Zajmuje połowę miejsca parkingowego i pojadą nią 14-latkowie. Toyota stawia na rozmiar ekstra-mini
Ma raptem 2,5 metra długości, dzięki czemu na jednym miejscu parkingowym zmieszczą się dwa takie samochody na długość, lub nawet trzy na szerokość. Ma też kawałek bagażnika i świetnie poradzi sobie w mieście. Toyota FT-Me ma być odpowiedzią na potrzeby ludzi z wielkich miast - także tych najmłodszych.
Wiecie, że takie pojazdy cieszą się coraz większym uznaniem? Największe sukcesy odnoszą na południu Europy, niemniej także w krajach bliższych Polsce rośnie popyt na małe pojazdy do miasta. Idealnym przykładem jest tutaj zaskakująco dobra sprzedaż Citroena Ami, a także ciągłe zainteresowanie wszelkimi małymi Aixamami i innymi podobnymi samochodami. Teraz w ten segment chcą też wejść Japończycy - a pomoże im w tym Toyota FT-Me.
Ma dość odważny i nietypowy wygląd, jest malutka i elektryczna. Czerpie też z doświadczenia pozyskanego przy tworzeniu obecnego Priusa, co może być przydatne w słonecznych krajach. Co to za pojazd i co potrafi?
Toyota FT-Me ma być "mobilnością dla wszystkich". W tym przypadku granicę ustawiono bardzo nisko
Japońska marka widzi potencjał także w najmłodszych użytkownikach pojazdów. FT-Me opracowano w taki sposób, aby mogło być oferowane także z homologacją L6e (lekki czterokołowiec) i L7e (nieco mocniejszy, dla szesnastolatków). W jego stylistyce inspirowano się wyglądem kasku motocyklowego. Czarny pas przedni przypomina zamknięty wizjer - jak przymrużycie oczy i popatrzycie na ten samochód z profilu, to być może to zauważycie.
Z ciekawych rozwiązań warto wymienić tutaj obecność paneli solarnych na dachu, które mają minimalnie powiększać zasięg w słoneczne dni. To patent, który zastosowano w Priusie - tam wspiera zasilanie elektroniki pokładowej.
Toyota FT-Me może i jest bardzo mała, ale ma garść przydatnych systemów. Przede wszystkim zapewni pełną łączność ze smartfonem, tak aby kierowca miał wgląd w stan samochodu. Telefon będzie najprawdopodobniej też kluczem do pojazdu.
Oczywiście w celu ograniczenia kosztów nie znajdziemy tutaj szeregu kamer i radarów. Zastąpiono je... widocznością. Styliści tego auta stwierdzili, że przy tak małych wymiarach ważne jest dobre przeszklenie. Dzięki temu manewrowanie w ciasnych przestrzeniach ma być banalnie proste.
Japońska marka skupiła się także na ekologicznych materiałach, które tutaj wykorzystano. Wiele elementów ma wykorzystywać tworzywa z recyklingu, co wpłynie też na potencjalnie obniżenie kosztów produkcji.
Tajemnicą pozostaje jednak fakt, czy Toyota FT-Me faktycznie wyjedzie na drogi. Póki co jest to projekt studyjny. Przedstawiciele marki mówią jednak wprost - jest zapotrzebowanie na takie auta. A to może oznaczać, że Toyota stanie do walki między innymi z Citroenem Ami, który cieszy się naprawdę dużą popularnością.


