AdBlue drastycznie drożeje, a niebawem może go zabraknąć. Kolejny kryzys na horyzoncie
Kryzys goni kryzys? Wszystko na to wskazuje. AdBlue, czyli roztwór mocznika, niezbędny w nowych dieslach, staje się nieopłacalny w produkcji, a jego ceny drastycznie rosną. Jest to efekt sytuacji na rynku. Problem polega jednak na tym, że bez AdBlue stanie cała branża transportowa - a taka wizja pojawia się wśród producentów tej substancji.
Rok 2020 przyniósł nam wirusa i kryzys na rynku sprzedaży aut. W 2021 straciliśmy z kolei półprzewodniki, a inflacja spowodowała drastyczny wzrost cen paliw. Czy czegoś jeszcze brakuje w tej układance? Jak widać AdBlue. Roztwór mocznika, będący stałym elementem układów redukcji katalitycznej SCR, drastycznie drożeje. Producenci biją na alarm - jego produkcja może stać się całkowicie nieopłacalna.
AdBlue drożeje i może go zabraknąć. Dlaczego tak się dzieje?
Stosowanie AdBlue to żadna nowość. Substancja ta obecna jest w samochodach z silnikami wysokoprężnymi i w ciężarówkach od wielu lat. Roztwór mocznika w katalizatorach SCR pozwala na redukcję emisji niezwykle szkodliwych tlenków azotu. Obecnie każdy nowy silnik wysokoprężny posiada takie rozwiązanie. Co więcej, blisko 100% ciągników siodłowych i dużych ciężarówek jest już wyposażonych w ten system.
Tymczasem dość niespodziewanie AdBlue staje się towarem deficytowym, do tego coraz droższym. Skąd taka zmiana? Wszystkiemu winne są bardzo szybko rosnące ceny gazu ziemnego. W tym roku gaz ziemny podrożał o 170%, a według ekspertów to dopiero rozgrzewka, gdyż wchodzimy w sezon ciepłowniczy.
A co ma gaz ziemny do AdBlue? Bardzo dużo niestety. Otóż metan jest niezbędny do produkcji amoniaku, będącego półproduktem wymaganym do stworzenia roztworu mocznika.
W efekcie producenci AdBlue podnoszą ceny w drastyczny sposób lub szykują się do ograniczenia produkcji
Jak donosi Auto Świat oraz szereg mediów z innych krajów, producenci AdBlue realizują już tylko zakontraktowane dostawy, ale wstrzymują zamówienia na nowe.
W Polsce ceny tej substancji wzrosły do tej pory o 100 procent, w porównaniu z cenami z kwietnia/maja. Tymczasem Grupa Azoty już potwierdziła, że listopad przyniesie kolejną drastyczną podwyżkę - tym razem od razu o kolejne 50%.
Portal Trans.info zauważa, że największy producent AdBlue w Europie, słowacka firma Duslo, już wstrzymała produkcję ze względu na zbyt wysokie ceny gazu. Rosną one na tyle szybko, że wytwarzanie roztworu mocznika zwyczajnie przestało się opłacać.
Słowacki rząd zamówił na zapas 500 000 litrów tej substancji. Węgrzy poszli inną drogą i wprowadzili ograniczenia dotyczące zakupu. Jednorazowo można zatankować z dystrybutora tylko 100 litrów roztworu, lub kupić dwa opakowania w butlach.
Grupa Azoty nie planuje w tej chwili ograniczania produkcji, ale możemy spodziewać się, że tankując AdBlue zapłacimy dużo więcej.
A to oznacza także podwyżki cen większości produktów
Oczywistym jest fakt, że to my, klienci, zapłacimy za wysokie ceny roztworu mocznika. Branża transportowa musi przerzucić te koszty dalej, aby w ogóle móc realizować dostawy. Problem polega jednak na tym, że całkowity brak tej substancji może spowodować ograniczoną mobilność transportu ciężkiego. Czy są na to sposoby? Na tę chwilę nie.
Oczywiście można pozbyć się systemu oczyszczania spalin. Roztwór mocznika podawany jest dopiero w układzie wydechowym. Problem polega jednak na tym, że silniki są tak zaprogramowane, że przy braku AdBlue przechodzą najpierw w tryb awaryjny, a później uniemożliwiają zapłon.