Citroen C2 VTR 1.4i

Citroen to marka, która kojarzy się tak samo mocno z rajdami samochodowymi jak Subaru. Specjalnością francuskiego producenta są małe, miejskie i bardzo szybkie auta. W naszym teście Citroen C2 VTR stara się udowadnić, że ma sporo wspólnego z tym najpiękniejszym sportem motorowym.

Przodkiem Citroëna C2 jest model Saxo. To od niego wzięły się modele C2 i C3. Pierwszy spełnia rolę małego, dynamicznego auta dla młodych osób. Dlatego oferowany jest tylko jako trzydrzwiowy hatchback. Citroen C3 z kolei to stereotypowy reprezentant popularnego segmentu B. Idealny miejski samochód. Oba te auta drastycznie różnią się między sobą charakterem. Citroën nie przez przypadek oferuje C2 w dwóch sportowo brzmiących wersjach: 75-konnej VTR i 125-konnej VTS.

Można uznać to za hołd złożony rajdowemu Saxo VTS. Sięgnijmy pamięcią do 1999 roku. Sebastien Loeb zdobywa pierwsze zwycięstwo w Rajdowych Mistrzostwach Świata, I miejsce w Rallye de France - Tour de Corse. Ten najbardziej utytułowany kierowca rajdowy zaczynał od Saxo VTS. Gdyby dzisiaj stawiał swoje pierwszy kroki w rajdach, to prawdopodobnie zasiadłby za kierownicą mniejszego brata C4 WRC, czyli Citroena C2 R2. W Polsce te małe rajdówki zdominowały swoją klasę w RSMP (Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski). W ostatnim sezonie zajęły trzy pierwsze miejsca! Jak do tego wszystkiego ma się 75-konna wersja VTR? Wychodzę z założenia, że podstawowy genotyp C2 jest wszędzie taki sam, niezależnie od rajdowych przeróbek.

Bój się
Citroën C2 na rynku jest obecny już sześć lat. W świecie motoryzacji jest emerytem. Dwukrotnie odświeżono ten samochód liftingiem nadwozia. Rok temu wymieniono zderzaki, dodano kilka wstawek i chromowaną obwódkę wokół grilla. Te kosmetyczne zmiany pozostały przez większość osób nawet niezauważone. Były one tylko pretekstem do wprowadzenia silnika 1,6 HDI o mocy 110 KM, który niestety nie jest dostępny w ofercie polskiego dystrybutora.

Nawet po tylu latach Citroën wciąż może się podobać. To prawdopodobnie najmniej okrągła Cytrynka w historii francuskiego producenta. Zdecydowanie w C2 górują proste, ostre linie. Dzięki nim jest zadziornie. Ten maluch ma wpisaną sportową stylizację w swoje geny. Chromowana końcówka układu wycechowanego, liczne sygnatury VTR, dyskretny tylny spoiler i sportowe zderzaki sprawią, że stojące na światłach BMW serii 3 dwa razy się zastanowi, zanim spróbuje z Tobą sił w pojedynku na 1/4 mili. W C2 tylko kołpaki zdradzają, że nie mamy do czynienia z najmocniejszą wersją silnikową. Jednak te na dobrą sprawę z daleka wyglądają jak 15-calowe aluminiowe felgi. Właściciele droższych i pozornie lepszych samochodów boją się potencjalnego wstydu. To dlatego nikt nigdy nie spróbuje sił z oklejonymi numerami startowymi tanimi samochodami z KJS-ów. Citroën C2 wygląda jak auto, które za kilka lat będzie królować w amatorskich rajdach.

Drobne rozczarowanie
W aucie o rozmiarach 3666/1659/1461 mm trudno spodziewać się rodzinnej przestronności. Citroën C2 jest zarejestrowany na cztery osoby. Więcej po prostu by się nie zmieściło. Na piątego pasażera jest tylko jedna alternatywa - skromny 224-litrowy bagażnik. Zazwyczaj wchodzi do niego jedna torba lotnicza średnich gabarytów oraz siatka z raczej małymi zakupami. Zresztą wielkość bagażnika można regulować, przesuwając tylne siedzenia do przodu. Pojemność od 166 do 224 l. Jest to rozwiązanie coraz bardziej popularne w segmencie B i co najważniejsze, niezwykle praktyczne. Wygodny dostęp do bagażnika zapewnia dwuczęściowa klapa.

Czas odbił piętno na stylizacji wnętrza. Przez sześć lat środek C2 praktycznie się nie zmienił. Chociaż trzeba przyznać, że mimo tego trudno go nazwać nudnym. Dokładnie takie samo wnętrze znajdziemy w większym bracie - modelu C3.

Zegary to klasyczny francuski prędkościomierz, wyposażony w cyfrowy wyświetlacz z rozciągniętym nad nim analogowym obrotomierzem. Można mieć zastrzeżenia co do czytelności aktualnej prędkości obrotowej, ale z odczytaniem aktualnej szybkości nie powinno być problemu. Można się do tego z biegiem czasu przyzwyczaić. Citroënowskie Radio CD to absolutny standard, który jest obecny niemal we wszystkich modelach francuskiego producenta, od C1 do C5. Naszego VTR-a możemy dodatkowo doposażyć o radar parkowania tyłem (1200 złotych), zestaw głośnomówiący Bluetooth (1200 złotych) i tapicerkę skórzano-materiałową LIANE. Do dobrej jakości materiałów i ich spasowania nie sposób się przyczepić. Jedno jest pewne, C2 gwarantuje więcej komfortu niż rajdowa wersja R2.

Po wnikliwej lustracji wnętrza zasiadamy w wygodnych, całkiem dobrze wyprofilowanych fotelach. Nie są to co prawda sportowe kubły Recaro z czteropunktowymi pasami bezpieczeństwa, ale jak na moc 75 KM zapewniają przyzwoite trzymanie boczne. Nasze nogi spoczywają na aluminiowych nakładkach na pedały. W tej chwili czujemy się już prawie sportowo. Po chwili w nasze ręce wpada mała, trójramienna kierownica. Tutaj zabrakło sportowego akcentu, chociażby małego loga VTR. Niestety, w obydwóch wersjach VTR i VTS ten element kokpitu nie różni się niczym od cywilnej kierownicy w modelu Stop&Start. Od samochodu, który ma w nazwie VT(x) wymagam we wnętrzu czegoś więcej niż samych nakładek na pedały.

Wielkie obżarstwo
Decydując się na Citroëna C2, możesz wybierać między silnikiem benzynowym, a silnikiem... benzynowym. Są tylko trzy opcje: ośmiozaworowy 1,4i (75 KM), ekologiczny 1,4i 90 KM i najmocniejszy 1,6i 125 KM. Dla modelu VTR przewidziano zaledwie skromną stajenkę 75 KM. Dane techniczne motoru 1,4i nie przyprawiają o zawrót głowy. Zaledwie 118 Nm maksymalnego momentu obrotowego sprawia, że częsta redukcja biegów jest niezbędna przy wyprzedzaniu. Z samymi osiągami jest niewiele lepiej. Prędkościomierz zabierze nas na drugą stronę "setki" dopiero po ponad 12 sekundach. Nawet jeśli znajdziemy kilkukilometrową prostą na autostradzie, to nie rozpędzimy się więcej niż do 169 km/h. Takimi wynikami zawstydzimy co najwyżej dwudziestoletniego Poloneza.

Skromny, 1,4-litrowy motor najlepiej czuje się przy prędkościach miejskich, do 60 km/h rozpędza się niezwykle żwawo. Jednak przy osiągach wersji VTS, która od 0 do 100 km/h rozpędza się w 8,2 sekundy i jest w stanie osiągnąć na swoim prędkościomierzu wartość 210 km/h, wygląda to jak sport dla ubogich.

Niepozorny silniczek jest wielkim łakomczuchem. Średnie spalanie w teście przekroczyło 7,1 l/100 km, a w mieście osiągnęło oszałamiającą wartość 9 l/100 km. Są to zakresy niedopuszczalne dla samochodu ważącego mniej niż tonę i rozwijającego moc 75 KM. W przełożeniu na język diesli, takie spalanie pojawia się przy 1,5 tonowych limuzynach wyposażonych w 2-litrowe silniki wysokoprężne o mocy od 150 do 200 KM.

Bezcenna frajda?
Czy Citroën C2 VTR ma w sobie jakiekolwiek sportowe geny? Nie zapewnia świetnych osiągów, czułość jego układu kierowniczego jest na poziomie Wartburga 353, a dźwięk silnika przypomina bardziej zawodzenie niż rasowy klang. Mimo że racjonalnie nie potrafię uzasadnić jego sportowych aspiracji, to jego prowadzenie sprawia mnóstwo frajdy. Jest to jeden z niewielu samochodów, który czujesz całym sobą. Jest bardzo czytelny i prosty w prowadzeniu, a przy odrobinie umiejętności potrafi każdą drogę zamienić w KJS-owy odcinek.

Paradoksalnie, dzięki niewielkiej mocy daje ogromną pewność siebie i wiele wybacza. W tym małym ścigaczu wszystko, od łagodnego łuku po ostry nawrót, może być nie lada przeżyciem. C2 to po prostu czysta radość z subiektywnego przeżywania jazdy. Mocniejszy model VTS da Ci wszystko to, czego brakuje ułomnemu VTR-owi.

Za te wszystkie przyjemności przyjdzie nam sporo zapłacić. Kupno najtańszej wersji VTR wiąże się z wydatkiem 54 tysięcy złotych. Nowe Twingo RS Sport ze 133-konnym silnikiem benzynowym jest tańsze o 2 tysiące! Zresztą to Renault jest o klasę wyżej w sporcie. Jego bezpośrednim konkurentem jest de facto wersja VTS, której ceny zaczynają się od prawie 64 tysięcy złotych! To niemal ekwiwalent fenomenalnego 155-konnego Abartha Grande Punto, który ze sportem ma o wiele więcej wspólnego. Jak to nazwać? Kpiną, grandą czy żartem? Na wszelki wypadek wstrzymajmy się z epitetami. Każdy wie, że w Citroënie są dwa cenniki. Cała nadzieja w zniżkach.

Serdeczne podziękowania dla Michała Karpińskiego za zrealizowanie sesji zdjęciowej.