Wiecie, że Alfa Romeo Giulietta też miała nazywać się Milano? Historia zatoczyła koło
Informacja o tym, że nowy crossover Alfy Romeo zmienia nazwę z Milano na Junior, była ogromnym zaskoczeniem. Paradoksalnie nie jest to jednak pierwsza taka sytuacja w historii tej marki. Wiecie jak pierwotnie miała nazywać się Alfa Romeo Giulietta? Zapewne mocno się zdziwicie.
Nie ma już Alfy Romeo Milano, jest Alfa Romeo Junior. Ale to nie pierwszy taki zwrot akcji w historii tej marki. Być może o tym nie wiecie lub nie pamiętacie, ale Alfa Romeo Giulietta też pierwotnie miała inną nazwę. Wiecie jaką? Zgadliście - Milano.
Włosi ewidentnie nie mają ręki do dobierania nazw. Wszyscy pamiętamy historię Fiata Pandy drugiej generacji. Ten model pierwotnie nazwano Gingo. Pierwsze wyprodukowane egzemplarze prezentowano na targach właśnie z takim emblematem, a w salonach pojawiły się materiały marketingowe przygotowane dla pierwszych klientów.
Wtedy jednak do akcji weszło Renault, które uznało, że Gingo brzmi jak "Twingo", a to samochody teoretycznie z jednego segmentu. W efekcie włoska marka ugięła się i szybko zmieniła nazwę na Panda. To był akurat dobry ruch, gdyż powrócono do znanego i cenionego określenia. Śladów po Gingo nie brakuje - w sieci jest pełno zdjęć tego auta z oryginalną nazwą, a co jakiś czas na portalach ogłoszeniowych pojawiają się pierwsze prospekty.
W przypadku Giulietty historia wyglądała nieco inaczej, ale bardzo przypomina to, do czego doszło przy nowym modelu Milano/Junior. Zapraszam na krótką podróż w czasie.
Rok 2009, przełom listopada i grudnia. Włoska marka ogłasza, że ich nowym modelem będzie Alfa Romeo Milano
Miał to być kompaktowy model, następca cenionej 147-ki. Przez wiele lat mówiło się, że wzorem 159 zachowana będzie tutaj numeryczna nomenklatura i dostaniemy 149-kę. Tymczasem wywodząca się z Mediolanu firma chciała nawiązać do swojej historii, wybierając zupełnie inną nazwę.
Pod koniec listopada, dokładnie 30.11.2009, do mediów rozesłano informację prasową ogłaszającą nową nazwę, wraz ze zdjęciem emblematu - oczywiście pod embargo. Dosłownie dwa dni później pojawia się pierwsza informacja prasowa z fotografiami tego samochodu. Tam już jednak nie znajdziemy napisu Milano, a Alfa Romeo Giulietta.
Dlaczego? W tym przypadku sprawcą zamieszania były związki zawodowe. Alfa Romeo przez lata produkowała swoje samochody w Mediolanie. Po przejęciu tej marki przez Fiata produkcję przeniesiono do Turynu, do zakładu Mirafiori. Przedstawiciele związków zawodowych oficjalnie zaprotestowali, a szefostwo grupy ugięło się pod ich naciskiem. Tak powstała Alfa Romeo Giulietta, która była z nami przez lata.
Wspominki o tym znajdziecie nawet w polskich mediach. Na przykład o tej historii pisał Auto Świat w grudniu 2009 roku.
Tutaj mamy więc powtórkę z rozrywki i mocny "pstryczek w nos" ze strony włoskiego rządu
Nazwę Milano ogłoszono już kilka miesięcy temu. Wówczas nikt specjalnie się tym nie przejął, a wszyscy wyczekiwali premiery nowego modelu. Dopiero po oficjalnej prezentacji do akcji wkroczył Adolfo Urso, minister przedsiębiorczości i "Made in Italy", wyciągając mocną broń w postaci włoskich przepisów.
Cały problem prawny dokładniej wyjaśniłem w tym tekście - kliknijcie tutaj, aby go przeczytać.
Odnoszę wrażenie, że to zagranie, czyli uderzenie w Alfę Romeo i w koncern Stellantis po premierze samochodu nie było przypadkowe. Nie od dzisiaj wiadomo, że włoski rząd nie jest zadowolony z poczynań tej grupy. Stellatnis wyprowadza produkcję wielu modeli z Włoch, wybierając tańsze kraje. Do tego wytwarzana w Mirafiori elektryczna 500-ka sprzedaje się poniżej oczekiwań, co jest problemem dla pracowników. Stąd chociażby potencjalna możliwość wprowadzenia pod maskę tego auta silnika spalinowego.
Nowa Panda wyjedzie z fabryki w Serbii, Alfa Romeo Junior z zakładu w Tychach, a Ypsilon z Hiszpanii. Z kolei fabryka w Pomigliano d'Arco do 2030 roku będzie składać poczciwą Pandę, a w Melfi teoretycznie pojawią się nowe modele różnych marek Stellantis - ale niekoniecznie tych włoskich.
Tym samym rząd wykorzystał okazję, aby uderzyć w wizerunek grupy Stellantis i pokazać swoje możliwości. Czy był to dobry ruch? O tym przekonamy się niebawem.
A co do nazwy Junior, to odnoszę wrażenie, że wybrano ją na ostatnią chwilę, nie analizując innych opcji. Skoro Tonale i Stelvio nawiązują do przełęczy we Włoszech, to dlaczego nie zdecydowano się na taki sam krok w tym przypadku? Tutaj także problemem byłaby "włoska nazwa"? Poza tym zawsze w portfolio była przyjemnie brzmiąca Alfetta, która pasowałaby do małego crossovera.