Citroen C4 1.6 HDi MCP SX Pack
Koniec z nudą w segmencie aut kompaktowych! Dla spragnionych awangardy oraz dla tych, którzy chcieliby obejść się bez pedału sprzęgła, ale lubią sami zmieniać biegi Citroën przygotował propozycję nie do odrzucenia.
Po pierwsze oryginalność
Ostatnie generacje kompaktowych Citroënów nie zrobiły większej kariery. Dziś oczywiście wiemy już dlaczego. Zarówno ZX jak i Xsara były autami pozbawionymi indywidualnego stylu, który od zawsze cechował samochody tej marki. Oba modele nie miały też czym się pochwalić pod względem technicznym, ich właściwości jezdne oraz jakość wykonania okazały się tylko przeciętne. Wprawdzie pod koniec produkcji długo obecna na rynku Xsara osiągnęła pełną motoryzacyjną dojrzałość, ale w końcu i ona musiała ustąpić miejsca następcy. Tak oto narodziło się prawdziwe novum - model C4, którym Citroën wyznaczył sobie całkiem nowy kierunek stylizacji. Posunięcie to przyniosło efekt w postaci drugiego miejsca w konkursie na Samochód Roku 2005.
Tym razem styliści postarali się w dużo większym stopniu niż poprzednio. Nie mieli zresztą innego wyjścia. Aby poprawić pozycję firmy w klasie kompaktów nowy model musiał być znacznie bardziej oryginalny od konkurencji. I rzeczywiście jest: z wyrazistym przodem, charakterystycznym "grillem" i reflektorami oraz łukowatą linią nadwozia nawiązującą nieco do klasycznego C3. Udało się zaprojektować nadwozie pełne charakteru, którego tak bardzo brakowało poprzednikom. C4 wygląda oryginalnie, dynamicznie i świeżo - i jeszcze długo taki będzie. Śmiało można zaliczyć go do najładniejszych aut w segmencie kompaktów. Niebo a ziemia w porównaniu z Xsarą.
Zgodnie z tradycją
A to dopiero preludium ponieważ projektanci Citroëna znacznie więcej niespodzianek przygotowali we wnętrzu. Historia francuskiej firmy jest pełna innowacji, ale też takich dziwactw jak np. kierownica z pojedynczym ramieniem, prędkościomierze w formie walców obracających się za szkłem powiększającym czy włączniki kierunkowskazów umieszczone bezpośrednio na desce rozdzielczej. I oto po latach stagnacji Citroën wreszcie przypomniał sobie, że potrafi chodzić własnymi drogami również w tzw. klasie Golfa. Takiej tablicy rozdzielczej jak C4 nie ma po prostu żaden konkurent. Wszystko jest tu inne. Nie uświadczymy jakichkolwiek zegarów, a jedynie cztery odrębne wyświetlacze, łącznie z obrotomierzem zmieniającym podświetlenie z pomarańczowego na czerwone wraz ze wzrostem obrotów silnika. Prędkościomierz - pośrodku, w ciągu dnia podświetlany światłem docierającym z zewnątrz przez przednią szybę. Przy nawiewach - nawaniacze powietrza z różnymi zapachami do wyboru. Poręczna kierownica, której nie powstydziłoby się nawet BMW - z nieruchomym rdzeniem i panelem środkowym. Zaletą takiego rozwiązania jest stałe, optymalne położenie poduszki powietrznej względem kierowcy i... niebanalny wygląd.
Naturalnie po zajęciu miejsca za kierownicą nie wszystko stanie się od razu jasne, niemniej jednak powszechną druzgocącą wręcz krytykę niskiej ergonomii kokpitu doprawdy trudno zrozumieć. Zgrupowane w jednym miejscu przyciski sterujące najważniejszymi funkcjami, które nie "uciekają" wraz z obracającą się kierownicą okazują się po chwili przyzwyczajenia naprawdę wygodnym rozwiązaniem. Z jednym wszakże wyjątkiem: poważnym uchybieniem jest brak klawisza wybierającego poprzedni utwór z odtwarzanej płyty CD (bądź wcześniej odsłuchiwaną stację radiową). Sięganie w tym celu do panelu radia jest po prostu niewygodne, podobnie jak szukanie w awaryjnej sytuacji wąskiego przycisku klaksonu. Uzasadnienie ma natomiast włącznik zamkniętego obiegu powietrza bardzo przydający się w miejskich korkach. Czytelności wyświetlaczy nie można wiele zarzucić, narzekania na ich zbyt dużą liczbę też są jakby nie na miejscu - i to dziś, gdy możemy znaleźć je dosłownie wszędzie: w telefonach, zegarkach, sprzęcie RTV i AGD.
Wnętrze C4 sprawia wrażenie przytulnego głównie dzięki ciepłej, pastelowej kolorystyce pluszowych obić siedzeń. Cieszą dobre materiały wykończeniowe - nawet czarne boczki drzwiowe wyglądają solidnie. Wygoda znakomicie wyprofilowanych, miękkich foteli nie budzi zastrzeżeń. Niestety, odczuwalnie gorzej podróżuje się w drugim rzędzie. Oparcie kanapy wydaje się ustawione zbyt pionowo, chociaż można to jeszcze jakoś przeboleć. Znacznie bardziej dotkliwa będzie niewielka ilość miejsca nad głowami pasażerów siedzących z tyłu - osoby o wzroście nieznacznie tylko przekraczającym 180 cm będą dotykać głową podsufitki. C4 nie może też pochwalić się zbyt dużym bagażnikiem, na szczęście po złożeniu tylnej kanapy uzyskujemy ładownię o pojemności przekraczającej metr sześcienny. A to już przestrzeń, w której można swobodnie zmieścić telewizor czy niedużą pralkę.
Lewa noga odpoczywa
Napędzająca testowaną odmianę C4 wysokoprężna jednostka 1.6 HDi z filtrem cząstek stałych montowana jest również w mniejszym C3 (w Polsce ta wersja nie jest dostępna) oraz w modelu klasy średniej C5. Ten silnik to jedna z bardziej udanych globalnych konstrukcji, stosowana także w Peugeotach, Fordach i Volvo. Zaletą małego diesla jest wysoka kultura pracy oraz łatwość nabierania obrotów. Pod tym względem jednostka ta okazuje się znacznie lepsza od starszej wersji 2.0 HDi o tej samej mocy. Poza tym posiada ona funkcję overboost, dzięki której przy pełnym otwarciu przepustnicy przez kilkanaście sekund maksymalny moment obrotowy wzrasta z 240 do 260 Nm - miło mieć świadomość dysponowania dodatkowymi 20 Nm. Na uwagę zasługuje ponadto więcej niż przyzwoite wytłumienie wnętrza. Przy prędkościach nieznacznie przekraczających 100 km/h hałas w kabinie utrzymuje się na przyjemnie niskim poziomie, przy czym jego większą część stanowią szumy powietrza opływającego nadwozie. Co ciekawe, są one odczuwalne szczególnie przez pasażerów tylnych siedzeń.
Gwóźdź programu to układ przeniesienia napędu. Zamiast konwencjonalnego automatu Citroën proponuje skrzynię mechaniczną z elektronicznym sterowaniem. W odróżnieniu od dotychczasowego rozwiązania znanego jako Senso Drive (chociażby z modelu C3) skrzynia MCP ma 6 biegów, chociaż tak jak poprzednio pracuje w dwóch trybach. W pierwszym - mechanicznym - kierowca sam zmienia przełożenia za pomocą działającej sekwencyjnie dźwigni lub łopatek umieszczonych na kolumnie kierownicy. W drugim trybie - zautomatyzowanym - przekładnia jest już sterowana tylko przez komputer. W obu przypadkach sprzęgło załączane jest przez nowe elektrohydrauliczne siłowniki.
W praktyce bardzo szybko okazuje się, że domeną MCP są zrelaksowane przejażdżki ulicami miasta. Dopóki jedziemy spokojnie wszystko zdaje się być w jak najlepszym porządku. Niestety, w miarę zwiększania dynamiki jazdy skrzynia daje się poznać z gorszej strony - wkręca silnik na zbyt wysokie obroty, co skutkuje sporym hałasem w kabinie. Poza tym zdecydowane wciśnięcie pedału gazu nie powoduje równie szybkiego ruszenia z miejsca, a zmiana przełożeń w trybie automatycznym trwa na tyle długo (około 1,5 sekundy), że zdecydowanie lepiej wziąźć sprawę w swoje ręce i zmieniać biegi łopatkami przy kierownicy. Wówczas wybór odpowiedniego biegu zajmie mniej niż 1 sekundę.
Zapewnienia o zmniejszeniu zużycia paliwa o 3-5% względem tradycyjnej skrzyni mechanicznej nie potwierdziły się jednoznacznie w trakcie trwania testu. Owszem, w trybie automatycznym skrzynia MCP stara się maksymalnie wykorzystać elastyczność silnika i zmieniać przełożenia jak najwcześniej, ale na tym właściwie koniec. Poza tym uniknięto efektu "pełzania" charakterystycznego dla wszystkich samochodów z automatycznymi przekładniami - na postoju nie trzeba nieustannie trzymać stopy na pedale hamulca.
Twarda miękkość
Od czasu pamiętnego tzw. testu łosia w wykonaniu Mercedesa klasy A, coraz szersze kręgi zatacza moda na sztywne resorowanie gwarantujące stabilną jazdę. W efekcie nawet "zwykłe" kompakty okazują się często zbyt sztywne jak na polskie dziurawe ulice. Nie jest to dobry poligon testowy do oceny samochodu, który skonstruowano z myślą o równych nawierzchniach, ale takie właśnie mamy drogi i to przez pryzmat ich jakości musimy oceniać każde testowane auto. W konsekwencji na tle legendarnego komfortu resorowania z jakiego znane były od zawsze auta Citroëna, zawieszenie C4 może wydawać się twarde jak skała.
W zamian samochód zachowuje pełną stabilność nawet przy bardzo dynamicznej jeździe. Tak źle znoszona przez niektóre francuskie auta szybka zmiana pasa ruchu nie wywiera na C4 żadnego wrażenia. Nadwozie nie wykazuje tendencji do dużych przechyłów i jest niewrażliwe na zmiany obciążenia powodowane np. nagłym ujęciem gazu podczas pokonywania łuków. ESP reaguje błyskawicznie i łagodnie, często poza świadomością kierowcy. Przyjemność z jazdy zwiększa precyzyjny układ kierowniczy bez opóźnień przekazujący informacje o aktualnym położeniu kół. W sumie nic w tym dziwnego, całość pochodzi bowiem w prostej linii od podwozia jednego z lepiej prowadzących się kompaktów - Peugeota 307.
Na dwoje babka wróżyła
Testowany model oferowany jest wyłącznie z silnikiem 1.6 HDi w wersji wyposażeniowej SX Pack, dlatego też jego cena nie będzie niska. W zamian otrzymujemy jednak nowoczesny i bezpieczny samochód (pięć gwiazdek w testach Euro-NCAP) z kompletnym wyposażeniem oraz skrzynią biegów, która - jakkolwiek będąca jedynie namiastką prawdziwej przekładni automatycznej - zwalnia od ciągłego wciskania nieistniejącego przecież pedału sprzęgła.
Nie ma wątpliwości, że C4 stał się dla Citroëna powrotem do czasów, w których auta tej marki słynęły z awangardowych kształtów i nietypowych rozwiązań technicznych. Na pewno nie będzie samochodem dla każdego: jednych oczaruje sylwetką i wzbudzi zaufanie dobrymi własnościami jezdnymi, innych zirytuje nietypowym podejściem do kwestii ergonomii. Zupełnie jak Xsara, łączy w sobie cechy znakomite i przeciętne, choć oczywiście na zupełnie innym, znacznie wyższym poziomie.