Wiecie, że BMW M5 E39 omal nie dostało doładowanego V6? Rozważano wiele opcji!
Unikalne V8, które pojawiło się pod maską BMW M5 E39, wciąż hipnotyzuje swoim charakterem. Jak się jednak okazuje pierwotnie rozważano zupełnie inną jednostkę napędową. Niemiecka marka miała na stole wiele opcji - a jednym z faworytów było... doładowane V6!
Myślę, że można z czystym sumieniem powiedzieć, że BMW M5 E39 jest już samochodem kultowym. To ostatni taki model w historii niemieckiej marki. Na rynek trafił tylko ze skrzynią manualną i był typowym "samochodem dla kierowcy", ceniącego sobie angażujący charakter maszyny. Owszem - luksusu nie brakowało, a pokonywanie długich dystansów było czystą przyjemnością. Zabawa zaczynała się jednak w momencie, w którym autobahny zamieniały się w kręte puste drogi, przed laty pozbawione jeszcze wszechobecnych fotoradarów.
Jednym z najbardziej hipnotyzujących elementów M5 E39 była właśnie kombinacja silnika V8 i manualnej skrzyni biegów. Zaskoczy Was jednak fakt, że pierwotnie rozważano zupełnie inną koncepcję. Wśród opcji, które BMW brało pod uwagę, była rzędowa szóstka, a nawet... doładowana jednostka V6. Ta druga bardzo długo była faworyzowana.
Dlaczego do BMW M5 E39 rozważano zupełnie inne silniki?
Gdy inżynierowie marki usiedli do pracy nad nowym M5, stanęli przed sporym wyzwaniem. Idealną opcją byłaby tutaj rzędowa szóstka. Taki silnik pasowałby do charakteru marki i jednocześnie stanowiłby kontynuację tradycji z generacji E28 i E34.
Problem w tym, że jednostka S38, nawet w najmocniejszym wydaniu S38B38, osiągnęła swój limit. Nie było tutaj potencjału na dalszy rozwój, więc konieczne było skorzystanie z innej konstrukcji.
Nowy silnik S50, który opracowano dla BMW M3 E36, był zdecydowanie zbyt słaby i nie pasowałby do charakteru tego samochodu. Tym samym od razu odrzucono taką opcję.
Lata dziewięćdziesiąte oznaczały okres, w którym Europa zaczęła uważniej spoglądać na kwestię zużycia paliwa. Rozwiązaniem, które poważnie brano pod uwagę, było więc opracowanie dość nietypowej dla tej marki jednostki V6 z doładowaniem.
Skąd taki pomysł? Otóż V6-ka byłaby mniejsza i lżejsza, więc poprawiłoby to rozkład mas. Jednocześnie uważano, że taki silnik będzie dużo bardziej ekonomiczny. Finalnie jednak zarząd marki zauważył, że V6 nie pasuje do charakteru BMW i mimo wszystko nie będzie pasowało do wizerunku tego modelu.
Finalnie BMW M5 E39 dostało silnik V8 - ale nie była to jednostka "z półki"
Punktem wyjścia była 4,4-litrowa konstrukcja, ale na potrzeby modelu M5 gruntownie ją przebudowano. Zwiększona objętość skokowa do 4,9 litra i moc przekraczająca 400 KM, trafiająca na tylne koła za pośrednictwem manualnej skrzyni biegów, były gwarancją sukcesu.
Doładowanie jednak nie ominęło tego wariantu. Tutaj do akcji wkroczyli tunerzy, z firmą Dinan na czele. Turbosprężarkę zamienili jednak na sprężarkę mechaniczną, która zwiększyła moc do ponad 620 KM.


