Ferrari 550 Maranello powraca. Włosi zrobili je na nowo. Czy Święty Graal powinno się tykać?
Od zawsze uważałem, że tykanie się wybitnych rzeczy i próba stworzenia ich "na nowo" wymaga odwagi, ale i perfekcjonizmu. Touring Superleggera zabrało się za kultowe Ferrari 550 Maranello. Ta włoska manufaktura umie poruszać ołówkiem jak mało kto, ale w tym przypadku posunęli się o krok za daleko...
Jedno jest pewne - restomody to luksus lat dwudziestych XXI wieku. Takie samochody podbijają rynek i wyrastają niczym grzyby po deszczu. Najbogatsi nie chcą mieć w garażach "powszechnych" super i hipersamochodów. Teraz liczy się coś zupełnie innego - a właśnie to dają nowe wcielenia znanych modeli. Touring Superleggera zabrało się za Ferrari 550 Maranello, co już jest odważną decyzją. Ten samochód przez wiele osób jest otoczony kultem. Nie dziwi mnie to, gdyż sam uważam, że mowa o jednym z najwspanialszych samochodów w historii tej marki.
Manufaktura z Mediolanu postanowiła dać mu nowy charakter - i weszła tym samym w sferę profanum. Efekt ich działań robi wrażenie, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Kunsztu nie można tutaj jednak odmówić.
Ferrari 550 Maranello w wydaniu Touring Superleggera ma unikalną prezencję. Mów mu teraz "Veloce12"
Nazwa nie jest trudna do rozkodowania - szybkość i 12 cylindrów tworzy tutaj spójną całość. Zacznijmy jednak od designu, gdyż jest on bardzo ciekawie "odnowiony".
Przede wszystkim Włosi przeprojektowali przednie lampy, tworząc nowe moduły świetlne. Sama maska także zyskała nowy kształt i ma dużo wyraźniej zaakcentowane przetłoczenia. Inaczej wycięto też skrzela w błotnikach i w tylnym zderzaku, który dostał również większe końcówki wydechu. Całość wieńczą ledowe ringi w roli tylnych świateł.
Smakowicie prezentuje się za to kokpit, który zachował pierwotny charakter, ale został zdecydowanie poprawiony wizualnie i jakościowo. Charakterystyczne plastiki ustąpiły miejsca aluminium, które idealnie łączy się tutaj ze skórą. Zmieniono też wygląd zegarów, aczkolwiek pozostawiono analogowe wskaźniki.
Serce wciąż nie rozczarowuje
Pod maską tej maszyny niezmiennie drzemie 5,5-litrowe V12, aczkolwiek odpowiednio podrasowane. Dzięki nowym rozwiązaniom moc wzrosła do 505 KM. Trafia ona tutaj na tylne koła za pośrednictwem 6-biegowej manualnej skrzyni biegów.
Hamulce dostarczyła tutaj firma Brembo, a zawieszenie opiera się na konstrukcji TracTive, co poprawiło właściwości jezdne. Amortyzatory mają pełną regulację i można dopasować ich twardość do potrzeb i do drogi.
Każde Ferrari 550 Maranello "Veloce12" kosztuje 690 000 euro
A do tej ceny trzeba dodać jeszcze dawcę. Łącznie więc mowa o około 840-900 tysiącach euro za ten samochód. Touring Superleggera zbuduje 30 pojazdów, a każdy z nich będzie ściśle dopasowany do potrzeb kupującego.