Lexus CT 200h Prestige

Marka Lexus została stworzona przez Toyotę w 1989 r. z myślą o rynku amerykańskim, preferującym samochody, których nie sposób nazwać małymi. Nikt wówczas nie przypuszczał, że firma ta będzie kiedyś produkować auta kompaktowe, o hybrydowych nie wspominając.

Oczywiście dziś wszyscy aż za dobrze wiemy, jak zmieniła się od tamtego momentu sytuacja na rynku paliw płynnych. To m.in. dlatego testowany samochód wyposażono właśnie w taki rodzaj napędu.

Z drugiej strony, to właściwie żadna niespodzianka, wszak zdążyliśmy już przywyknąć, że na dobrą sprawę każdy model Lexusa dostępny jest również jako hybryda. Pod tym względem CT 200h nie zawodzi. Zastosowano w nim ten sam znakomity, nieco udoskonalony napęd znany z Toyoty Auris czy Prius

Pod maską...
...której nie podtrzymują amortyzatory, a jedynie prosty, metalowy wspornik, ukryto silnik benzynowy o pojemności 1.8 litra i mocy 99 KM, niesamowicie kulturalnie współpracujący z motorem elektrycznym o mocy 60 kW. Suma mocy szczytowych silnika spalinowego i akumulatora wynosi 136 KM, a napęd przenoszony jest na przednie koła za pośrednictwem bezstopniowej skrzyni biegów. Ponieważ układ hamulcowy ma funkcję odzyskiwania energii, klocki hamulcowe trzeba będzie wymienić dopiero po przejechaniu 100 000 kilometrów.

Dzięki układowi hybrydowemu w typowych, polskich warunkach drogowych, najmniejszy Lexus potrzebuje w mieście mniej więcej tyle samo paliwa (5,5 l/100 km), co poza nim (5,8 l/100 km). To bez dwóch zdań jest jego największą zaletą, dzięki której może stanowić alternatywę dla kompaktów napędzanych silnikami wysokoprężnymi. Owszem, są one wprawdzie tańsze, ale coraz bardziej kłopotliwe w eksploatacji z uwagi na zastosowanie filtrów cząstek stałych. Z drugiej strony, niskie spalanie to nie wszystko.

Dlatego zostawmy je na moment w spokoju i spójrzmy na ten samochód pod nieco innym kątem. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy niewielkie auto o jednobryłowym nadwoziu naprawdę ma szansę, aby być postrzeganym jak prawdziwy Lexus? Czy wystarczy, że na atrapie chłodnicy dumnie wozić będzie logo L? Odpowiedź na tak zadane pytanie jest złożona.

Po pierwsze dlatego, że...
...Lexus - jaki by nie był - serii IS, GS, LS czy RX ma tak naprawdę rację bytu jedynie w najwyższej wersji wyposażeniowej, czyli Prestige. Dopiero wtedy może pokazać pełnię swoich niemałych możliwości. Chodzi po prostu o to, że poniżej pewnego poziomu, to już nie będzie to. A więc... Mały Lexus, jak na zawołanie, właśnie w odmianie Prestige. Krótki, bardzo nisko zawieszony (uwaga na krawężniki!) hatchback, a do tego ciasnawy i z napędem na przednią oś. Miejmy nadzieję, że również z solidną dawką typowego dla marki wysublimowania i perfekcji.

Ale nie wszystko złoto, co się świeci. Pierwszych przejawów oszczędności możemy doszukać się w ograniczonej funkcjonalności tzw. inteligentnego kluczyka, który swoim zasięgiem obejmuje jedynie przednie drzwi. Odgłos towarzyszący ich zamykaniu to charakterystyczne, głębokie basowe dudnięcie, zwiastujące solidność konstrukcji, ale np. uchwyt po stronie pasażera wykończono gumą pochodzącą wprost z Toyoty LandCruiser.

W kilku dobrze widocznych miejscach doświadczamy kontaktu z plastikiem twardym jak kamień, w innych zaś, jakby na pocieszenie, z obszyciem niewielkich fragmentów kokpitu skórą. Wokół drzwi i bezpośrednio na nich, nie ma tylu uszczelek i osłon co w większych Lexusach, ale pomimo tego wewnątrz i tak jest bardzo cicho. Wyjątek to niezbyt skutecznie (jak na Lexusa, rzecz jasna) tłumiony hałas pochodzący od toczących się kół, który do kabiny dociera zwłaszcza w trakcie jazdy po mokrych nawierzchniach.

Zgodnie z tradycją...
...hamulec pomocniczy znajduje się w sąsiedztwie lewej nogi, a nie prawej ręki. Fotele mają odpowiednio sprężyste i długie siedziska, ale "elektryką" może cieszyć się tylko kierowca. Fotel pasażera nie ma nawet ręcznej regulacji wysokości siedziska. Trzeba jednak przyznać, że skórzana tapicerka prezentuje taką jakość, do jakiej firma nas przyzwyczaiła. Warunki panujące z tyłu są zdecydowanie gorsze, głównie dlatego, że wolnego miejsca jest mniej więcej tyle co w Toyocie Yaris, a do tego brakuje nie tylko dedykowanych nawiewów powietrza, ale nawet podłokietnika. To zupełnie nie przystoi autu pretendującemu do grona luksusowych maluchów.

Fantastycznie poręczna i doskonale leżąca w dłoniach kierownica przypomina wolanty, jakimi raczy nas BMW, a więc niemal perfekcyjne jeśli chodzi o dobór średnicy, grubości wieńca i tego nieprawdopodobnie udanego kompromisu między przyjemną miękkością i twardością skórzanego obszycia. Kolumna nie jest jednak regulowana elektrycznie.

Wszelkie przełączniki, lampki i pokrętła znajdują się dokładnie tam, gdzie należy się ich spodziewać, dlatego sprawdzian z przedmiotu "ergonoma" najmniejszy Lexus zalicza śpiewająco. Na pochwałę zasługuje zwłaszcza panel obsługi klimatyzacji, przypominający ten zastosowany w poprzedniej generacji Toyoty Camry. Szkoda, że kierunkowskazy wciąż nie mają funkcji potrójnego mignięcia po lekkim wychyleniu dźwigni. Z jakiegoś powodu Lexus po prostu nie stosuje tego rozwiązania w swoich autach.

Widoczność do tyłu...
...nie zachwyca, a dodatkowo wycieraczka jest bardzo krótka i wyciera tylko niewielki fragment szyby. Z pomocą przychodzą czujniki oraz kamera cofania, ale w budżetowej wersji bez praktycznych linii manewrowych, pokazujących przewidywany tor jazdy samochodu. Poza tym, gdy już włączymy wsteczny bieg, usłyszymy irytujący pisk przypominający kierowcy, że jedzie do tyłu. Nie da się go niestety ani wyłączyć, ani nawet odrobinę wyciszyć.

Sterowanie systemem obsługi multimediów odbywa się za pomocą urządzenia Remote Touch, zlokalizowanym nad tunelem środkowym i przypominającym komputerową myszkę. Oprawa graficzna odbiega od tego, co proponują niemieccy konkurenci, a dodatkowo brakuje praktycznego przycisku Back, którym można by sprawnie wycofać się do poprzedniego menu. Zamiast tego, trzeba każdorazowo klikać w strzałkę umiejscowioną w prawym górnym rogu ekranu. Nie zawodzi za to doskonałe audio Mark Levinson, gwarantujące idealne odwzorowanie niemal każdej sceny muzycznej.

Krótko mówiąc...
...klimat znany z innych Lexusów jest odczuwalny, ale jednak nie do końca. Diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach. Zabrakło m.in. oświetlenia kabiny diodami (chociaż schowek przed pasażerem oraz przestrzeń wokół nóg podświetlana jest właśnie LED-ami). W pełni diodowe są natomiast skrętne reflektory mijania, które świecą jaśniej i bardziej równomiernie niż ksenony i są znacznie bardziej odporne na zużycie, ale niestety lampy drogowe to już tylko zwykłe, tradycyjne halogeny. Podobnie sprawa ma się z kierunkowskazami - pracują w nich najzwyklejsze w świecie żarówki. Szkoda, że zabrakło konsekwencji w szerszym zastosowaniu technologii LED.

Niejako na pocieszenie do dyspozycji mamy światła do jazdy dziennej. Ich funkcjonowanie w trybie automatycznym w tandemie ze światłami mijania nie przebiega jednak tak sprytnie jak np. w Audi, gdzie po uruchomieniu wycieraczek, po pewnym czasie włączają się "krótkie" (przepisy nakazują włączyć je podczas opadów) które gasną, przełączając się z powrotem na dzienne po wyłączeniu wycieraczek. Tutaj, wycieraczki włączone czy też nie, cały czas świecą się "dzienne" (pod warunkiem oczywiście, że nie zapadł już zmierzch).

Miękki...
...i miły w dotyku materiał, którym wykańcza się wewnętrzne słupki kabiny w większych Lexusach, nie znalazł niestety zastosowania w przypadku modelu CT. Przednie słupki A pokryto szorstką tkaniną, a środkowe B i tylne C - o zgrozo - twardym jak kamień plastikiem, który byłby zupełnie na miejscu np. w Toyocie Yaris. Robiące wrażenie, ultracicho pracujące elektrycznie sterowane szyby, które pod koniec procesu zamykania, tuż przed zetknięciem z uszczelkami drzwi, wyraźnie zwalniają swój bieg, zastosowano jedynie z przodu. Z tyłu usłyszymy już typowe dźwięki, jakie towarzyszą raptownemu zetknięciu się szkła i gumy.

Osiągi auta, jak też własności jego sztywno zestrojonego układu jezdnego, nie budzą zastrzeżeń, ale bezstopniowa skrzynia biegów powoduje, że przy pełnym wykorzystaniu mocy silnik wchodzi na wysokie obroty. O ile w modelach z V6-tką pod maską jest to wręcz przyjemne, o tyle w tym przypadku nie całkiem, mimo że jak nietrudno się domyślić, wyciszenie wszelkich odgłosów stoi na wyższym poziomie niż w przypadku Toyoty Prius. Jeżeli zależy nam na nieco większej dynamice, przejawiającej się zwiększoną czułością układu kierowniczego i pedału gazu, możemy uaktywnić tryb Sport, będący odpowiednikiem trybu Power w pozostałych modelach.

Najmniejszy Lexus...
...ze względu na cenę ma szansę zwrócić na siebie uwagę tylko zamożnych klientów. Wyposażenie jest bogate, ale nie w takim stopniu, do jakiego przyzwyczaiły nas odmiany Prestige większych modeli. Daje się więc odczuć pewien niedosyt. Do kwoty 169 300 zł trzeba doliczyć dodatkowo 3000 zł za lakier metalizowany, natomiast 2420 zł za sportowe tłumiki drgań nadwozia oraz 9880 zł za system ochrony przedzderzeniowej, zintegrowany z aktywnym tempomatem, już niekoniecznie. Jak widać, najnowsza technologia hybrydowa ma swoją cenę. Być może sytuacja ulegnie zmianie, gdy firma zdecyduje się wprowadzić do oferty klasyczne odmiany spalinowe, zasilane wyłącznie benzyną lub olejem napędowym.

Zanim to jednak nastąpi, czas na werdykt. Przez lata Lexus przyzwyczaił nas do bardzo wysokiego poziomu, więc poprzeczka oczekiwań była zawieszona wysoko. Tymczasem okazuje się, że ten samochód, nawet w wersji Prestige wykazuje pewne braki wynikające z oszczędności. Są to szczegóły, które można jeszcze dopracować. Byłoby dobrze, gdyby tak właśnie się stało, bo CT 200h to ciekawe auto, ale jakby nie do końca Lexus-owe.