrotowego oraz mocy w zależności od naszych potrzeb. Mniej wprawni kierowcy będą mieli problem z wyczuciem topornie pracującego sprzęgła. Sporo siły wymaga również wbicie jedynki jak i każdego innego biegu. Już pierwsze chwile dają do zrozumienia, iż nie mamy do czynienia z przeciętnym komfortowym samochodem.

Pierwsze kilometry przypadły na miasto. Tutaj pojawia się kolejna zaleta trzydrzwiowego Land Cruisera – zwrotność. Wielkie lusterka w połączeniu z kamerą cofania oraz zdecydowanie mniejszym promieniem skrętu (średnica zawracania to zaledwie 10,4 m) pozwalają na sprawne manewrowanie nawet w wąskich, zatłoczonych uliczkach. Chwilę później wydostajemy się wreszcie na drogę wylotową, gdzie możemy nieco rozwinąć skrzydła. Stosunkowo mocny diesel chętnie rozpędza ważącą praktycznie dwie tony Toyotę, zostawiając w tyle wiele aut. Zaskakująca jest wyjątkowa stabilność auta – nawet przy prędkościach rzędu 160-180 km/h nie odczujemy braku kontroli nad samochodem. Jedynym wrogiem w takiej sytuacji staje się opór powietrza oraz boczne podmuchy wiatru. Z tym pierwszym na szczęście doskonale radzi sobie przyzwoite wyciszenie kabiny, z drugim zaś – wprawne operowanie kierownicą. W przypadku krótkiego nadwozia nie możemy jednak zapominać o kwestii poprzecznych nierówności na drodze, na których to krótki Land Cruiser ochoczo podskakuje, nie tracąc przy tym jednak stabilności.

Ponad 6 godzin jazdy w różnych warunkach potrafi zmęczyć, lecz zbliżając się do celu wiedziałem, że trafiłem w odpowiednie miejsce. Zasypane drogi, lód oraz wspaniałe szlaki z dala od utwardzonych dróg są tym, co Land Cruiser lubi najbardziej. Dla mnie – osoby niewprawionej w jeździe terenowej – było to swego rodzaju wyzwanie. Przyznam szczerze, że kilkukrotnie utknąłem z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, pozostając zdanym całkowicie na możliwości auta. Wystarczy załączyć reduktor i delikatnie operować gazem, a nawet najgorsza sytuacja okazuje się być błahostką dla terenowej Toyoty. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, iż taka zabawa może przynieść aż tyle frajdy. Omijając wszelkie główne i boczne drogi przejechałem ponad 100 km docierając w miejsca, w które na pewno nie dojechałby żaden pseudo-offroadowy SUV. Dojeżdżając wieczorem do hotelu brązową od błota terenówką, byłem podobnie podekscytowany, jak po przejażdżce sportowym autem. Pracujący non stop napęd na cztery koła w połączeniu z manualną skrzynią biegów oraz topornym dieslem przenoszą nas w świat motoryzacji, w którym to kierowca miał ostatnie słowo do powiedzenia.

A teraz to co najlepsze, czyli koszty takiej zabawy. Za testowego Land Cruisera Prado trzeba zapłacić dokładnie 199 tysięcy złotych. W tej cenie otrzymamy wystarczające wyposażenie, rewelacyjną zabawę oraz plakietkę z kultową nazwą. Jeśli myślicie, że trzylitrowy diesel dodatkowo wyciągnie z kieszeni każdy grosz na ropę, to również jesteście w błędzie. Owszem – podczas jazdy miejskiej trzeba pogodzić się ze spalaniem oscylującym w graniach od 10 do 12 litrów w zależności od operowania prawą stopą. Ciekawie robi się jednak w trasie, gdzie przy dość dynamicznej jeździe Land Cruiser wchłania ok 9,6 litra paliwa na każde sto kilometrów. Wystarczy jednak chwila zabawy ze skrzynią biegów oraz delikatne traktowanie prawego pedału, a na komputerze pokładowym zagoszczą wartości pomiędzy 6 a 7 litrami. Takiego wyniku próżno oczekiwać w przypadku automatycznej skrzyni, która choć doskonale sprawdza się w codziennej eksploatacji, to jednak zdecydowanie winduje spalanie.

Zapewne zadajecie sobie pytanie – czy warto wydać 200 tysięcy złotych na tego typu auto? Choć nie grzeszy ono praktycznością, nie należy do grona najpiękniejszych, nie cieszy genialnym silnikiem, to jednak daje nam smak pełnej wolności oraz kwintesencję tego, czym jest prawdziwa motoryzacja.

Podsumowanie

To nie jest auto dla słabych ludzi. Nie sprawdzi się też jako rodzinny przyjaciel podróży. Nosi w sobie jednak ogromną dozę offroadowego charakteru, którego ze świecą szukać u konkurencji. Choć jest nieco irracjonalny – kusi i na długo zapada w pamięć. Jeśli szukacie auta, które zapewni Wam całkowitą wolność i niezależność, to trzydrzwiowy Land Cruiser Prado jest właściwym adresem. Za 200 tysięcy złotych otrzymacie pogromcę każdej drogi noszącego legendarne imię. Czy mogło być lepiej? Nie sądzę.

Dane techniczne

NAZWA Toyota Land Cruiser Prado 3.0 D-4D
SILNIK turbodiesel, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni Common Rail
POJEMNOŚĆ 2968
MOC MAKSYMALNA 190 KM (140 kW) przy 3400 obr./min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 420 Nm przy 1600-2800 obr./min
SKRZYNIA BIEGÓW manualna, 6-biegowa
NAPĘD stały 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD wahacze podwójnie rozwidlone
ZAWIESZENIE TYŁ 4-wahaczowe z drążkiem poprzecznym
HAMULCE tarczowe went.
OPONY 245/70 R17
BAGAŻNIK 416/1760
ZBIORNIK PALIWA 87
TYP NADWOZIA terenowy
LICZBA DRZWI / MIEJSC 3/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4500/1885/1845
ROZSTAW OSI 2500
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1990/615
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/3000
ZUŻYCIE PALIWA 9,8/7,3/8,2 (test: 10,6/8,9/9,6)
EMISJA CO2 214
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 11,4
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 175
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE Według wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 189 000
CENA WERSJI TESTOWEJ 199 000
CENA EGZ. TESTOWANEGO 199 000