A jednak można pójść jeszcze "grubiej". Brabus 930 S ma, nie zgadniecie, 930 KM
Ostatnio pisaliśmy o klasie S od AMG i jej przepotężnej 800-konnej hybrydzie. A na to wchodzi Brabus 930 S i mówi "mało!"
- Brabus 930 S bazuje na Mercedesie-AMG S63
- Podkręcony silnik generuje 930 KM
- Stuningowaną limuzynę wyceniono na 405 tysięcy Euro
Zresztą, można się było tego spodziewać. Zawsze, gdzie trzeba "pójść szeroko" i bez kompromisów, można liczyć na producenta z Bottrop. Projekty Brabusa nie mają wiele wspólnego z finezją, ale daleko im jest do wizualnego przegięcia w stylu Mansory. Właśnie taki jest Brabus 930 S. Mało dyskretny, brutalny i podkreślający wyraźnie, że jest to wyjątkowo potężna limuzyna.
Brabus 930 S jest oczywiście hybrydowy
Tu nic się nie zmieniło. Samochód w wersji niemieckiego tunera korzysta z układu hybrydowego. To świetny system, łączący czterolitrowe V8 z dwiema turbinami z mocnym silnikiem elektrycznym i niewielką baterią, którą łatwo naładować, korzystając z pełnej mocy.
W Bottrop popracowali nad znanym i lubianym 4.0, podnosząc jego moc do 750 KM. To już niewiele mniej niż moc systemowa w standardowym S63. Ale blisko dwustukonny silnik elektryczny jest i tutaj, dając łącznie 930 KM. Moment obrotowy 1400 Nm pozostał bez zmian.
Podniesiona moc delikatnie wpłynęła na osiagi. Przyspieszenie niemal trzytonowego auta jest lepsze o 1 dziesiątą sekundy (3,2 s). Różnica jest więc odczuwalna przy wyższych prędkościach. Na niemieckich autostradach można "rozbujać" 930 S do 288 km/h. Co oznacza tylko zdjęcie blokady z seryjnej limuzyny.
Zmiany są więc znaczne, ale jednocześnie wcale nie duże.
Poza tym jest oczywiście pakiet wizualny. Dedykowane, 22-calowe felgi z oponami 295/30ZR22 na tylnej osi mają zadbać o przyczepność. Obniżone zawieszenie - o lepszą prezencję i prowadzenie tego dokoksowanego mastodonta. Niewielki spoiler na tylnej klapie - o prestiż "na dzielnicy". Podobnie jak progi, czy zmienione zderzaki.
Do tego mnóstwo karbonu w środku, pikowanej i tłoczonej w oryginalne wzory skóry oraz plakietek ze słynnym "B". No i bladoniebieskiej tapicerki.
Tak właśnie można się wozić bez umiaru. Dosłownie, bo cena, i tak już drogiego samochodu, może zwalić z nóg. Taka 900-konna klasa S jest wyceniona na minimum 405 000 Euro. Podejrzewam, że lista opcji pozwala przekroczyć pół miliona. Na pocieszenie, silnik ma gwarancję na 100 000 km. To miły dodatek i świadczy o tym, że Brabus ufa swoim inżynierom.