Bugatti ogoli Cię na gładko. Podziękujcie za to Gillette
Bugatti zrobiło maszynkę do golenia. Tak jest, nie zmyślamy. Producent Chirona nawiązał współpracę z Gillette, aby stworzyć idealną maszynkę do golenia.
Idealnie ogolony zarost, albo błyszcząca łysina? Teraz możecie powiedzieć znajomym, że golicie się Bugatti. I nie będzie to żart ani ściema, serio - nie zmyśliliśmy tego, to nie jest prima aprilis. Producent żyletek i maszynek do golenia, Gillette, wszedł we współpracę z producentem hipersamochodów. Efektem tego jest prawdziwe Divo wśród wielorazowych ostrzy, które bajerami przebija inne tego typu maszynki. Trzymajcie się mocno, gdyż nad tym sprzętem pracowano naprawdę długo.
Bugatti zrobiło z Gillette podgrzewaną maszynkę do golenia
Tak, podgrzewaną maszynkę, tutaj też się nie pomyliliśmy. Ale nie chodzi o rękojeść, a o ostrze. Odpowiednia temperatura ma zapewnić lepsze golenie i mniejsze zajęcia. Wiecie, tak jak okłady z gorącego ręcznika świetnie sprawdzają się u fryzjerów, tak tutaj możecie zrobić to na własną rękę.
Styliści Bugatti zadbali o stylistykę tego urządzenia. Odpowiednio je ukształtowano (dla zachowania perfekcyjnej ergonomii używania), a do tego wykończono charakterystycznym kolorem Agile Bleu, czyli delikatnym niebieskim odcieniem, znanym z klasycznych aut marki. Do tego w rączkę wpleciono logo marki, a część elementów wykonano z aluminium i z tytanu. Ma to być nawiązanie do stosowanych przez producenta z Molsheim lekkich materiałów.
Golenie się Bugatti nie będzie jednak tanie
Podobne rozwiązanie, aczkolwiek bez brandingu francuskiej marki, kosztuje w Polsce od 500 do 800 zł. Sporo, nieprawdaż? Tym samym można śmiało pomnożyć tę kwotę razy dwa lub nawet trzy w przypadku tej limitowanej serii. Przyciągnie ona zapewne fanów gładko ogolonego zarostu lub perfekcyjnej łysiny - a zwłaszcza tych, którzy w swoim garażu mają już Veyrona, Chirona lub inny model z Molsheim.
Bez wątpienia jest to jedna z dziwniejszych kolaboracji w kwestii produkcji limitowanych produktów. Wiele nas może jeszcze zaskoczyć, ale akurat żyletki sygnowane logo producenta hipersamochodów to coś nowego. Jak widać jednak ze wszystkiego można wycisnąć kilka solidnych groszy zasilających konto firmy. Poza tym pracownicy Gillette będą mogli się chwalić, że zbudowali własne Bugatti. Specyficzne, ale jednak.