Był sobie Borgward, nie ma Borgwarda. Nawet chińskie marki bankrutują
Przywrócona do życia przez Chińczyków marka Borgward miała podbić Europę i Azję. Finalnie stała się wielkim niewypałem, który właśnie skończył żywot - po 7 chudych latach. Zapłakało zero osób.
To miała być jedna z największych niespodzianek targów w Genewie w 2015 roku. Enigmatycznie zapowiadany powrót "wielkiej niemieckiej marki" wzbudził pewne zainteresowanie dziennikarzy. Tymczasem zza kotary, po wprowadzeniu przygotowanym przed przedstawicieli marki, pojawił się zwyczajny SUV o stylistyce, o której zapomniałem w pięć minut po opuszczeniu ich stanowiska. To był Borgward - przywrócony do życia przez Chińczyków, szykowany do podboju europejskiego rynku.
I co? I oczywiście nie wyszło - powodów jest wiele, a koniec historii typowy dla wielu tego typu "reinkarnacji".
Borgward nie wypalił - ani w Europie, ani w Chinach
Przykład tej marki pokazuje za to, jak bardzo zmienił się rynek w ciągu ostatnich ośmiu lat. Borgward miał być przepustką Chińczyków do Europy. Wtedy na auta z Państwa Środka patrzono z uśmiechem politowania i nie traktowano ich poważnie.
Metka "tandetne, nijakie, skopiowane" nie wzięła się z nikąd. Te auta faktycznie nie reprezentowały sobą żadnych dodanych wartości. I ta marka miała to zmienić.
W 2014 roku Chińczycy kupili prawa do Borgwarda - producenta aut z Niemiec (konkretniej z Bremy), działającego w latach 1890-1963. Czasy świetności tej firmy były naprawdę wybitne. Borgward Isabella był jednym z najpopularniejszych samochodów w RFN, a inne marki grupy - Lloyd i Hansa - cieszyły się dużym zaufaniem.
Problemem Borgwarda była jednak skala produkcji - zbyt mała, aby było to opłacalne. Jednocześnie ta firma z Bremy inwestowała w nowe rozwiązania, które były zwyczajnie bardzo drogie. Wszystko to doprowadziło do finalnego bankructwa w 1963 roku.
Chińczycy zgarnęli więc gotową markę "z historią" - to miała być przepustka do europejskiego klienta
Auto nie zrobiło jednak należytego wrażenia, a początkowy brak możliwości rozwoju struktur w Europie sprawił, że Borgward zaczął egzystować głównie w Chinach.
A nawet tam ta "egzotyczna" nazwa nie budziła większego zainteresowania i zaufania. W najlepszym roku sprzedaż sięgała 55 000 aut rocznie. W ostatnim - raptem 3600 aut.
Plan wejścia na Stary Kontynent wszedł w życie dopiero w 2018 roku. Wiecie ile aut trafiło na rynek? Dokładnie 32. W 2019 roku zakończono ich sprzedaż w Europie, bo nie miało to większego sensu.
W tym samym czasie marka pracowała nad nowymi modelami. Te jednak w większości skończyły na papierze. SUV-y BX3, BX5, BX6 i BX7 stanowiły rdzeń oferty, ale nie oferowały nic, co pozwoliłoby im rywalizować z europejskimi i chińskimi markami.
Ostatnie lata przyniosły też zmianę postrzegania samochodów z Chin
Te nie są już odbierane jako "tandetne i byle jakie". Budzą coraz większe zaufanie, a jakościowo często nie odstają od znanych nam samochodów z Europy. Zresztą kolejne marki przenoszą produkcję swoich aut do Chin. Z tego kraju dojeżdżają do nas Volvo, BMW i Tesle, a niebawem dołączy do nich Cupra.
Tymczasem za Borgwardem nikt nie zapłacze. Jego śmierć przechodzi bez echa w taki sam sposób, jak debiut tej marki na rynku. I nikogo nie powinno to dziwić.