Ferrari Testarossa Twin Turbo. Można, czy nie można tak "dłubać" legendę?
Czy Ferrari Testarossa Twin Turbo to "sztuka dla sztuki"? A może poprawianie niedoróbek Maranello. A może profanacja legendarnego auta?
Nie jest niczym dziwnym, że auta klasyczne są przerabiane. I to na szeroką skalę. Zwłaszcza masowe auta amerykańskie, czy japońskie, cieszą pasjonatów tuningu od wielu lat. Restomody, hot rody, czy przeróbki do sportu to prawdziwie szeroki dział kultury motoryzacyjnej. A jak jest z tuningiem aut legendarnych, klasycznych, takich jak ta Ferrari Testarossa Twin Turbo?
Ferrari Testarossa Twin Turbo jest do sprzedania na Bring a Trailer
Przez ostatnich kilka lat obserwowaliśmy eksplozję cen Ferrari Testarossa. Kultowy model, jeden z najsłynniejszych w historii marki, stał się autem inwestycyjnym. Obecnie ten trend nieco się odwraca, co widać po osiąganych na aukcjach cenach. Klasyki najbardziej "prawdziwe", czyli najstarsze, osiągają najniższe ceny. Z kolei zaczęły drożeć auta, które są znacznie poprawione, czyli modele np. 512TR.
Nie jest bowiem tajemnicą, że choć Ferrari Testarossa jest autem wspaniałym, to wczesne modele nie należały do najlepiej się prowadzących. Za to 4,9 litrowa, płaska "dwunastka" to majstersztyk. 390 KM, genialny dźwięk i 180-stopniowe rozwarcie widlastego silnika spowodowały, że auto stało się naprawdę pożądane.
Ferrari Testarossa Twin Turbo, która trafiła na aukcję internetową Bring a Trailer, pochodzi z roku 1988 roku. I ktoś najwyraźniej nie był pod wrażeniem silnika V12.
Samochód trafił do Norwood Auto Italia i zyskał tam modyfikacje "Stage 4". Te obejmują dwie turbosprężarki Garrett T4, intercoolery Spearco, nowy komputer sterujący MoTeC M48, nowe korbowody i kute tłoki JE Pistons.
W treści ogłoszenia nie podano, ile auto ma mocy, ale Stage 4 Norwood Auto Italia, w zależności od ustawień, potrafi wygenerować nawet ok. 1000 KM.
Poza tym to w zasadzie seryjna Testarossa. Ma pięciobiegową ręczną skrzynię, szperę na tylnej osi, klimatyzację i sprzęt audio Kenwooda.
Uniknęła też modyfikacji wizualnych. Samochód jest czarny i kompletnie seryjny, gdyby nie to, że prawdopodobnie wymaga lakierowania i prac blacharskich. Jedyne co powoduje, że możemy się spodziewać większej mocy, to opony.
Z drugiej strony, semislicki Toyo R888 to jeden najłatwiejszych sposobów na dobranie dość okrutnego rozmiaru opon w tym Ferrari.
Do końca aukcji pozostały cztery dni, a Ferrari Testarossa Twin Turbo póki co nie ma oszołamiającej ceny. To 45 tys. USD.
Sprzeda się lepiej, czy gorzej niż seryjny egzemplarz? Czy w ogóle jest sens takiego dłubania klasycznego Ferrari, jeśli nie planujemy o używać w sporcie?
źródło: Bring a Trailer