20 złotych mandatu za "nielegalny zlot samochodowy" brzmi jak kwota biletu wstępu. Tu chodzi o jeden konkretny cel
Nowe przepisy miały zablokować "nielegalne spotkania motoryzacyjne". Realnie będą furtką do poważniejszych działań policji w sytuacji, w której faktycznie dojdzie do organizacji dużego wydarzenia stwarzającego niebezpieczeństwo lub zagrożenie. W każdym innym przypadku dostaniecie co najwyżej po "bilecie wstępu" - o ile w ogóle ktoś się tym zainteresuje.
Obawialiście się, że nie będziecie mogli spotkać się ze znajomymi, ustawiając więcej niż 10 samochodów w rządku gdzieś na parkingu? Spokojnie, stare dobre kopanie w oponkę i dyskusje przy pojazdach nigdzie się nie wybierają - zrobicie ze znajomymi mały "zlot samochodowy". Nowe przepisy są straszakiem, ale nie na spokojnie spotkania, a na duże nielegalne zgromadzenia, które wpływają na ruch.
Ministerstwo Sprawiedliwości wydało oficjalny komunikat, który wyjaśnia nowe przepisy. I jak się okazuje najgorsze, co może Wam się przytrafić, to... mandat w wysokości 20 złotych.
Oficjalne stanowisko ministerstwa sprawiedliwości jest... ciekawe. Zlot samochodowy nie będzie nielegalny
W odniesieniu do organizowania spotkań motoryzacyjnych Ministerstwo wyjaśnia, że spotkania powyżej 10 pojazdów wciąż będą legalne, o ile zostaną zgłoszone właściwej gminie. Udział w niezgłoszonym zgromadzeniu tego typu zagrożony jest wyłącznie minimalną karą grzywny (20 zł), chyba że wydarzenie powoduje tamowanie lub utrudnianie ruchu drogowego. Wówczas grzywna może wynieść 1000 zł.
Wniosek z tego krótkiego wyjaśnienia jest prosty: teoretycznie musicie zgłosić zlot, jeśli przyjedzie na niego 11 samochodów. Nikogo nie obchodzi to, czy spotyka się 11 handlowców w Skodach Fabiach, czy fani japońskiej motoryzacji. Oficjalnie 10 samochodów to maksymalna liczba, więcej nie można, trzeba pisać do gminy.
Śmiem jednak twierdzić, że będzie to martwy przepis - i jest przede wszystkim straszakiem i batem na nielegalne duże spotkania. Mowa tutaj o wydarzeniach pokroju WNR (Warsaw Night Racing), które niestety napsuły krwi ludziom, którzy po prostu w dobrym gronie znajomych chcą popatrzeć na samochody.
Blokowanie ruchu w centrach handlowych i wygłupy na drogach ściągnęły uwagę mediów i służb. To sprawiło, że w nowych przepisach pojawiły się zapisy, które teoretycznie uderzają w "zloty".
Nie spodziewam się, że policji będzie chciało się interweniować w jakiejkolwiek innej sytuacji
Wiadomo, służby uwielbiają wystawiać mandaty, ale gdy ministerstwo naciska na minimalną kwotę w przypadku spotkania, gdzie samochody są przepisowo zaparkowane, a grono osób przy nich dyskutuje, to nikomu nie będzie chciało się działać. Nawet przy 20 samochodach mowa o raptem 400 złotych. Policjantom łatwiej będzie złapać kogoś na jakimkolwiek innym wykroczeniu - przekroczeniu prędkości, czy przejechaniu przez przejazd kolejowy przy włączonym sygnalizatorze.
Poza tym myślicie, że gminom będzie chciało się wystawiać zgody? Co najwyżej utworzą maila, na którego wyśle się zapytanie i to będzie jedyny "glejt" potwierdzający powiadomienie odpowiednich struktur.
Zdjęcia: Zackaryd (CC BY-SA 4.0), John Murphy (CC BY-SA 2.0)

