To się wyklepie! Ferrari F40 mocno poturbowane w Australii
Czas na sobotnią porcję złych wiadomości. Kolejne w tym roku Ferrari F40 zaliczyło nieprzyjemną przygodę. Tym razem doszło do wypadku w Australii.
Na początku tego roku jeden z egzemplarzy Ferrari F40 spalił się na ulicach Monako. Auto zostało bardzo poważnie uszkodzone, ale wszystko wskazuje na to, że rozpoczęto jego odbudowę. Teraz do listy odbudowywanych F40 dołącza egzemplarz z Australii. Co się tutaj stało?
Cóż, było zbyt szybko
Według policji z Gold Coast, Queensland, kierowca tego auta najzwyczajniej w świecie stracił kontrolę nad samochodem w wyniku zbyt szybkiej jazdy. Wystarczyło więc, że docisnął gaz w podłogę na śliskiej nawierzchni (wszak w Australii mamy zimę i nad ranem bywa tam chłodno i mokro).
Niefortunnie samochód nie trafił na pole, a spadł z lekkiego nasypu, uderzając po drodze w znak i drzewo. W wyniku wypadku doszło do poważnych uszkodzeń konstrukcji pojazdu, ale na szczęście nikt nie ucierpiał.
Auto było na sprzedaż - czujne oko internautów z Australii zwróciło uwagę na próbne tablice rejestracyjne, używane podczas jazd próbnych. Wszystko wskazuje więc na to, że samochód mógł być prowadzony przez potencjalnego klienta.
To będzie droga naprawa
Już standardowa eksploatacja Ferrari F40 to ogromny wydatek. Kosztowne unikalne elementy (takie jak chociażby zbiorniki paliwa) wymagają regularnej wymiany, a roboczogodziny w obeznanych w aucie serwisach kosztują krocie. Odbudowa nadwozia będzie więc drogim wyzwaniem, choć na pewno znajdzie się chętny na zakup takiego auta - wszak rozbite F40 to nieco tańsze F40.