Skoda Superb Combi 2.0 TDI 140 KM Ambition

Testowaliśmy już benzynową Skodę Superb Combi w najbogatszej wersji Platinum z DSG. Teraz do redakcji przyjechała nieco uboższa odmiana z manualną skrzynią biegów, ale za to z jednostką wysokoprężną. Przetestujmy, jak czeski krążownik sprawdzi się w takiej konfiguracji.

Skoda długo starała się o pozwolenie "z góry" na produkcję kombi, bardziej praktycznej odmiany swojego flagowego modelu. Pierwsza generacja nie doczekała się tego. Volkswagen długo zwlekał, obawiając się konkurencji dla Passata i spółki, ale ostatecznie dał Czechom zielone światło. Sprawdźmy, czy Superb (z ang. wspaniały, doskonały) w odmianie kombi jest naprawdę taki super.

Rozmiar ma znaczenie
Pod względem rozmiarów Skoda Superb plasuje się w czubie stawki. Długość może nie poraża (4838 mm), ale ilość miejsca w kabinie już tak. Nie bez przesady największa Skoda bardzo często bywa porównywana z autami z wyższego segmentu, z Mercedesem Klasy E czy Audi A6. Z przodu nie możemy narzekać na ciasnotę, jednak prawdziwe zdziwienie czeka nas, gdy usiądziemy po raz pierwszy z tyłu. Wiele osób mówi: "wow, ale tu przestronnie".

Mając do dyspozycji taką przestrzeń na nogi, łatwo można jednak zacząć narzekać na deficyt ilości miejsca na wysokości ramion. Jest to winą przeciętnej szerokości nadwozia - 1817 mm. Z tego powodu jazda w trójkę na tylnej kanapie nie jest już taka przyjemna. Co z tego, że na długość zmieści się w kabinie Superba nawet koszykarz grający na pozycji centra, skoro będzie musiał ściskać ramiona?

Nie narzekajmy jednak za bardzo. W porównaniu do niektórych konkurentów jazda z tyłu to zupełnie inny poziom. Na tylnej kanapie w dwójkę można poczuć się jak w eleganckiej limuzynie, swobodnie zakładając nogę na nogę, nie dotykając oparć przednich foteli, nawet gdy siedzą w nich rosłe osoby. Do pełni luksusu brakuje tylko czterostrefowej klimatyzacji. Pasażerowie z tyłu mają za to do dyspozycji dodatkowe kratki wentylacyjne w słupkach, ale wydajność Climatronica pozostawia trochę do życzenia. Ukłonem dla podróżujących na tylnej kanapie, są zlokalizowane na "plecach" centralnego podłokietnika dodatkowy zegarek oraz termometr. Miły akcent.

Liczy się też jakość
Zdają sobie z tego sprawę Czesi. Wnętrze flagowej Skody robi porządne wrażenie. Wyrazów uznania wymaga przywiązanie do detali. Wszystkie pokrętła i przełączniki są dopracowane. Brak zastrzeżeń także do spasowania poszczególnych elementów. Wykończona dobrej jakości materiałami deska rozdzielcza jest uporządkowana i ergonomiczna. Czego chcieć więcej? Poza tym, jeśli już jeździliście jakąś Skodą, to w Superbie nie zginiecie.

Zegary umieszczone w "tubach" prezentują się czytelnie. Ich jasne podświetlenie nie męczy wzroku. Nie zabrakło przydatnego wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej. Reszta niezbędnych informacji przedstawiana jest na charakterystycznym dla całej Grupy VAG wyświetlaczu, pomiędzy prędkościomierzem, a obrotomierzem.

Niestety, tutaj pojawia się niemiła niespodzianka. Po zaprogramowaniu trasy w nawigacji, jej komunikaty blokują nam dostęp do komputera pokładowego. Jeśli mamy jechać kilkadziesiąt kilometrów prosto, to czemu nie możemy sprawdzić np. spalania? Dziwne. Ponadto menu nie jest po polsku. Niedługo powinno się to zmienić, ponieważ Skoda po Volkswagenie właśnie wprowadza do oferty nawigację dostępną również w języku polskim. Następnym, negatywnym szczegółem okazały się obracające przełączniki na ramionach kierownicy od głośności i ustawień fal radiowych. Manewrując autem na parkingu, często zdarzało mi się "podkręcić" muzykę nadgarstkiem.

Władca przestrzeni?
W kombi poza obszerną kabiną równie duże znaczenie ma bagażnik. Na tym polu Superb także nie zawodzi. Do kufra dostajemy się bez wysiłku. Klapa otwierana jest elektrycznie po naciśnięciu przycisku na pilocie, guzika na konsoli centralnej lub po prostu uchwytu na klapie. Czasami może jednak denerwować, gdy szybko chcemy coś wyjąć z bagażnika. Wtedy czynność otwierania i zamykania wydaje się trwać wieki. Ponadto, taki luksus kosztuje 1800 zł.

Kufer o regularnych kształtach ma pojemność 603 litrów, i to z pełnym 18-calowym kołem zapasowym pod podłogą (200 zł). Świetna sprawa dla rodziny. Czeskim kombi powinniśmy też obsłużyć niejedną przeprowadzkę. Po złożeniu tylnych siedzeń, ze sprytnym systemem składania siedzisk, otrzymujemy aż 1835 litrów pojemności.

Przy tak dużym przedziale bagażowym warto pomyśleć o dodatkowej listwie mocującej, którą można przesuwać po wbudowanych szynach i dzielić bagażnik. Przydatna okazuje się również siatka, którą możemy przymocować drobniejsze przedmioty, by ich niekontrolowane przemieszczanie nie denerwowało nas podczas jazdy.

Strzał w dziesiątkę
Wysokoprężna jednostka napędowa 2.0 TDI/140 KM to chyba optymalny wybór do tego auta. Do motoru nie można mieć zastrzeżeń. Pracuje cicho i bez nadmiernych wibracji. Nie jest tak agresywny, jak mocniejsza, 170-konna odmiana, a 320 Nm dostępnych od 1750 do 2500 obr/min. zapewnia jednocześnie przyzwoite i wystarczające osiągi. Ciężkie i duże kombi przyspiesza od 0 do 100 km/h w nieco ponad 10 s i może się rozpędzić do ok. 200 km/h.

W parze z niezłą dynamiką wiąże się też niewygórowane zużycie paliwa. Gdy przyjmiemy, że średnie spalanie wynosi 7 l/100 km, nie musimy się często martwić o tankowanie. 60-litrowy bak wystarczy na ok. 850 km. Poza miastem, jadąc równo i bez nadmiernych szaleństw, czeską bagażówką bez wielkich wysiłków możemy osiągnąć spalanie na poziomie nawet 5,5 l na "setkę". Jak na rozmiary auta, to świetny wynik. Przy większym obciążeniu lub z dynamiczniejszym kierowcą za "kółkiem", Skoda zadowoli się dawką 6-6,5 l. Miasto, w zależności od natężenia ruchu, to od 8 do 9 litrów.

Jeśli ktoś zażyczy sobie "automatu", musi sięgnąć głęboko do kieszeni. 6-stopniowa, dwusprzęgłowa przekładnia DSG (7-przełożeniowa występuje z silnikiem 1.8 TSI) wymaga bowiem dopłaty aż 10 600 zł. Rozbój w biały dzień. Gdy poskąpimy na automatyczną przekładnię, do dyspozycji pozostaje nam dobra, 6-biegowa skrzynia manualna o krótkich drogach prowadzenia lewarka, która większości powinna przypaść do gustu.

Zawieszenie jest przyjemnie sztywne i zapewnia pewne prowadzenie. Nie jest do tego nadmiernie twarde i całkiem nieźle resoruje. Osobom oczekującym wyższego komfortu podróżowania polecamy mniejszy rozmiar obręczy kół. Wtedy nie będzie też trzeba tak na nie uważać. Osiemnastki na polskich drogach to już pewne wyzwanie.

Hamulce zdają egzamin. Podobnie jak progresywne wspomaganie. Układ kierowniczy dobrze przekazuje kołom zamierzenia kierowcy. Prowadząc Superba wcale nie czujemy, że mamy do czynienia z tak dużym autem. Ograniczonej zwinności czeskiego kombi doświadczymy za to w ciasnych miejskich uliczkach. Na parkingu bardzo pomocne okazują się czujniki parkowania, choć jak dla mnie są one zbyt czułe.

Plus minus
Podstawowy Superb Combi z silnikiem 2.0 TDI o mocy 140 KM został wyceniony na 94 940 zł. Bogatsza wersja Ambition kosztuje blisko 111,5 tys. zł i posiada już niemal wszystkie niezbędne elementy wyposażenia. Jeśli ktoś będzie miał ochotę na bardziej zaawansowane gadżety, musi przygotować się na dalsze wydatki. Testowy egzemplarz był doposażony za dodatkowe 22 tys. zł i znacznie przekroczył pułap 130 tys. Niestety, luksus kosztuje, ale bezpośrednia konkurencja wcale nie jest tańsza.

Skoda Superb góruje nad rywalami nie tylko oferowaną przestrzenią. Bogata oferta silników, skrzyń biegów, opcjonalny napęd 4x4 oraz duża możliwość konfiguracji i personalizacji samochodu - to kolejne atuty czeskiego "średniaka plus". Chyba Volkswagen już stracił kontrolę nad producentem z Mlada Boleslav. Skoda jest naprawdę przemyślana i nie ma się czego wstydzić nawet w segmencie o oczko wyżej, przy cenie odpowiadającej ciągle klasie średniej. No może poza znaczkiem...