Volkswagen Multivan 2.0 BiTDI 4MOTION Edition25

Ledwo wróciłem z urlopu, na którym spędziłem za kierownicą ponad 7000 km, a już w moje ręce wpadł samochód, który najlepiej nadaje się właśnie na takie długie trasy. Tylko koniecznie w więcej niż dwie osoby. Poza tym, to chyba jeden z bardziej 'odlotowych' pomysłów na rynku.

W skrócie: pomysł nie jest nowy. Skoro mamy w ofercie vana "pełnowymiarowego", ale mamy też samochód dostawczy, to może by je połączyć i stworzyć samochód rodzinno-podróżny na dużym "wypasie" na bazie tego ostatniego? Tak pomyślał nie tylko Mercedes ze swoim Viano, ale i Volkswagen, który od 25 lat, oprócz transportera, oferuje "udomowionego" Multivana. Właśnie taki samochód, z limitowanej jubileuszowej edycji, stanął pod moim domem.

Showvan?
Napisałem, że to jeden z bardziej odlotowych pomysłów na rynku. Nie najbardziej, bo "naj" należy do Mercedesa z silnikiem 3.5 V6. VW też miał Multivana z "szóstką" pod maską, ale zastąpił go dwulitrowym TSI. A "u nas" pod maską topowy diesel - dwulitrowe biturbo o mocy 180 KM. Jednak o ile silnik nie jest może bardzo szalony, tak z zewnątrz trudno mówić o dyskrecji.

Z daleka widać, że nie jest to zwykły "dostarczyciel robotników". Co prawda biały lakier, choć efektowny, można uznać za "najtańszy" (faktycznie, jest bez dopłaty), to 18-calowe, czarne felgi od Borbeta, czarną okleinę z logiem "Edition 25", czarny matowy dach oraz reflektory ksenonowe z listwą świateł dziennych i ciemnym wkładem - już nie. Z daleka można nawet uznać, że to model po lekkim tuningu. I dobrze, nic tak nie cieszy, jak dostawczak "na bogato". Niektórzy mogą narzekać, że nie można do Multivana zamówić wysokiego dachu, albo dłuższego rozstawu osi, ale na dobrą sprawę ciężko to uznać za wadę. O ile jeszcze w niektórych przypadkach ta druga opcja mogłaby się przydać (Viano oferuje taką możliwość), to wysoki dach jest już zbędną fanaberią - Multivan nie pełni roli busa, tylko pełnowymiarowego osobowego vana na poziomie.

Salonka
Na początek zgrzyt, bo w niektórych miejscach ciężko odróżnić jakość i wykończenie w Multivanie od tego w Transporterze. Ale to drobiazg i tylko bardzo wnikliwi obserwatorzy będą się nad tym rozwodzić.

Deska rozdzielcza jakością przypomina Golfa V/VI. Plastiki są w porządku, nic nie jest nadzwyczajnie twarde, albo nieprzyjemne w dotyku. Ale z drugiej strony również nie wywołuje ekstazy (znacie współczesnego VW, który designem czy wykończeniem to robi?). Na pewno na plus zaliczyć można schowki. Są ich miliony, wszędzie gdzie się da. Od przenośnego kubełka na śmieci przez uchwyty, półeczki i kieszenie. A to tylko przednia część kabiny. Pochowacie sobie wszystko i nigdy już tego nie znajdziecie.

Dostawczy charakter samochodu odbija się nieco na ergonomii. Próba upakowania do niego wszystkiego tego, co mamy do dyspozycji w osobówkach, kończy się tym, że niektóre rzeczy są średnio widoczne, bądź dostępne (dotyczy to głównie systemu nawigacji). Ale na pokładzie są wszystkie "umilacze". Nawigacja, kamera cofania, trzystrefowa klimatyzacja, ogrzewane fotele, itd. itp.

Jakiekolwiek problemy nie dotyczą miejsca kierowcy, czy pasażera. Dwa indywidualne podłokietniki i bardzo wygodne fotele z szeroką możliwością regulacji. Nawet najdłuższa trasa nie będzie straszna, zwłaszcza, że o Multivanie można powiedzieć wszystko poza tym, że jest ciasny. Widoczność w tym ponad pięciometrowym samochodzie również należy zapisać po stronie zalet. Duże lusterka, wspomniana kamera cofania, pudełkowaty kształt i duże szklane powierzchnie. I niech ktoś jeszcze mi powie, że łatwe jest parkowanie małym samochodem typu Fiat 500. Multivan jest lepszy (jeśli tylko fizycznie znajdzie się na niego miejsce).

Oczywiście, kierowca może wstać sobie z fotela i przejść po płaskiej podłodze do tyłu, gdzie jego towarzysze oddają się błogiemu odpoczynkowi. Testowany przez nas kiedyś Multivan był wersją bardziej "biznesową", dla tych, którzy nawet w drodze załatwiają interesy. Ten, którego widzicie na zdjęciach, to niemalże duchowy następca Ogórka, którym upaleni trawką studenci podróżowali przez protestującą Europę '68. Dlaczego niemalże - będzie na końcu. A póki co mamy: stolik - przesuwany, obracany, składany i z dodatkowymi schowkami/uchwytami na napoje. Dwa fotele w drugim rzędzie - obrotowe, składane, z szufladami, pokryte w połowie alcantarą, a w połowie skórą. Trzeci rząd to trzymiejscowa kanapa - składana, przesuwana, z szufladami. Z możliwością rozłożenia do poziomu łóżka, bądź całego demontażu. Kombinacji jest milion, a co jedna, to fajniejsza. Można i spać, i grać w brydża i podróżować z wyciągniętymi przed siebie nogami. Co do spania - pomoże nam w tym opcjonalny pakiet "Dobranoc" (brawa dla marketingowców za nazwę), zawierający między innymi pokrowiec na łóżko, rolety przeciwsłoneczne i szuflady pod kanapą. Brakuje tylko pluszowego misia.

A poważnie, Multivan, co nie jest pewnie zaskakujące, nie ma w zasadzie żadnego słabego punktu w tylnej części nadwozia. Jest przeogromny, przy 7 osobach zabiera mnóstwo bagażu i daje dowolne możliwości konfiguracji i komfortowego podróżowania. Zwłaszcza, że każde z miejsc zapewnia świetne warunki. Jedynie irytujący jest poskrzypujący stolik (jeśli jest rozłożony w trakcie jazdy).

Nasz Multivan ma opcjonalne drzwi przesuwane po lewej stronie. Dzięki temu jeszcze łatwiej jest skorzystać z dobrodziejstw wnętrza. Dla leniwych i gadżeciarzy - można dokupić elektrykę wspomnianych drzwi oraz tylnej klapy (to akurat dobre, bo jest bardzo ciężka). A po otwarciu możemy zapakować maksymalnie 727 kg towaru (razem z pasażerami), które maksymalnie mogą zajmować 4,3 m³ objętości.

Wystrzałowa technologia w służbie spokojnej jazdy
Multivana napędza topowy diesel. To już wiecie. Ma 180 KM i dwie turbiny. To też jest znajome. Do tego 400 Nm. Taka kombinacja silnikowa to już całkiem przyzwoita wartość, nawet jeśli samochód waży ponad 2,2 tony. Ale to nie koniec radości dla maniaków technologii. Cała moc przenoszona jest poprzez siedmiobiegową przekładnię DSG i rozprowadzana na wszystkie cztery koła. W naszym egzemplarzu jeszcze znalazło się miejsce na mechaniczną blokadę mechanizmu różnicowego. Niemalże terenówka. Oczywiście, nikt tym w terenie jeździć nie będzie, ale wyjazd pod sam lodowiec zimą, albo na plażę latem, będzie znacznie ułatwiony.

Całe te "tabuny" sprzętu na pokładzie powodują jednak, że jeśli spojrzymy "w tabelki", to wyjdzie nam, że mamy najsłabszą wersję najmocniejszego diesla. Sto kilometrów na godzinę pojawia się po 12,1 sekundy (w 2.0 BiTDI DSG, po 11,3), co jednak plasuje Multivana w grupie busów, a nie klasycznych samochodów osobowych/vanów.

Jeśli chodzi o subiektywne wrażenia z jazdy, Multivan jest w zakresie prędkości miejskich i "trasowych" dość dynamiczny. Często wystarcza, żeby "odjechać" osobówce w niskim zakresie prędkości. Całkiem swobodnie też przemieszcza się na trasie pozamiejskiej. Zadyszki dostaje dopiero w okolicach 130 km/h - co nieco dziwi, zwłaszcza biorąc pod uwagę, z jakim prędkościami zazwyczaj "przelatują" wszelkiej maści Transportery na autostradzie. Jednakże, nawet pomijając rozpędzanie, jazda z prędkością autostradową to czysta przyjemność. Samochód jest bardzo stabilny i dobrze wyciszony. W zasadzie nie czuć, ile mamy "na budziku". I bardzo dobrze, do takiego czegoś jest stworzony - wsiadamy i jedziemy, aż się skończy paliwo.

Jeśli jednak trzeba będzie wyprzedzać, nie jest już tak łatwo. Przeszkadza zarówno masa, jak i skrzynia biegów. Nie wiem, z czego to wynika, ale DSG-7 w tym modelu nie robi za dobrego wrażenia. Myśli dość powoli i niezbyt delikatnie przełącza biegi. Prawdopodobnie znów kwestia masy oraz poradzenia sobie z mocą generowaną przez dwie "dmuchawki".

Jazda "aż się skończy paliwo" może chwilę potrwać. Bak ma pojemność 80 litrów, a to powoduje, że jeśli nie będziemy przekraczać 100 km/h, dojedziemy bez tankowania z Warszawy do granicy niemiecko-duńskiej we Flensburgu. Jeśli spieszymy się bardziej i będziemy korzystać z dopuszczalnych limitów, możemy spodziewać się wyników bliżej 800 km zasięgu, podczas testu Multivan wahał się między zużywaniem 9, a 10 l ropy co 100 km. W mieście nie ma miejsca dla Multivana, ale mimo wszystko i tak nim jeździliśmy po zatłoczonej Warszawie. Wyniki? Między 11 a 14 l/100 km.

Wspomniane wcześniej udogodnienia napędowe powinny wpływać na komfort jazdy i prowadzenie. Multivan prowadzi się dość pewnie, zważywszy na jego "dostawczakowe" korzenie. Układ oczywiście jest nieco przewspomagany, a kierownica cienka, ale po paru kilometrach w ogóle przestaje to przeszkadzać. Bardziej dziwi to, że zawieszenie obniżono o 2 cm (w Edition25) i utwardzono. A mimo wszystko samochód jest bardzo miękki i czasem "bujający". W efekcie i "dobija" na dziurach (to niestety też kwestia felg) i bujnie na zakręcie. Nie ma co nim szaleć. Ponieważ 18-ki są opcjonalne, można spokojnie zostać przy felgach o cal mniejszych, oponach o wyższym profilu i cieszyć się w pełni "transatlantyckim" vanem bez jakichkolwiek sportowych aspiracji.

Pełen odlot
Wspomniałem o pewnym "niemalże" we wcześniejszej części tekstu. Dlaczego takim Multivanem raczej nie będzie podróżować po Europie współczesna zbuntowana młodzież? Bo ich nie stać. Jak wiadomo taki na przykład student groszem nie śmierdzi. A już na pewno niewielu jest takich, którzy mając wolne niemal 300 tys. zł brutto, kupią VW Multivana. Dobrze widzicie. Multivan Edition25, wyposażony "jak widać" to kwota pozwalająca na kupno dużego vana (np. Lancii Voyager) i jeszcze przyczepy z używaną Subaru Imprezą STI.

Oczywiście, wyposażenie tu jest kwestią podstawową - Mutlivan zaczyna się dużo "niżej", ale na dobrą sprawę wspomniane wcześniej Viano (2.2 CDI 4Matic) nawet po doposażeniu, będzie kosztować kilkadziesiąt tysięcy mniej (ok. 250 tys. zł). A to sprawia, że Multivan jest jedną z najbardziej odlotowych ofert na rynku.

Zalety:
+ porażające możliwości konfiguracji wnętrza
+ świetna widoczność
+ bogate wyposażenie

Wady:
- horrendalna cena
- kilka naleciałości z VW Transportera
- przeciętna dynamika mimo teoretycznie mocnej i pewnej jednostki napędowej

Podsumowanie:
Testowany Multivan to świetny samochód na wakacje. Duży, pojemny, jak na swoje wymiary całkiem oszczędny. Do tego bogato wyposażony i nawet dość efektowny. Problem polega na tym, że za jego cenę można kupić apartament w Hiszpanii. Nawet nad morzem. Co oznacza, że pewnie będziecie woleć kupić nieruchomość i latać tam samolotem. Jeśli wolicie jeździć VW i na przykład spać w nim - polecam pakiet "Dobranoc". I Volkswagena jako takiego też.