Peugeot 301 1.6 HDi Allure
Ponoć mamy kryzys światowy i wszyscy musimy oszczędzać. Gospodarka ledwo żyje, nie ma na nic pieniędzy i chyba czeka nas już tylko krach i koniec świata. Producenci też dostrzegają ten trend i zaczęli oferować tańsze i prostsze samochody na takie czasy, dla obywateli mniej zamożnych.
Istnienia kryzysu gdzie indziej niż w hasłach polityków i marketingowców nie widać, nie wiadomo też, czy faktycznie jest coraz gorzej z tą gospodarką, czy to tylko wymówka dla cięć i ograniczania kosztów. Bo "mniej zamożny" obywatel nadal w przypadku naszego kraju musi posiadać całkiem dużą skarbonkę, żeby móc pozwolić sobie na nowy samochód. Ale mimo wszystko pojawiają się małe, przestronne samochody, które mają w założeniu być rodzinne i bardziej "budżetowe". O jednym z nich, choć w wersji "na wypasie", właśnie będziecie mogli przeczytać.
Płatne z góry
Zaczniemy od tego, co najbardziej wszystkich interesuje, czyli od kosztów eksploatacji. Ceny Peugeota 301 zaczynają się od 38 100 zł. Egzemplarz ze zdjęć to wersja Allure, a więc cena rośnie do 51 400 zł. Za takie, całkiem przyzwoite pieniądze otrzymacie sensowną benzynę o pojemności 1.6 litra i 115 koniach mechanicznych mocy. Ale nasza 301 ma być oszczędniejsza. W tym celu dopłacamy kolejne 3200 zł - za 54 600 zł dostaniemy 1.6 HDi o mocy 92 KM. Teraz jeszcze lakier (1800 zł za Szary Aluminium), alarm (800 zł), czujniki parkowania z tyłu (1000 zł, z przodu są niedostępne), 16-calowe felgi (600 zł) i pakiet zimowy (1000 zł - ogrzewane fotele i podszybie). W sumie 59 800 zł i mamy odhaczone praktycznie wszystkie opcje z konfiguratora (zostaje tylko tempomat). Cena nie jest wysoka, choć oczywiście mogłaby być niższa. Przy samochodach tego typu liczy się każda złotówka. U konkurencji cenowo wyjdzie albo drożej (Skoda Rapid, nie oferująca diesla o podobnej mocy, a jedynie wersję 105 KM, która zaczyna się od 62 450 zł w wersji Active), albo troszkę drożej (bliźniaczy Citroen C-Elysee będzie... 500 zł droższy), albo sporo taniej, jeśli zdecydujemy się na Dacię Logan (50 270 zł za 1.5 dCi Laureate, wyposażoną podobnie, choć słabiej).
I w zasadzie podając cenę Dacii, mógłbym zakończyć ten test, bo przecież jest kryzys, a to całe 13 tysięcy złotych i trzeba oszczędzać. Ale nie samą ceną człowiek żyje, także wróćmy do Peugeota i kosztów.
Jak w każdym samochodzie, który nie ma poniżej 6 sekund do "setki", spalanie jest ważne. I choć "szwagier" w swoim Passacie B5 130 KM TDI "od niemieckiego emeryta - lekarza" będzie się zarzekał, że pali mu maksymalnie 5,5 l "opału" na 100 kilometrów, to go po prostu olejcie. Wsiądźcie do swojego Peugeota 301 i przewieźcie go kawałek. Podczas jazdy podmiejskiej, z dopuszczalnymi przeszkodami, bez gwałtownego i częstego wyprzedzania, pokażcie mu wyniki z komputera. A potem podjedźcie pod dystrybutor i pokażcie mu wyniki z kalkulatora. 3,7 l/100 km - dokładnie tyle! Ale na trasie, to każdy głupi potrafi zrobić dobry wynik. Sęk w tym, że 1.6 HDi to bardzo oszczędny silnik również w mieście. Jak wszyscy wiedzą, Warszawa ma nadzwyczaj dużą ilość samochodów, niekoniecznie korespondującą z ilością, jakością i przepustowością dróg. Innymi słowy, jest wiecznie zakorkowana. Poruszając się tydzień Peugeotem, osiągnąłem podziwu godną regularność - 5,9 litra na "setkę". Na pewno można zejść jeszcze niżej, ale to tylko jeśli trafimy na płynne przejazdy.
Także jak widzicie, 301-ka pali całkiem niedużo. Stop! Jeśli jeździcie po mieście i w nieduże trasy, to wyniki są tak dobre. Niestety, przeciętna aerodynamika, nie najmocniejszy silnik i pięciobiegowa skrzynia powodują, że na autostradzie mały-duży Peugeot łyka tyle, co w mieście, a nawet ciut więcej.
Po co komu autostrada
Sieć autostrad w Polsce rozbudowuje się w tempie iście żółwim, ale mimo wszystko wciąż ich przybywa. Wydawać by się mogło, że dzięki temu będziemy mogli szybko i komfortowo wszędzie dojechać. W zasadzie tak jest. Tyle, że testowany Peugeot nie będzie na autostradzie ani szybki, ani komfortowy. Ciekawe jest to, że z tym samym silnikiem miałem do czynienia już w innych produktach koncernu i radziły sobie znacznie lepiej. Choć jak wszędzie, dynamiki 90-konnej jednostce wystarcza tutaj mniej więcej do 120 km/h. Poruszanie się zgodnie z górnym limitem 140 km/h to już jednak spore wyzwanie. Samochód jest dość głośny i sprawia wrażenie, jakby wielkim problemem było utrzymanie wskazówki obrotomierza na tym poziomie. Przy niższych prędkościach jest oczywiście znacznie lepiej, ale na porywającą elastyczność też nie macie co liczyć. Owszem, nie można 301-ce zarzucić niczego konkretnego - jest w końcu całkiem sporym, choć nie bardzo spasionym (niecałe 1100 kg), 90-konnym dieselkiem, ze skrzynią zestopniowaną raczej w kierunku komfortu podróżowania niż osiągów. To, co podaje katalog, czyli 11,2 sekundy do 100 km/h oraz 180 km/h prędkości maksymalnej, to wartości więcej niż wystarczające dla przeciętnego użytkownika.
Przydałby się nieco większy skok lewarka i wspomniana przeze mnie wcześniej, nieco lepsza elastyczność - po 230 Nm można spodziewać się nieco więcej. Ale takie jest właśnie zestopniowanie skrzyni - dość długie przełożenia sugerują raczej oszczędny i niezbyt spieszny charakter tandemu napędzającego przednie koła. Zwłaszcza, jeśli samochód załadujemy np. czwórką pasażerów i 500 litrami bagażu. Wtedy może okazać się, że mały diesel jest po prostu ospały i niewystarczający. I głośny - o ile się zorientowałem, w wielu miejscach, gdzie zazwyczaj bywa materiał wygłuszający, jest goła blacha (maska, klapa bagażnika itp.).
A to ciekawe
Francuskim konstruktorom, którzy stworzyli podwozie Peugeota 301, należą się słowa uznania. Udało im się wymyślić niespotykany do tej pory miks wad i zalet samochodowego zawieszenia. Ale od początku. Po francuskim samochodzie możemy spodziewać się komfortu. I tak będzie. Niezależnie od dróg, 301-ka nie powoduje wybijania plomb, tylko zapewnia pasażerom wysoki, zwłaszcza biorąc pod uwagę klasę samochodu, komfort. W zestawieniu z przyzwoitymi, choć niezbyt szerokimi fotelami oraz całkiem niezłą kanapą, daje nam dobry podkład pod samochód, którym przyjemnie się podróżuje.
Tyle tylko, że na poprzecznych nierównościach, jak fałdy w asfalcie, progi zwalniające i tym podobne przeszkody, na które jesteśmy narażeni w naszym kraju, Peugeotem po prostu buja w przód i w tył. Podobnie jest przy hamowaniu i ruszaniu. Nie jest to może bardzo dramatyczny "okręt na morzu", ale na pewno nie podnosi komfortu jazdy. Jeśli natomiast chodzi o wychylanie się na zakrętach, łukach i inne czynności, które mogłyby skończyć się "przewrotką", albo potocznym podpieraniem się lusterkami, to 301 radzi sobie z nimi bardzo dobrze. Nie przechyla się na boki i daje poczucie, że mały Francuz prowadzi się bardzo pewnie. Jak to możliwe, że zrobiono zawieszenie "do połowy" dobre?
Nie mam pojęcia, ale mimo odchyłów w płaszczyźnie poprzecznej, nie skreślałbym samochodu. Zwłaszcza, że układ kierowniczy i hamulce są całkiem przyzwoite. Ten pierwszy nie da Wam idealnej precyzji prowadzenia i wyczucia, co się dzieje na każdym centymetrze przyczepności opony do jezdni, ale na pewno jest lepiej niż w wielu produktach o przewspomaganym, elektrycznym układzie.
Cięcia w plastikach
A jak się sprawdza Peugeot "na postoju"? O tym, że fotele i kanapa są przyzwoite, już wspomniałem. Wielkość konstrukcji nie pozwoliła też na wygospodarowanie dużej ilości miejsca na szerokość - można się trącać łokciami, jak ktoś lubi. Ale powiedzmy, że jeśli chodzi o segment B+ oraz niewielkich przedstawicieli segmentu C, to jest to normalne. Pod względem ilości miejsca na nogi - nie ma problemu. Nie jest to może salonka, ale naprawdę nie ma się czego wstydzić. Cztery osoby w środku zmieszczą się z dużo mniejszym problemem, niż swego czasu w Renault Thalii. Bagażnik? Im więcej tym lepiej - małe sedany często są bardzo nieproporcjonalne właśnie z tego powodu. Linia 301-ki oparła się temu problemowi i jest całkiem zgrabna, a pod tylną klapą mieści się 506 litrów bagażu (1038 l po złożeniu siedzeń). Szkoda tylko, że zawiasy wnikają do środka. Otwór załadunkowy jest za to spory i wygodnie się z niego korzysta. Oczywiście wtedy, kiedy uda nam się otworzyć bagażnik. Do dyspozycji są dwie metody. Albo z kluczyka, albo z wewnątrz. Na zewnątrz nie ma żadnej klamki, przycisku, czy czegokolwiek, czym można byłoby odblokować zamek. No i za co chwycić klapę.
Wracamy do środka. Deska rozdzielcza jest prosta do bólu. Zegary są czytelne, przyciski pod ręką, wyświetlacz (znany z innych samochodów od PSA) prosty i łatwy w obsłudze. Elektronicznie sterowana, manualna klimatyzacja jest (w wersji Allure) tylko jednostrefowa. Lusterkami sterujemy elektrycznie, podobnie jak wszystkimi szybami. Radio gra przyzwoicie. Jest wszystko to, czego oczekujemy od samochodu określanego mianem "transportu z punktu A do B".
Jeśli chodzi o jakość, jestem delikatnie rozczarowany - z daleka i po zajęciu miejsca, wszystko wygląda ładnie. Jednak bliższy rzut oka i organoleptyczne badanie pokazują, że tu poczyniono spore cięcia. Plastiki są twarde jak kamień i nieprzyjemne w dotyku. Materiału na drzwiach w zasadzie nie ma. Nie ma mowy o tym, żeby samochód był tandetny, źle spasowany, czy coś takiego, ale ogólne odczucia co do jakości pozostawiają trochę do życzenia.
Ciężko jest określić, jak dobrym samochodem jest 301-ka. Na pewno oczekiwałbym nieco niższej ceny. Choć fakt, że testowany egzemplarz to niemalże najdroższa dostępna opcja. Z drugiej strony byłbym w stanie dopłacić kilkaset złotych za to, żeby znalazło się w nim nieco więcej wygłuszeń. Pod względem silnikowym to samochód dla ludzi rozsądnych, niezbyt się spieszących, oczekujących oszczędnej jazdy. Zawieszeniowo jest dziwny, ale prowadzi się dość przewidywalnie i zapewnia przyzwoity komfort jazdy. Innymi słowy to solidny samochód, bez specjalnego przesłania, bez dorobionej filozofii.
Zalety:
- bardzo niskie spalanie
- komfortowe zawieszenie
- bardzo dobra przestronność wnętrza
Wady:
- poskąpiono na wygłuszeniu...
- ...i na plastikach w środku
- silnik każe mieć obawy przed załadowaniem samochodu "na full"
Podsumowanie:
Nie jest to szczytowe osiągnięcie inżynierii, ale Peugeot 301 nie miał nim być. Wszystkie postawione przed nim zadania spełnia bardzo dobrze. Mógłby tylko nieco ciszej i mniej plastikowo.