De Tomaso P900 wchodzi do ligi najwybitniejszych hipersamochodów. Tu nie ma półśrodków

Ten samochód rzuca wyzwanie Pagani i Gordonowi Murray'owi. De Tomaso P900 to wyczynowa maszyna, która zyska wyjątkowe jednostki napędowe. Obie konstrukcyjnie wywodzą się z rozwiązań wykorzystywanych niegdyś w F1.

Ostatnie lata przyniosły wyjątkowy rozwój wśród producentów najbardziej ekskluzywnych hipersamochodów. Pagani przetarło tutaj szlak, którym zaczęli podążać inni. Gordon Murray tworzy swoje unikalne auta - T.50 i T.33, Pagani wypuszcza nową Utopię, a do życia powraca De Tomaso. To właśnie ta ostatnia marka kilka miesięcy temu zaskoczyła wszystkich pięknym projektem o nazwie P72. Teraz reanimowana przez inwestorów z Hong Kongu firma pokazała kolejne dzieło sztuki - De Tomaso P900. To samochód, na który warto zwrócić uwagę z wielu powodów.

Po pierwsze - jest to maszyna stricte wyścigowa, stworzona do torowej jazdy. Nie dostanie homologacji drogowej, gdyż to nie było celem "włoskiej" marki. Drugą kwestią jest rozwój konstrukcji - ten samochód ma stać się fundamentem dla maszyny, która zostanie opracowana z myślą o kategorii Le Mans Hypercar.

De Tomaso P900 wygląda nieziemsko i korzysta z intrygujących silników

Punktem wyjścia dla całej konstrukcji jest model P72, choć zachowano z niego tylko część przodu oraz fragment monokoku. Cała reszta została opracowana od podstaw z myślą o jak największej redukcji masy i uzyskaniu najlepszej aerodynamiki.

W tym celu opracowano nową tylną część auta, której wyróżnikiem jest wielkie skrzydło. Dostało ono system DRS znany z F1, pozwalający na zmniejszenie stawianego opory - i tym samym uzyskanie wyższej prędkości maksymalnej.

Specjalne elementy z przodu odpowiednio kierują powietrze, tak aby trafiało ono w starannie wyznaczone miejsca. Nad projektem nadwozia pracowano godzinami w tunelu aerodynamicznym, dzięki czemu skuteczność tego auta na torze powinna być imponująca.

De Tomaso P900

Równie zaskakująca jest masa, wynosząca tylko 900 kilogramów

A na to wszystko przypada 900 KM, czyli mamy idealny stosunek mocy do masy na poziomie 1:1. Jak to osiągnięto?

Otóż za sprawą wyjątkowych silników. Kluczowe jest tutaj opracowywane przez markę V12, które ma być najlżejszym i najmniejszym pod kątem gabarytów silnikiem tego typu na rynku.

Mowa o konstrukcji, która kręci się do 12 300 obrotów, co oznaczać będzie niesamowitą ścieżkę dźwiękową. Moc na tylne koła przekaże sekwencyjna skrzynia Xtrac.

Jedynym problemem jest fakt, że silnik ten trafi do tego samochodu dopiero w 2024 roku. Dla niecierpliwych klientów przygotowano więc przyjemną rekompensatę. Mogą się oni zdecydować na silnik V10 firmy Judd.

De Tomaso P900

Tutaj mówimy o jednostce, która faktycznie wywodzi się z bolidu F1 - a dokładniej z Benettona B197 z 1997 roku. Co więcej, jest to ten sam silnik, który zainstalowano w torowym McLarenie Solusie.

Oficjalna premiera De Tomaso P900 będzie miała miejsce wiosną

Wtedy marka nie tylko oficjalnie pokaże swoje nowe dziecko, ale także pochwali się planami dotyczącymi debiutu w motorsporcie. Wygląda to bardzo obiecująco i intrygująco - warto więc obserwować ich poczynania!