Dodge Challenger SRT Super Stock - Demon bez diety
Coś Amerykanie idą ostatnio "na grubo" - wczoraj pokazywaliśmy Wam Durango Hellcat, dziś w kłębach palonej gumy wjeżdża Dodge Challenger SRT Super Stock.
Umówmy się. Doceniamy włoską motoryzację, cenimy niemieckie perfekcyjne Porsche, oglądamy kompilacje z Mustangami wpadającymi w tłum i nabijamy się z tego, że amerykańskie samochody nie skręcają. Ale kto tak naprawdę nie lubi Muscle Carów?? I proszę bardzo, oto kolejny, prawdziwy "tłuścioch": Dodge Challenger SRT Super Stock.
Dopisek Super Stock odnosi się oczywiście do jednej z klas w wyścigach dragsterów. Sam samochód ma z kolei wiele wspólnego z debiutującym 2 lata temu, limitowanym Demonem.
Z zewnątrz, Dodge Challenger SRT Super Stock zbudowany jest na bazie odmiany Widebody. A ta solidnie poszerzona wersja wygląda świetnie. Do tego charakterystyczne osiemnastocalowe felgi o szerokości 11 cali, lotka na klapie i monstrualne wloty na masce. Typowy Challenger.
Tylko pod maską znajdziemy silnik z modelu Demon, a zatem "podłubanego" Hellcata. 6.2-litrowe V8 z kompresorem wypluwa 819 KM i 959 Nm momentu obrotowego. 8-biegowy automat musi to jakoś przenieść, bo moc idzie tylko na tylną oś. Na felgi założone są wyczynowe opony 315/40. Mają homologację drogową, ale na deszcz byśmy na nich nie wyjeżdżali.
W optymalnych warunkach SRT Super Stock potrzebuje 3,25 sekundy na osiągnięcie 60 mil na godzinę (96 km/h), a 1/4 mili robi w 10,5 sekundy. Na końcu 402-metrowej prostej ma 211 km/h. Maksymalnie pojedzie 270 km/h - Dodge ograniczył prędkość elektronicznie dla bezpieczeństwa i ochrony opon.
Dodge Challenger SRT Super Stock dostał też hamulce Brembo, zmodyfikowaną "szperę", dedykowane, adaptacyjne zawieszenie Bilstein, które usztywnia się na beton w ustawieniu Track. Elektronika również pomoże nam w spożytkowaniu mocy. Jest kontrola trakcji, Line Lock do "rozgrzewania opon", funkcja chłodzenia po wyścigu oraz ograniczenia momentu obrotowego.
Do tego 13 kolorów do wyboru - w tym fioletowy Hellraisin, ciemnozielony F8 Green, czy pomarańczowobrązowy Sinamon Stick. I nazwy, i lakiery - świetne.
Super Stock nie będzie limitowany i choć nie znamy jeszcze cen, to pierwsze egzemplarze dotrą do klientów jeszcze jesienią. Hell Yeah!