Szwedzi mówią wprost: nasz plan nie wypalił. Teraz ważne są hybrydy plug-in

W 2021 roku Volvo ogłosiło, że za 9 lat w jego ofercie będą wyłącznie auta elektryczne. Zaledwie trzy lata później potwierdzają, że "ten statek już odpłynął".

Jeszcze w maju tego roku Jim Rowan, szef Volvo, podkreślał w wypowiedziach, że plan marki jest realny i do 2030 roku w ofercie tego producenta nie będzie samochodów spalinowych. Elektryfikacja miała tutaj przejąć pałeczkę już w najbliższym czasie. Zaledwie kilka miesięcy później Szwedzi muszą dać za wygraną i pogodzić się ze zmianami na rynku.

Elektryfikacja rozwija się z roku na rok, to jest niezaprzeczalne. Nawet najwięksi fani samochodów na prąd przyznają jednak, że tempo jest dalekie od estymowanego. Do tego spowolnienie łączy się z wieloma czynnikami. Wystarczyło wstrzymać dopłaty, aby sprzedaż z dnia na dzień dosłownie tąpnęła w wybranych krajach. Brak zachęt sprawia, że klienci niechętnie spoglądają na pojazdy stricte elektryczne, ale uśmiechają się na widok hybryd.

To właśnie one stają się coraz ważniejszymi samochodami w ofertach wielu producentów. Volvo dostrzega ten trend i aktualizuje swoje plany. Według przedstawicieli marki, 90-100% sprzedaży ma bazować na miksie hybryd plug-in i elektryków.

Volvo twierdzi, że "miękkie hybrydy" zostaną do 2030 roku i dłużej, ale nie będą grały już pierwszych skrzypiec

Ich rolę mogą przejąć właśnie hybrydy plug-in, cieszące się coraz większą popularnością. Wielu producentów postawiło tutaj na nowe rozwiązania, które zaskakują pod wieloma względami. Przede wszystkim pojemność baterii w autach PHEV dogoniła i wyprzedziła nawet pierwsze elektryki.

Volvo PHEV 2030

Tym samym pokonują one na prądzie nawet do 100 kilometrów. To wystarcza wielu osobom podczas codziennej jazdy. Ba, niektórzy miesiącami nie tankują auta, ale w trasie chętnie korzystają z obecności jednostki spalinowej.

Szwedzka marka nie jest jedyną, która wprowadza korektę w planach

W zasadzie każdy duży producent postawił na takie zmiany. Popyt na samochody spalinowe jest ogromny, a wysokie ceny elektryków w połączeniu z wahającymi się cenami energii, wciąż przeciętną infrastrukturą i wieloma innymi niedogodnościami, nie stanowią dla wielu osób realnej alternatywy.

Problem w tym, że te firmy "przestawiły już wajchę" i teraz muszą decydować się na radykalne i drogie kroki, które zapewnią im obecność spalinowych aut w ofercie. Volvo wydłuża o kilka lat żywot modelu XC90, mającego już 10 lat na karku. Volkswagen z kolei może "przeciągnąć" Golfa obecnej generacji nawet do 2033-2035 roku.

Volvo PHEV 2025

To pokazuje, że są to samochody zaawansowane i gotowe, aby podtrzymywać zainteresowanie klientów, ale też "ostatnie" na liście spalinowych, według pierwotnych planów. Inwestowanie w nowe modele jest bardzo drogie - zwłaszcza, gdy jednocześnie trzeba tworzyć samochody na prąd.