Citroen C3 1.6 VTi Exclusive
Wiosnę mieliśmy przepiękną: zimno, padało, i zimno, i padało. A nasz bohater zdecydowanie woli typowo wiosenne, kolorowe, słoneczne klimaty, przywołując równie wiosenną radość na oblicze kierowcy i pasażerów. Najnowszy Citroen C3 ma 'wiosnę w sercu', niezależnie od pogody.
A to wszystko przez tę zimę. Tegoroczna była wyjątkowo długa, zimna, nieprzyjemna i zdawało się, że wiosny to raczej nie ujrzymy. W tym okresie też miałem trochę innych samochodów, ale ze względu na aurę, która psuła nastrój niezależnie od wszystkiego, trafiały się i mocne samochody, które nie miały w sobie nic pociągającego, i terenówki, które utykały w polu, czy nijakie samochody szeroko pojętej klasy średniej, które nijak nie potrafiły wzbudzić we mnie jakichkolwiek ciepłych uczuć.
Stąd też kolejny samochód miał być niekoniecznie z najwyższej półki, ale musiał spowodować, że będę w nim "czuł wiosnę". Dlatego właśnie padło na nowego Citroena C3. Wyglądał ciekawie, miał kilka fajnych gadżetów i do tego silnik 1.6 o mocy 120 KM.
A mogę nie wysiadać?
Od wejścia do środka Citroen potrafi urzec. W testowanej wersji Exclusive, fotele wykończono materiałem z alcantarowymi wstawkami, w kolorze lnu. Jak nic kojarzy się z latem i wygląda rewelacyjnie. Do tego oczywiście przednim fotelom nie można zbyt wiele zarzucić. Trzymają dość dobrze w zakrętach i są wygodne. Na dodatek, na szerokość miejsca jest w sam raz i jak na miejski samochód, "C-trójce" nie można zarzucić braku przestronności.
W ramach poprawiania wizerunku po poprzednim małym Citroenie, który był dość ciekawy, ale niezbyt dobry jakościowo, w nowej konstrukcji przyłożono się do tego bardzo. Materiały nie są może wszędzie bardzo miękkie, ale mają przyjemną fakturę i sprawiają bardzo dobre wrażenie na każdym, kto z nimi obcuje.
Żeby było jeszcze lepiej, wystylizowano odpowiednio deskę rozdzielczą. Jest nowocześnie, stylowo i ciekawie. Połączenie krzywizn, prostych oraz różnych kolorów i faktur materiałów nie sprawia wrażenia chaotycznego, ale "artystycznego" - dokładnie to, czego spodziewamy się po Citroenie. Stylizacja sięgnęła zarówno całej deski, jak i dozownika zapachów czy przycisku świateł awaryjnych. To jest to! Wnętrze C3 robi wrażenie. Zastrzeżenia można mieć jedynie do radia i jego wyświetlacza. Identyczne jest w C5, i C4 - nie do końca pasuje i można by zastosować czasem coś innego, żeby bardziej współgrało ze stylistyką deski rozdzielczej.
Jednak to, co najbardziej robi wrażenie, to szyba Zenith. W Exclusive seryjna, w niższych wersjach (poza najuboższą Attraction) za dopłatą - i przeznaczcie na to te 1800 zł. Za te pieniądze to okazja. Szyba ciągnie się (jak to szyba ma w zwyczaju) od podszybia, natomiast kończy się aż za przednimi fotelami, tworząc kąt widzenia przez szybę ponad 90 stopni. Choć mniej więcej od wysokości krawędzi zwykłej szyby Zenith jest przyciemniana, to niczym nie zakłóca to wspaniałego uczucia podróżowania w szklanej "bańce". Słoneczko świeci, wszystko widać. Poza aspektem czysto estetycznym, szyba jest również praktyczna. Pod sygnalizator można bliżej podjechać, we wnętrzu jest jasno i radośnie, a mimo tego, że szyba idzie głównie w górę, to w połączeniu z wysokimi pionowymi szybami bocznymi oraz sporą tylną, w C3 widoczność jest niesamowita.
Samochód więc nie tylko poprawia swoim bogato wyposażonym wnętrzem nastrój, ale i zapewnia odpowiedni komfort oraz praktyczność. Narzekać mogą jedynie "ci tam z tyłu". O ile miejsca jest całkiem przyzwoita ilość, to "wzorem" Citroena C4 oparcie kanapy jest zbyt pionowo ustawione, przez co niezbyt wygodne. Za to bagażnik ma sensowną pojemność i całkiem niezły dostęp.
Wciąż nie chcę wysiadać
Przekręciłem kluczyk w stacyjce. Benzynowy silnik budzi się z chęcią do życia, aczkolwiek na niskich obrotach nie należy do najcichszych jednostek na świecie. Do dyspozycji mam 120 KM rozwijanych z pojemności 1,6 litra i przenoszonych na przednie koła.
Po ruszeniu z miejsca silnik z bardzo przyjemnym dźwiękiem ciągnie "Cytrynkę" do przodu. Moc rozwijana jest w miejskim zakresie obrotów dość harmonijnie, przez co nie ma problemu z długością przełożeń. Jazda sprawia dużo frajdy, bo Citroen porusza się lekko i dynamicznie. Ale... Nie jest to ta dynamika, której bym się spodziewał po miejskim samochodzie o mocy 120 KM. 8,9 sekundy do 100 km/h to naprawdę wartość zauważalna i odróżniająca się od dużej części samochodów poruszających się po drogach. Gdzie ona jest?!
No tak, silnik w C3 jest współkonstruowany przez Niemców z BMW. To oznacza, że musi kręcić się wysoko. I faktycznie, podczas normalnej jazdy do 3-4 tys. obrotów, C3 jest dynamiczne, ale bez przesady. Ale najlepiej czuje się między 4,5 a 6,5 tys. obr./min. Ton, jaki z siebie wtedy wydaje, jest wysoki, ale ładny, a samochód dostaje kopa. O ile jednak samo odkrycie tego zakresu i korzystanie z uroków życia przy jego pomocy sprawia mnóstwo radości, to martwić może nieliniowość, z jaką rozwijana jest moc. Sprawia to wrażenie, że samochód ma malutką turbinkę, która odżywa w tym wysokim zakresie obrotów.
Tak czy inaczej, jazda C3 pod tym względem to czysta przyjemność, aż chce się poszaleć. W tym przeszkodzi jednak skrzynia biegów. O ile jej zestopniowanie nie budzi większych zastrzeżeń, a precyzja może się podobać, to droga drążka pomiędzy biegami może być liczona w kilometrach, a piąty bieg wskakuje gdzieś w okolicy prawego reflektora. No właśnie, i przydałby się szósty. Ale na drugi rzut oka - to nie jest DS3, tylko zwykłe, miejskie C3, także moje zastrzeżenia dotyczące długości skoku dźwigni to zwykłe czepialstwo. Do tego wszystkiego, w trasie "C-trójka" zadowoli się 6,6 litra bezołowiówki, a w mieście około 2,5 litra więcej. I to nie będąc zawalidrogą.
Zastanawiam się...
...czy wysiąść. Póki co nie miałem ochoty, ale silnik i wnętrze to jedno, a samochód musi się dobrze prowadzić. Fakt, wciąż trzeba pamiętać, że nie ma sensu oceniać go przez pryzmat jazdy po torze, gdyż przeznaczeniem C3 są miejskie ciasne uliczki, gdzie na pewno przyda się bardzo silnie wspomagany układ kierowniczy, dzięki któremu manewrowanie jest lekkie, łatwe i przyjemne, zwłaszcza że sam Citroen jest zwinny i zwrotny. Do tego ma rewelacyjne hamulce.
Zawieszenie zestrojono jednak adekwatnie do zastosowanej jednostki napędowej. Co za tym idzie, samochód nie należy do najlepiej wybierających nierówności. Częściowo dzięki niskoprofilowym oponom, a częściowo właśnie z powodu nastawów zawieszenia, wyraźnie czuć większe i mniejsze uskoki w nawierzchni czy garby zwalniające. Aby jednak nie było tak tragicznie, dzięki temu C3 prowadzi się prawie wyśmienicie. Trzyma się drogi jak przyklejone i niewzruszenie pokonuje szybkie zakręty, dając duże poczucie bezpieczeństwa. Ale tylko szybkie. Tym, którzy chcieliby wybrać się na alpejskie serpentyny, polecam DS3 - tam pewnie zmienione zostaną przełożenia elektrycznego wspomagania, które w naszym przypadku powoduje, że trzeba mocno się "nakręcić", przez co spada precyzja prowadzenia oraz wyczucie drogi.
Mieszane uczucia...
...mam po wyjściu z C3. Jednak to zrobiłem. Tylko po to, żeby zobaczyć, czym w zasadzie jeżdżę, wsiąść znów do środka i pojechać dalej. Siedemnastocalowe felgi, przednie reflektory świetnie wpasowujące się w linię stylistyczną marki, chromowane dodatki - dzięki temu Exclusive w przypadku C3 zdaje egzamin. Intrygująca, kopulasta bryła, będąca nawiązaniem do poprzednika, również wygląda dobrze, a tylne lampy o intrygującym kształcie dopełniają stylistyki najnowszego "Francuza". Jest naprawdę ładny, zgrabny i niekoniecznie damski, jakby to się mogło wydawać z przeznaczenia samochodu.
Jednakże moje mieszane uczucia dotyczą damskiej, biorąc pod uwagę stereotypy, domeny. Czyli koloru - testowe C3 było czarne. Z chromowanymi dodatkami ładnie współgra ten lakier. Jednak jasne wnętrze, radosny charakter samochodu i uśmiech, jaki gości na twarzy kierowcy podczas jazdy egzemplarzem podobnym testowemu powodują, że Citroen powinien być bardziej "rzucający się w oczy". Na szczęście w palecie C3 znajdzie się i żółty, i czerwony, i błękitny.
Styl w cenie?
Citroen C3 1.6 VTi Exclusive, a więc taki jak w naszym przypadku, to wydatek, który wyciągnie nam z konta 61 900 zł. Testowany egzemplarz, dzięki systemowi HiFi, ESP, 17-calowym felgom i kilku innym drobiazgom, stanie się naszym samochodem za 7000 zł więcej. A więc prawie 70 000 zł za miejski samochód. Nie brzmi to optymistycznie. W Clio co prawda podobny silnik dostępny jest do jedynie trzydrzwiowego modelu, jednak podobnie skonfigurowany będzie kosztowal kilka tysięcy złotych mniej (ok. 63 tys. zł), a Volkswagen Polo 1.2 TSI Highline pozbawi nas kwoty pośredniej (65 tys. zł), mając jednakże nieco niższą moc.
Wiosna już za nami, gorące lato w pełni. A w Citroenie wciąż wiosna. Nowe C3, choć nie najtańsze i niepozbawione wad, stara się z dobrym skutkiem spowodować, że jazda będzie nie tylko obowiązkiem, ale i przyjemnością. Z C3, dzięki szybie Zenith, atrakcyjnemu i dobrze wykończonemu wnętrzu, dobremu silnikowi i zawieszeniu udało się odnaleźć radość. I to bez utraty jakiejkolwiek praktyczności. Uśmiechajcie się, świat z Citroenem C3 jest radosny!