Skoda Fabia 2018: sporo nowinek, ale brak diesla

Czeski przebój jest na rynku od czterech lat, co może oznaczać tylko jedno: czas na lifting! Przy okazji Skoda stała się kolejną marką dokładającą cegiełkę do zmierzchu diesli.

Fabię kochają wszyscy - młodzi i starsi, kobiety i mężczyźni, nabywcy prywatni i zarządcy flot, szkoły nauki jazdy, wypożyczalnie, kierowcy Ubera... Dlatego informacja o nadchodzącym face liftingu tego modelu to jedna z ważniejszych wieści z tegorocznego świata motoryzacji.

Z zewnątrz zmiany nie są wielkie, ale po Skodzie raczej nikt się tego nie spodziewał. Najbardziej widoczne to większy grill i inne reflektory z tyłu. Obędzie się bez kontrowersji.
Wnętrze Fabii będzie nieco bardziej eleganckie, z odświeżoną kolorystyką i innym zestawem zegarów.

Mała Skoda zyska nieco wyposażenia rodem z aut wyższej klasy. Będzie można zamówić do niej aż 18-calowe felgi oraz nawigację Amundsen z funkcją informacji o ruchu drogowym podawanych w czasie rzeczywistym. Co więcej, na liście opcji znajdzie się m.in. system wykrywania aut w martwym polu i czujnik ruchu poprzecznego.

Pod maską obędzie się bez zmian w kwestii silników benzynowych - w końcu jednostka 1.0 TSI trafiła do Fabii dość niedawno. Większa zmiana nadchodzi w gamie diesli.
Tak naprawdę chodzi o... jej skasowanie. Silnik 1.4 TDI trafia do lamusa. Widać, że era diesli zbliża się do końca, skoro nawet Skoda zaczyna z nich rezygnować. Ciężko się dziwić, zwłaszcza że nowe silniki TSI palą naprawdę niewiele.

Debiut nowej Fabii odbędzie się podczas salonu w Genewie. Zaraz po nim pierwsze sztuki zaczną spływać do dealerów.