Bazowe wersje znanych aut. Nie przecieraj oczu, one tak wyglądają!
Nie, to nie jest nasza inwencja twórcza w Photoshopie. Bazowe wersje znanych aut z segmentu premium potrafią zaskoczyć skromnością. Wytypowaliśmy dla Was naszych faworytów.
Czasami mamy wrażenie, że w przypadku takich samochodów bazowe wersje specjalnie wyglądają tragicznie. To chyba jeden ze sposobów na to, aby istniały tylko w cennikach - nikt o zdrowym rozsądku raczej nie kupi takiego samochodu. Na świecie nie brakuje jednak śmiałków, dla których najtańsza wersja to najlepsza wersja. To dzięki nim na rynku pojawiają się unikaty, za którymi obracamy nasze głowy. Nie z powodu przepychu, a właśnie za sprawą podstawowego standardu wyposażenia.
Wytypowaliśmy kilku naszych faworytów w tej kategorii. Oczywiście mówimy o samochodach z segmentu premium - czyli o tych, które z reguły mają nas rozpieszczać dodatkami. Tutaj ich nie znajdziecie!
Bazowe wersje Audi A1 i Audi Q3 mają piękne dziury w desce rozdzielczej
Tam, gdzie normalnie jest system multimedialny, w tych autach można znaleźć schowek. Sprawdzi się on jako półka na książki, lub jako kapliczka dla boga bazowych modeli.
W przypadku tych aut brak ekranu w bazowej wersji jest wynikiem obecności wirtualnego kokpitu. To on stanowi centrum dowodzenia radiem i multimediami. Obstawiam, że obsługa jest dość irytująca - aczkolwiek odrobina cierpienia musi zrekompensować skromność.
Obecnie Audi Q3 nie jest już oferowane w tak skromnej wersji. Bazowa odmiana występowała tylko na początku produkcji. Ponoć swego czasu dwa używane egzemplarze w takim wydaniu przewinęły się przez polskie portale z ogłoszeniami.
W przypadku A1 sprawa wygląda nieco inaczej. Tutaj także nie ma ekranu (a obsługa radia odbywa się z kierownicy i zegarów), ale dziura w desce jest znacznie mniejsza.
Takie samochody można spotkać od czasu do czasu. Były wybierane do wypożyczalni i do flot. Egzemplarz ze zdjęć może pochodzić właśnie z takiego źródła. Podgrzewane fotele są często elementem różnych pakietów dla flot, które mają zwiększyć komfort podróżowania.
A skoro jesteśmy już przy Audi, to spójrzcie na poprzednią generację A3
My też do niedawna nie wiedzieliśmy, że można było ją kupić bez systemu multimedialnego. Minimalistyczny kokpit wyróżniał się wysuwanym z górnej części ekranem.
Jak więc to wygląda przy klasycznym radiu? Otóż dość kuriozalnie - mała budka z garścią przycisków wysuwa się z dokładnie tego samego miejsca. Po schowaniu "odbiornika" pozostają na wierzchu podstawowe przyciski do obsługi. Genialny w prostocie patent.
Ach, zapomnielibyśmy! W wielu nowych Audi bazowe wersje nie miały nawet kolorowego ekranu komputera pokładowego
Tak, cięto koszty nawet na czymś tak skromnym. W A4/Q5/A6 mogliście jeszcze do niedawna dostać klasyczny ciekłokrystaliczny i monochromatyczny ekran komputera pokładowego. Oferował on 3 opcje na krzyż.
BMW X5 można było dostać w wydaniu "absolutne minimum"
Poprzednia generacja modelu X5 zyskała dużą popularność w wersji 25d, czyli z 2-litrowym dieslem. Atutem była niższa cena i niezłe osiągi. Tutaj ktoś jednak pokusił się o zamówienie samochodu bez niczego.
Dosłownie. Mamy bazowe multimedia, materiałową tapicerkę i skromne wyposażenie standardowe. Z przodu nie uświadczycie nawet ksenonów, o ledach nie wspominając. Klasyczne "żarówki" wyglądają co najmniej kuriozalnie!
Volvo pod tym kątem nie było lepsze. Druga generacja XC90 i S90/V90 oferowano w bardzo skromnych wersjach
Dostępne one były na wybranych rynkach i wyróżniało je bazowe wnętrze i właśnie brak świateł LED. Trudno przeoczyć takie auto na ulicy, gdyż "młoty Thora", czyli światła LED do jazdy dziennej, są tutaj bardzo charakterystyczne.
W kabinie też jest sporo różnic. W S90 znajdziemy na przykład wersję z manualną skrzynią biegów. Do tego zarówno XC90, jak i S90, dostępne były z bazowymi zegarami, które korzystały z małego wyświetlacza. To patent podobny do tego, który znajdziemy w Mercedesie Klasy A.
Bazowe wersje Mercedesów też mogą szokować. Co powiecie na Klasę S "bez niczego"?
Zobaczcie sami. Materiałowe fotele bez podgrzewania, małe koła z oponami o wysokim profilu, bazowe światła, srebrny lakier - to idealny zestaw dla kogoś, kto szuka najskromniejszej na świecie "eski".
Kiedyś przynajmniej w bazowych wersjach był solidny materiał, lub przyjemny welur. Mercedes Klasy S W222 ma już jednak bardzo zwyczajną materiałową tapicerkę, która nie robi najlepszego wrażenia.
Z kolei Mercedes Klasy E W213 z analogowymi wskaźnikami i małym ekranem prezentuje się przedziwnie
Takie wersje widuje się bardzo rzadko. W przypadku Klasy E widać, że kokpit projektowano pod kątem stosowania dwóch dużych ekranów.
Te jednak nie były standardem. Niektóre rynki, w tym niemiecki, dostawały analogowe wskaźniki z kolorowym ekranem komputera pokładowego i mały wyświetlacz multimediów. Wszystko to pozostało jednak w wielkiej czarnej ramce. Efekt wizualny jest wspaniały!
W Mercedesie Klasy C (w Klasie E także) dostępna była manualna skrzynia biegów
Jeszcze do niedawna takie wersje występowały w ofercie tych modeli. Dziś manuale w segmencie premium odchodzą do przeszłości. Nie ma w tym nic dziwnego - po prostu nie pasują do tych samochodów.
Dwa lata temu miałem możliwość przejechania się "gołą" Klasą C w wersji 180. Powiem Wam jedno - nie dziwię się, że Mercedes prawie nie sprzedaje aut z manualem. Praca lewarka pozostawiała wiele do życzenia, delikatnie mówiąc.
Bazowe wersje aut premium są wspaniałe. Która najbardziej przypadła Wam do gustu? Opiniami dzielcie się w komentarzach pod tekstem!