Hybrydowa Corvette E-Ray jest piekielnie szybkie. Ma napęd na cztery koła i nie ładuje się z gniazdka
Po raz pierwszy w historii ten model ma napęd na cztery koła i jeździ na prądzie. Corvette E-Ray nie jest jednak typowym hybrydowym supersamochodem. Amerykanie podeszli do tego projektu na swój własny sposób, co wyróżnia ten model na tle takich aut jak Ferrari 296, czy McLaren Artura.
Era hybryd wśród supersamochodów trwa w najlepsze. Musimy przyzwyczajać się do tego, że nowe topowe maszyny mają magiczne gniazdko, w które od czasu do czasu wypada podpiąć kabel. Po krótkim ładowaniu zyskujemy więcej mocy i możliwość jazdy na samym prądzie. Producenci z kolei prześcigają się w metodach na ograniczenie masy takich samochodów przy jednoczesnym uzyskaniu największej wydajności napędu. Tymczasem Corvette E-Ray wtrąca się do zabawy wnosząc zupełnie inną koncepcję napędu. I to ma sens!
Corvette E-Ray 2023 to hybryda, której nie trzeba ładować. Mimo to silnik elektryczny jest tutaj bardzo mocny!
Amerykanie uznali, że najlepsza metoda to najprostsza metoda. Duży akumulator oznacza większą masę, a konieczność ładowania z gniazdka nie każdemu przypadnie do gustu.
Pod tunelem środkowym ukryto więc niewielki akumulator o pojemności 1,9 kWh, zaś na przedniej osi zainstalowano silnik, który generuje 162 KM i 170 Nm momentu obrotowego.
Auto może poruszać się w ograniczonym zakresie na prądzie (tryb Stealth działa do 72 km/h), co czyni z modelu E-Ray pierwszą Corvette z napędem na przednią oś. Przynajmniej do momentu, w którym do akcji nie wkracza silnik spalinowy.
Za plecami kierowcy i pasażera pracuje "bazowa" jednostka 6.2 LT2, w układzie OHV. Sama w sobie generuje 502 KM i 637 Nm i oczywiście nie oferuje mocy i dźwięku jednostki 5.5 z modelu Z06, w której zastosowano płaski wał korbowy. Zresztą do skonstruowania tego silnika Chevrolet wykorzystał jako punkt wyjścia jednostkę z Ferrari 458 Italia, którą rozebrano, przeanalizowano i uznano za wzór do naśladowania. Chapeau bas!
Łączna moc to 655 KM
Niech Was jednak nie zwiedzie kombinacja prądu i najsłabszego silnika. Corvette E-Ray jest najszybsza w gamie!
Tak, nawet model Z06 zostaje w tyle. Napęd na cztery koła zapewnia genialną trakcję przy ruszaniu, co pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 2,6 sekundy. Na 1/4 mili E-Ray jest szybsza o 0,1 sekundy, a w zakrętach wyciska niewiele mniejsze przeciążenia (1,22g w Z06 kontra 1,1g w E-Ray).
Z modelu Z06 E-Ray pożyczyła także stylistykę
Mowa tutaj o wyglądzie nadwozia, wyraźnie wyostrzonym za sprawą agresywnie narysowanych zderzaków. Ten samochód zwraca na siebie uwagę także za sprawą malowania. Charakterystyczny niebieski pas będzie opcją tylko w tym modelu, podobnie jak nowy odcień lakieru - także niebieski.
Do tego debiutuje tutaj atrakcyjna kolorystyka wnętrza - niebieska lub zielona. Seryjne wyposażenie jest kompletne, a "pod nadwoziem" kryją się karbonowe hamulce i zawieszenie Magnetic Ride 4.0.
Dieta może i była intensywna, ale nadmiar kilogramów jest tutaj wyczuwalny. Wersja Coupe waży 1712 kg, czyli o blisko 200 kg więcej od bazowego modelu LT2. Jeśli chcecie, to możecie wybrać model E-Ray w wydaniu bez dachu. Tutaj jednak trzeba dorzucić 37 kolejnych kilogramów.
Mimo to Corvette E-Ray zdaje się być naprawdę atrakcyjną propozycją. Wciąż zapewnia sporą praktyczność, jest piekielnie szybka i uniwersalna - a do tego mniej spali. Jej cena jednak może nieco zaskoczyć, gdyż jest niższa od modelu Z06 o zaledwie 1005 dolarów. Wyjściowo musicie zapłacić 104 295 dolarów. Dla porównania bazowa "Vette" kosztuje tylko 64 500 dolarów. Obstawiam jednak, że wiele osób skusi się na tę hybrydę.
W końcu nie trzeba jej ładować, a osiągi i wygląd naprawdę imponują. Jest mniej "hardkorowa" od Z06, a jednocześnie zostawi w tyle 3/4 aut na drodze.