Skoda Octavia 1.4 TSI Ambition
Doczekaliśmy się właśnie trzeciej generacji Skody Octavii. Jeden z najpopularniejszych samochodów ostatniej dekady został mocno odświeżony i po raz kolejny będzie chciał pokazać konkurencji, kto tu rządzi. Zdaje się, że nie ma zamiaru poprzestać na segmencie C.
Nowa Octavia, dumnie określana na billboardach jako "amazing" (z ang. niesamowity, niezwykły), już na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl niedawno wchodzący na rynek model Rapid. W przeciwieństwie do niego, sprawia wrażenie bardziej dojrzałej i kompletnej, choć wcale nie stara się za wszelką cenę zdradzać swoich sporych rozmiarów. Nastał czas na sprawdzenie krok po kroku, z czym przyszło do nas na świat nowe dziecko producenta z Mladá Boleslav.
Elegancka prostota
Choć do testu udostępniony został egzemplarz pokryty najzwyklejszym, dostępnym bez dopłaty białym lakierem, bez problemu można zauważyć, że projektanci zrobili spory krok w nowoczesność. Stylistyka wydaje się być bardzo zwarta niezależnie od tego, z której strony oglądamy samochód. Dominują tu ostre, zdecydowane linie budujące kanciaste kształty na całej powierzchni karoserii. Elegancką całość dopełniają 17-calowe obręcze kół, dostępne za dopłatą 800 zł do ceny drugiej w hierarchii wersji Ambition. Za odrobinę (dosłownie) sportowych skojarzeń odpowiada wlot w zderzaku ze strukturą plastra miodu. Czy znajdziemy tu coś, co nas zaskoczy? Raczej nie.
Sprawdzone rozwiązania
Stylistycznie, we wnętrzu ujrzymy wierną kontynuację tego, co zobaczyliśmy podczas obserwacji nadwozia. Szarą deskę rozdzielczą starają się nieco wzbogacić srebrne i czarne wstawki na konsoli centralnej, tunelu środkowym oraz drzwiach. Nie oszukujmy się - niewiele one zdziałają w kwestii poprawy naszego samopoczucia, ale też nie do tego zostały stworzone. Mają podkreślać, że Octavia w żadnym wypadku nie jest produktem niższej klasy, a wręcz przeciwnie - i w pewnym stopniu cel został osiągnięty. Czeski produkt trzeba pochwalić za dobrą jakość materiałów, między innymi tych pokrywających deskę rozdzielczą - są miękkie i przyjemne w dotyku. Do spasowania również nie mam zastrzeżeń.
W centrum uwagi, podobnie jak w nowym Golfie, znajdziemy dotykowy ekran LCD (dostępny w dwóch rozmiarach - testowaną wersję wyposażono w ten mniejszy) służący między innymi do obsługi radia, nawigacji, telefonu, czy sterowania głosowego. Jeśli już przy tym ostatnim jesteśmy, Octavii należy się za to spora nagana. Choć, z pomocą innych osób, na wszelkie możliwe sposoby starałem się wprowadzić nowy cel w nawigacji (zmieniając ton i siłę głosu), tylko jedna z kilkunastu wypowiedzianych nazw ulic została "usłyszana" poprawnie. Natomiast komendy "powtórz, proszę" i "mów ciszej" wypowiedziane przez coś na kształt syntezatora mowy zapamiętam już do końca życia. Z dotykowym wyświetlaczem na szczęście nie będziemy mieć najmniejszych problemów, bo jest przejrzysty i prosty w obsłudze. Podobnie jak komputer pokładowy umieszczony pomiędzy zegarami, informujący nas o wszystkim, co niezbędne.
Do dźwięku wydobywającego się z głośników nie mam większych zastrzeżeń, natomiast moją uwagę zwrócił pewien istotny fakt. W testowanej Octavii zabrakło wejścia USB, które do tej pory spotykałem niemal w każdym nowym samochodzie. W zamian "nasza" Skoda zaoferowała dwa sloty na karty pamięci typu SD dostępne w pakiecie z nawigacją satelitarną (2900 zł) oraz system łączności z Apple (150 zł), który to poprzez gniazdo MEDIA IN zajął miejsce wspomnianego wcześniej, popularniejszego portu. Na szczęście w wyposażeniu nie pominięto napędu CD/MP3.
Przestronność i funkcjonalność - znaki rozpoznawcze
Wygodne siedziska zapewniają poprawne podparcie boczne w zakrętach. O ile w pierwszym rzędzie ilość miejsca (oczywiście spora) nie kładzie nas jeszcze na łopatki, o tyle za przednimi fotelami jest jej już naprawdę dużo. Pasażerowie tylnej kanapy nie mogą narzekać ani na przestrzeń na nogi, ani nad głowami - jest bardzo dobrze, ze śmiałym plusem. I tak doszliśmy do punktu kulminacyjnego naszej wycieczki po wnętrzu.
Mowa o ogromnym, jak na tę klasę (i nie tylko), bagażniku, o objętości aż 590 litrów. To więcej niż w Octavii w wersji kombi poprzedniej generacji! Nie wpłynęło to znacząco na pogorszenie widoczności do tyłu, a lusterka, jak i boczna powierzchnia przeszklona zapewniają dobry obraz tego, co dzieje się wokół nas na drodze.
Pod kątem funkcjonalności również należą się pochwały. Kierowca doceni zarówno drobne gadżety, jak przenośny pojemnik na telefon/iPoda umieszczony domyślnie w tunelu środkowym, jak i te większe - na przykład zestaw przydatnych siatek w bagażniku, za które dopłata wynosi 200 złotych. Mamy też do dyspozycji kilka wieszaków/haczyków. Bardzo mile zaskoczył mnie system składania tylnej kanapy - cały cykl "w tę i z powrotem" zajmuje naprawdę niewiele czasu, a w dodatku możemy go wykonać za pomocą dwóch czy trzech palców, bo mechanizm działa bez żadnych oporów.
Efektywność
Tytuł akapitu moim zdaniem najbardziej trafnie określa to, co dzieje się podczas jazdy nową Octavią. Do napędu testowanego egzemplarza użyto silnika benzynowego z turbosprężarką, legitymującego się mocą 140 KM. Choć sama liczba mechanicznych rumaków nie brzmi specjalnie obiecująco, jeśli nastawiamy się na wciskanie ciała w fotel, dane z tabeli mówią już o całkiem przyjemnych wartościach. Pierwsza setka osiągana w 8,4 sekundy przekłada się na rzeczywiste wrażenia - czujemy, że samochód naprawdę przyspiesza i to już od "dołu". Maksymalny moment obrotowy osiągany od 1500 obr./min. jest dokładnie taki sam jak w 180-konnym silniku 1.8 TSI i wynosi 250 Nm. W efekcie Octavia nie ma najmniejszych problemów z dynamicznymi manewrami w mieście czy wyprzedzaniem przy dużych prędkościach i w większości przypadków poradzi sobie bez redukcji, a szybka reakcja na gaz może się podobać.
Do tego wszystkiego apetyt na paliwo jest naprawdę umiarkowany. Dane w tabeli poniżej mówią o niecałych 8 litrach średniego spalania, jednak mój styl jazdy podczas testu był raczej dynamiczny, dlatego wynik ten uznaję za bardzo dobry. Wbrew niektórym opiniom o turbodoładowanych benzyniakach, wraz z mocniejszym wciśnięciem pedału gazu zużycie paliwa wcale nie rośnie radykalnie. Granicę 10 litrów przekroczymy tylko wtedy, gdy naprawdę mamy ochotę poszaleć, redukując nadmiernie biegi tylko po to, by poczuć sportowe emocje.
Lekkość
"Octavia i lekkość? W życiu!" A jednak jest to możliwe. Podczas jazdy obecną generacją Audi A3 bardzo doceniłem niską masę własną, co w znacznym stopniu przełożyło się na mocno odczuwalną lekkość w zachowaniu się nadwozia. Co prawda nie w takim stopniu, ale podobne wrażenia miałem w czasie podróżowania Octavią, która, swoją drogą, też waży bardzo niewiele. 1255 kilogramów (z kierowcą ważącym 75 kg) to niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę duże gabaryty. Auto zachowuje się bardzo stabilnie w zakrętach, a samo prowadzenie jest naprawdę czystą przyjemnością, którą, mam nadzieję, dane mi będzie kiedyś poczuć, prowadząc najmocniejszą odmianę RS rodzinnego liftbacka. Może to właśnie w topowej wersji Octavii odczuję większe różnice w charakterystyce pracy silnika i wspomagania układu kierowniczego pomiędzy poszczególnymi ustawieniami profilów jazdy opcji "Drive Set Up" (400 zł ekstra).
Zawieszenie, mimo dobrego trzymania w zakrętach i raczej sztywnej charakterystyki, dobrze tłumi nierówności. Jedynie tył potrafi czasami delikatnie uciec, jeśli zdarzy nam się trafić na dziurę, sunąc dynamicznie po zakręcie. Ogólnie rzecz biorąc, pracuje cicho i bez niepokojących odgłosów. Warto zaznaczyć, że w testowanym modelu mamy do czynienia z belką skrętną z tyłu. Na obecną chwilę, układ wielowahaczowy zarezerwowano tylko i wyłącznie dla najmocniejszej wersji silnikowej - 1.8 TSI.
Przyjemność z jazdy zapewni nam działanie skrzyni biegów, pod warunkiem, że nie przesadzimy ze sportowymi ambicjami. "Trójka" może nam czasem nie wejść, ale osobiście nie uznaję tego za wadę, a raczej kwestię przyzwyczajenia. Małe zastrzeżenia mam za to do powracania z pozycji biegu wstecznego na "luz". Nie wystarczy lekko popchnąć drążka, a trochę mocniej go wybić. Podczas normalnego przemieszczania się po drogach docenimy krótkie skoki lewarka działającego z przyjemnym oporem.
Pewność wyboru
Rozważając kupno Octavii, możemy być pewni, że dostajemy dobrze jeżdżący, duży i funkcjonalny środek transportu. Klient chcący zaopatrzyć się w najnowsze wcielenie popularnej Skody nie idzie do salonu po to, żeby zachwycić się designerskimi sztuczkami, czy wczuć się w niesamowity klimat marki. Nie znaczy to jednak, że fani czterech kółek ominą Octavię szerokim łukiem. Wręcz przeciwnie - wielu z nas przy wyborze samochodu wyznaje zasadę "rozum ponad serce" i pokieruje się praktycznym punktem widzenia. Sam poszedłbym jednak do konkurencji.
Plusy:
+ dynamiczny i stosunkowo oszczędny silnik
+ spora przestrzeń
+ pojemny i praktyczny bagażnik
+ lekkość prowadzenia
Minusy:
- przewidywalna, niczym nie zaskakująca stylistyka wnętrza
- brak czegokolwiek, co mogłoby wykraczać poza pojęcie "samochód"
Podsumowanie:
Trudno jest więc znaleźć jakieś poważne, namacalne wady nowej Octavii. Fanatycy włoskiej motoryzacji zapewne powiedzą, że brakuje jej polotu i charakteru, a wyznawcy "starej szkoły" mogą narzekać, że w ofercie nie ma ani jednej jednostki wolnossącej. Namacalne dowody mówią natomiast o kilku istotnych zaletach i to na nich skupią się sami zainteresowani.