Zasada jest prosta: w Ferrari F40 nie wciskasz mocno gazu na mokrej nawierzchni
Sugestia: szerokie klasyczne opony, boost z lat osiemdziesiątych i wilgotna nawierzchnia to złe połączenie w Ferrari F40.
Jeśli zastanawiacie się nad tym, dlaczego o Ferrari F40 mówi się jak o samochodzie dla naprawdę doświadczonych kierowców, to tutaj macie przykład. Ten samochód nie wybacza żadnych błędów, a ze względu na swoją unikalną charakterystykę może okazać się bronią. Wystarczą niewprawione ręce.
Jeden z egzemplarzy właśnie przeszedł do krainy wiecznego szczęścia. Wystarczyła chwila głupoty i nieuwagi, niestety nie za sprawą kierowcy, a mechanika, który weryfikował ten samochód.
Ferrari F40 ma jedną specyficzną cechę - turbo budzi się tam "późno i wtem"
Jak to w klasycznym samochodzie z turbodoładowaniem. Najpierw nie dzieje się nic, później mamy wszystko, wszędzie, naraz. Silnik 2.9 V8 wspierany turbosprężarką realnie budzi się do życia przy 3500 obrotów, a przy 4000 serwuje pełnię 578 Nm momentu obrotowego.
Jak to wygląda w momencie, w którym ktoś nieumiejętnie obejdzie się z pedałem gazu? Zobaczycie to na załączonym obrazku. W Wielkiej Brytanii jeden z egzemplarzy został efektownie rozbity właśnie przez połączenie nagłego strzału z turbosprężarki i wilgotnej nawierzchni.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć film z wypadku
Prawda jest taka, że szans na ogarnięcie samochodu nie było zbyt wiele. Chwila bezwładności sprawia, że nawet po zdjęciu nogi z gazu auto jeszcze przez sekundę "kręci kołami", a kierowca zostaje pasażerem. Potencjalnie starsze ogumienie także nie pomogło, zapewniając zerową przyczepność.
Najgorsze jest to, że do zdarzenia doszło w niefortunnym miejscu. Pechowe uderzenie w krawężnik i w latarnie doszczętnie zniszczyło ten samochód. Odbudowa będzie możliwa, ale jej koszty są nieadekwatne do tego, co później dostaniemy.
Ktoś będzie miał kiepski dzien
I nie mówię tutaj wyłącznie o właścicielu tego samochodu. Za kierownicą Ferrari F40 siedział mechanik. Ten z wypadku wyszedł cało. Z pewnością czekają go kłopoty prawne, a serwis także będzie musiał wziąć odpowiedzialność za to zdarzenie.
A warto przypomnieć, że średnia cena Ferrari F40, czyli ostatniego "superauta" marki stworzonego pod okiem Enzo Ferrariego, sięga w Wielkiej Brytanii nawet dwóch milionów funtów. Auć.