Volvo XC90 Recharge wreszcie ma sens - z prądem i bez niego - TEST, OPINIA
Oto nagłówek rodem z dobrego tabloidu - Volvo XC90 T8 zmieniło się nie do poznania dzięki jednemu detalowi. Nie uwierzysz jakiemu [ZOBACZ]. Prawda jest jednak taka, że Szwedzi nie zmienili wiele, jednocześnie naprawiając największą bolączkę tego modelu.
Tak, ten samochód przeszedł lifting. Tak, nie zmieniło się zbyt wiele. Stylistyka wciąż jest taka sama, jak siedem lat temu, w momencie premiery. I wciąż wygląda imponująco, jakby magicznie opierała się starzeniu. Szwedzi wykonali kawał rewelacyjnej roboty projektując to auto. Nie da się jednak ukryć, że jego debiut okupiony był kosztownymi wpadkami - głównie jakościowymi. Te już są przeszłością, ale przez cały czas za topowa wersją ciągnęło się coś, co skreślało ją w oczach wielu osób. Mowa o pojemności zbiornika paliwa - a raczej jego braku. 50 litrów w wielkim SUV-ie było żartem. Tymczasem Volvo XC90 Recharge po liftingu z tą wadą wreszcie się uporało.
I nie tylko tą - cały napęd w Volvo XC90 Recharge został zoptymalizowany
Moc jest teraz nieco niższa - wynosi dokładnie 391 KM. Trafia ona głównie na przednią oś - tył wspierany jest jednostką elektryczną, aczkolwiek w dość efektywny sposób. Zalety tego rozwiązania? Przede wszystkim osiągi. Dynamika jest naprawdę imponująca i przyjemna. 5,8 sekundy sprintu do setki w prędkość maksymalna wynosząca 180 km/h w zupełności wystarczają w każdych warunkach. Tak, prędkość maksymalna także, wbrew obiegowej opinii wielu "ekspertów".
Do tego Volvo XC90 Recharge zaczęło też zużywać znacznie mniej paliwa. Przy autostradowych 140 km/h największy SUV ze Szwecji "wciąga" 9 litrów na sto kilometrów (przy naładowanej baterii) i nieco ponad 10 litrów przy rozładowanej. To niewielka różnica względem topowego diesla.
Zużycie paliwa: | Volvo XC90 Recharge |
przy 100 km/h: | 5,7 l/100 km |
przy 120 km/h: | 7,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 9,5 l/100 km |
w mieście: | 2,3 l/100 km |
Cieszy także zasięg na prądzie. Na jednym ładowaniu przy delikatnej jeździe bez problemu da się przejechać około 45 kilometrów. A warto pamiętać, że bateria nie jest tutaj duża - ma raptem 11,6 kWh pojemności.
Właściwości jezdne nie zawodzą
Dopisek R-Design oznacza tutaj coś więcej niż tylko usportowiony wygląd. Ale spokojnie, sportu też tutaj nie uświadczycie. Komfort jest tutaj po prostu delikatnie "złagodzony" na rzecz przyjemnej sztywności. Czuć to zwłaszcza w szybciej pokonywanych zakrętach, ale i na nierównościach. 22-calowe felgi także nie poprawiają komfortu, ale też nie wpływają negatywnie na odczucia z polskich dróg.
Dobrze sprawdza się także układ kierowniczy - lekki, ale i odpowiednio precyzyjny. W Volvo nie możecie jednak liczyć na dyskretne ruchy rękami. Przełożenie jest tutaj niezmiennie przerażająco duże, a każde rondo pokonuje się w sposób przypominający zawijanie tankowcem w kanałach w Canal Grande w Wenecji.
Wnętrze? Tutaj także niczego nie brakuje
Design kokpitu Volvo XC90 zupełnie się nie starzeje. Jest prosty i przyjemny, niczym sprawdzone meble z IKEI. Multimedia także się nie zmieniły - jedni je uwielbiają, inni nienawidzą, ale ciężko jest im cokolwiek zarzucić.
Poza tym ciężko nie pochwalić foteli (jednych z najlepszych na rynku, choć o dziwo mających zbyt krótkie siedziska) i przestrzeni na tylnej kanapie. Bagażnik o pojemności 640 litrów w zupełności wystarcza nie tylko podczas krótkich wyjazdów, ale także sprawdza się przy bardzo długich wyjazdach. Nie zabrakło tutaj - na szczęście - schowka pod podłogą, w którym mieszczą się kable. No i świetnym patentem jest przedziałka w bagażniku, która pozwala na łatwiejsze układanie przedmiotów.
Volvo XC90 Recharge - cena może nieco zaskoczyć
A może nawet bardziej niż "nieco". Wersja Recharge kosztuje wyjściowo 349 900 zł. W tej cenie odstaniemy wariant Inscription, czyli ten "bardziej luksusowy". Model R-Design jest nieco droższy i trzeba za niego zapłacić nieco ponad 370 000 zł.
A ten egzemplarz? Cóż, po dorzuceniu wyposażenia opcjonalnego, felg aluminiowych (22-cale), szeregu dodatków i świetnego systemu nagłośnieniowego od Bowers&Wilkins (za ponad 18 000 zł) docieramy do kwoty na poziomie 420 000 zł.
Czy to dużo? O dziwo wcale nie. Konkurencyjne auta z podobnymi silnikami i wyrównanym wyposażeniem będą kosztowały mniej więcej tyle samo, lub nawet nieco więcej. Przykład? BMW X5 45e, kosztujące ponad 480 000 zł. Owszem, dostajemy tam 6-cylindrową benzynę, ale i wyższe zużycie paliwa. "Dwulitrówka" nie jest więc wcale złym wyborem, zwłaszcza w tym samochodzie. Szwedzi naprawdę przyłożyli się do dopracowania modelu Recharge - i trzeba przyznać, że względem starszego wydania T8 postęp jest ogromny.