Audi A3 Limousine 2.0 TDI Ambiente
Jak to jest, że człowiek jeździ jednym autem i ocenia go dość przeciętnie, po czym przesiada się w inną wersję i okazuje się, że się mylił. I że można stworzyć taki samochód na nowo, o wiele ciekawszy dla odbiorcy. Tak właśnie jest w przypadku moich spotkań z Audi A3.
Pierwsze spotkanie z nową A3-ką pozostawiło pewne rozczarowanie. Bazowa wersja była dość droga, a oferowała niewiele więcej niż analogiczny VW Golf. Do tego była srebrna na zewnątrz i ciemnoszara w środku, co potęgowało smutne wrażenie. Tymczasem przede mną nowość - A3 Limousine. Dumna nazwa sugeruje, że samochód mógłby być wewnętrzną konkurencją dla A8L. A tymczasem to pierwszy w historii marki kompakt z trójbryłowym nadwoziem. Zaledwie 15 centymetrów dłuższy, bez zmienionego rozstawu osi, a jednak całkiem inny. Dojrzalszy. Ciekawszy.
Wyrosłem już z bycia miłośnikiem wyłącznie sedanów i doceniam względną praktyczność hatchbacków, jednak w przypadku A3 sensowność Sportbacka w zestawieniu z sedanem wydaje się być ograniczona. Przy poziomie cen za wersję Ambiente ustalonym na okolice 120 tys. zł, 6 tysięcy dopłaty za sedana wydaje się być dobrą inwestycją.
Zwłaszcza, że stylistom udało się narysować całkiem ładną linię samochodu. Są oczywiście perspektywy, które powodują, że widać hatchbackowate pochodzenie samochodu, ale generalnie nawet w kolorze szary monsun metalik A3 wygląda bardzo zgrabnie. Gdyby linia tyłu była minimalnie mniej masywna, mógłbym z czystym sumieniem stwierdzić, że jest o wiele ładniejszy i bardziej dojrzały stylistycznie od A4.
Indywidualizacja w cenie
Jak wiadomo, człowiek kupuje oczami. Ja podstawowego A3 "nie kupuję". Minimalistyczny design może się bardzo podobać i wrażenie robi świetne, ale zbyt duża ilość szarości (lub też jej odcień) zamienia elegancję w smutek i ponurość. Kilka odważniejszych decyzji podczas konfiguracji i problem znika. Co prawda górna część deski wciąż jest ciemnoszara, ale dół jest już brązowy, a oddzielająca je listwa ma fakturę trójwymiarowego jasnego włókna zatopionego w "szkle". Może i kontrowersyjne zestawienie, ale na pewno poprawia odbiór wnętrza. Więcej (odpowiednich) kolorów to lepsza prezencja. Dopasowana do dolnej części deski jest również tapicerka. Półskórzane, brązowe fotele robią dobre wrażenie zarówno wyglądem, jak i komfortem, który zapewniają podczas jazdy. Trzeba jednak przyznać, że A3 nie jest samochodem bardzo przestronnym. Nawet Golf VII ma więcej miejsca, na przykład w okolicach kolan kierowcy i pasażera.
W ogóle przestrzeń z przodu kompaktowego Audi można uznać za "wystarczającą", natomiast na pewno nie jest to czołówka klasy. Dużo lepiej jest z tyłu. Choć rozstaw osi nie zmienił się w stosunku do modelu Sportback, zmodernizowano nieco wygląd tylnej części kabiny. Inaczej wyprofilowana kanapa, nieco cofnięta w stosunku do modelu dwubryłowego, pozwoliła na dużo lepszą organizację przestrzeni. Nie jest to może przepaść, która dzieli Audi od konkurencji, ale miejsca w żadnym wypadku nie są awaryjne. Dla dwóch osób wystarczają na całkiem długą podróż. Jedynie wysocy pasażerowie mogą narzekać nieco na opadającą linie dachu.
Mimo wszystko, nie jest źle. Również bagażnik ma przyzwoitą pojemność. Oczywiście, klient przyzwyczajony do samochodów typu Thalia, Siena, czy Logan, będzie narzekał, bo przecież sedan bez przynajmniej 500 litrów "pod klapą" to żaden samochód. A3 Limousine zabiera ze sobą 425 litrów bagażu. Jak już wspomniałem, nie można narzekać na taką pojemność, zwłaszcza, że przestrzeń jest dość ustawna. Oczywiście, samochody typu Astra, czy Focus, mają pojemniejsze "kufry", ale segment Premium to "inna bajka" i raczej nikt nie będzie A3 Limousine traktował jako samochodu rodzinnego. Nie zmienia to jednak faktu, że konkurencja ze Stuttgartu zrobiła to trochę lepiej.
Po czym poznać Premium?
Pomijając oczywiście takie kwestie jak jakość, materiały czy możliwości konfiguracji, samochody Premium mają "to coś", co powoduje, że samochodem jeździ się "inaczej". To kombinacja wyciszenia wnętrza oraz ustawienia zawieszenia, którego praca nie tylko nie dociera "akustycznie" do podróżujących, ale i zapewnia tak pożądany w dzisiejszych czasach święty spokój. W A3, mimo że jest niedużym samochodem, udało się to w stu procentach spełnić.
Zawieszenie działa nienachalnie, pozwalając na nieco bardziej dynamiczną jazdę. Sprężyste nastawy kombinacji MacPhersona z przodu oraz wielowahaczowego układu na tylnej osi zapewniają pewne prowadzenie w większości sytuacji. Ciężki silnik z przodu powoduje lekką podsterowność, ale tylko wtedy, kiedy już poddadzą się opony, albo kiedy kierowca naprawdę przesadzi. Przy tym wszystkim udało się zachować komfort w stopniu dużo większym niż tylko symboliczny. A3 pokonuje nierówności bardzo sprawnie, dostarczając do kabiny tylko przytłumione dźwięki świadczące o tym, z czym musi zmagać się zawieszenie. Komfortu, co ciekawe przy tej wielkości nadwozia, nie ograniczają nawet 18-calowe felgi z oponami o niskim profilu.
Do tego dopasowany jest układ kierowniczy. Wygodną kierownicą kręci się tak, jak można by oczekiwać od samochodu tej klasy. Oczywiście, jakbym dostał taki układ w samochodzie typu S3, albo innej mocnej benzynie, bądź hothatchu, niekoniecznie od Audi, narzekałbym. Ale z dwulitrową jednostką wysokoprężną współpracuje bez zastrzeżeń. Siła pracy dobrze koresponduje z zapędami samochodu. Lekko na parkingu, wygodnie w trasie, nieco twardziej przy dynamicznej jeździe, ale w żadnym wypadku nie za twardo, czy też zbyt "opornie". Duże koła toczą się tam gdzie chcemy i nie ma problemu z rozpoznaniem, co się z nimi dzieje. Jak w większości cywilnych Audi, brakuje nieco "mechaniczności" układu wspomagania, jednak dla 99 proc. nie będzie to żadną cechą negatywną.
Wspomniałem już, że nastawy zawieszenia świetnie pasują do silnika. Pod maską spoczywa "stary znajomy" po lekkim przypakowaniu. Zasilane wspólną szyną 2.0 TDI to sztandarowy silnik koncernu, mający tyle samo zwolenników, co przeciwników (Ci zazwyczaj niesłusznie wrzucają go do jednego worka z niesławnym 2.0 TDI na pompowtryskiwaczach).
Stojąc na światłach, nikt nie nabierze się na agresywną stylizację A3. Od razu słychać, że pod maską jest "ropniak". W środku jest już dużo lepiej - tylko przy zimnym silniku we wnętrzu słychać charakterystyczny klekot. Potem do głosu dochodzą efekty prac inżynierów od wydechu, bo A3 2.0 TDI brzmi o wiele lepiej. Na niskich obrotach i podczas stałej jazdy, np. drogą ekspresową, nie brzmi za to w ogóle, bo silnika w zasadzie nie słychać.
Nowy silnik dysponuje 150 końmi mechanicznymi, co ważącemu nieco ponad 1300 kg Audi wystarcza na sprint do 100 km/h w niecałe 9 sekund. To dobry wynik, pozwalający nie tylko na bezproblemowe poruszanie się w mieście i na trasie, ale nawet na odrobinę bardziej dynamicznej jazdy (w granicach rozsądku). A3 nie wykazuje tendencji do łapania zadyszki, a moc rozwijana jest równomiernie, nie irytując kierowcy turbodziurą. Wyprzedzanie to żaden problem, tak samo jak długotrwała jazda z wysokimi prędkościami. Za dynamikę odpowiada również sensownie zestopniowana, manualna skrzynia biegów o sześciu przełożeniach.
Drążek wymaga krótkich ruchów i precyzyjnie wskakuje na swoje miejsce. W dieslach podobnej klasy problemy może sprawiać "krótka jedynka" wynikająca z szybkiego przyrastania obrotów, co automatycznie kieruje nasz wzrok do pozycji w cenniku "skrzynia S-Tronic". Ale mimo wszystko, w A3 tak dobrano przełożenia, że jeśli ktoś nie jest zwolennikiem automatów, to spokojnie może zostać przy przekładni manualnej.
Niezależnie od sposobu jazdy, mały sedan z Ingolstadt nie zrujnuje nam kieszeni spalaniem. Choć test nie należał do długich, znalazło się miejsce zarówno na utknięcie w korku, jak i na odcinek pokonany całkiem żwawo i płynnie. Rozpiętość spalania to mniej więcej między 5 a 7 litrów. A3 zadowoliło się średnio nieco powyżej 6 litrami czystej ropy. Nie zawracałbym więc sobie głowy myśleniem, czy 1.6 TDI (jeszcze niedostępne w Polsce) nie byłoby bardziej sensownym wyborem. W przypadku rynku niemieckiego, warto dopłacić te 1800 Euro za dodatkowe 45 KM.
Dyskretny urok kompaktu za niemałe pieniądze
Pisałem, że dopłata do A3 w stosunku do Golfa jest bezsensowna. W tanich wersjach nadal tak uważam. Jednak Ambiente, z odpowiednim wyposażeniem, to inna "bajka". Wysoka jakość jest w standardzie - w nowym A3 to zdecydowanie widać. Od materiałów zastosowanych przy wykańczaniu boczków drzwi, przez półskórzaną tapicerkę, aż po sposób, w jaki "chodzą" pokrętła i przyciski. Położono tu nacisk na detal i choć na pewno nie każdemu będzie się podobać stylistyka wnętrza, to na jakość nikt nie będzie narzekał. Zwłaszcza, że na pokładzie znalazło się mnóstwo dodatkowego wyposażenia. Takie dodatki jak nawigacja, czy biksenonowe reflektory, może nie są już wyróżnikiem segmentu Premium, ale audio sygnowane Bang & Olufsen, czy system Audi Connect, pozwalający połączyć się z Internetem w trakcie jazdy, sugerują, że to nie jest zwykły kompakt.
Co innego kwestia ceny. A3 Limousine 2.0 TDI zaczyna się od 116 000 zł. Wersja Ambiente wymaga dołożenia kolejnych 8000 zł. A jeśli chcemy skorzystać z dobrodziejstw, które Audi zamontowało na pokładzie testowego egzemplarza, trzeba dołożyć jeszcze "trochę". Ten drobiazg, który trzeba wysupłać z kieszeni, wynosi około 40 tysięcy złotych. Na dodatek "tylko tyle" dzięki pakietom Comfort i Technology, które pozwalają sporo oszczędzić. Poza tym Audi Connect, szklany dach i inne drobiazgi windują cenę do mniej więcej 169 000 zł. Tyle trzeba zapłacić za kompaktowego sedana Premium. Dużo. Ale czy więcej niż za konkurencję? Chyba nie.
Zalety:
+ dynamiczny i oszczędny silnik
+ udane zestrojenie zawieszenia
+ jakość wykonania
Wady:
- niewielka przestronność, zwłaszcza w przedniej części
- design wnętrza albo kontrowersyjny kolorystycznie, albo smutny
- wciąż słychać, że to TDI
Podsumowanie:
A3 Limousine okazało się przełamać moją niechęć do kompaktowego "władcy pierścieni". To pełnoprawny sedan, może niekoniecznie dla rodziny 2+2, a raczej dla dwójki z kotem, zdobywający wysokie oceny we wszystkich kategoriach. Oczywiście, każą sobie za niego liczyć słono, jak to w klasie premium, ale to dojrzała, świetnie wykonana "limuzynka" z dynamicznym i oszczędnym silnikiem oraz pewnym zawieszeniem. Jeśli o mnie chodzi, stylistycznie bije na głowę A4, zwłaszcza w wersji bez pakietu S-line.