Jeden kluczyk, aby otworzyć je wszystkie. Ford lata temu miał "ciekawe" rozwiązanie
To nie jest miejska legenda, a prawdziwa historia. Być może o tym nie wiecie, ale lata temu Ford oferował kluczyki, które bez problemu otwierały i zamykały wiele samochodów. Czasami nawet pozwalały na... odpalenie innych aut!
Sierra, Escort, Mondeo czy pierwszy Focus - ale także Jaguary i Astony Martiny. Wiecie co łączy te samochody? Wbrew pozorom mowa o jednym kluczowym elemencie, dosłownie i w przenośni. Ford w tych samochodach stosował dość unikalny kluczyk z okrągłym grotem. Przez lata był on wyróżnikiem marki i zarazem utrapieniem wielu osób.
Dlaczego? Przede wszystkim to rozwiązanie miało dwie wady, które potrafiły uprzykrzyć życie - i to w dość zaskakujący sposób.
Przede wszystkim Ford stworzył kluczyki, które w magiczny sposób potrafiły otwierać i zamykać wiele samochodów
Tyczy się to zwłaszcza tych starszych modeli, pokroju Sierry, Escorta czy Mondeo MK1 i MK2. Jest to wynik specyficznej konstrukcji grota i materiału, z którego go wykonano.
Przede wszystkim okrągły grot kluczyka oferował pewną powtarzalność kombinacji. To norma przy wielu kluczach, ale tutaj pewne schematy powtarzały się stosunkowo często. Oficjalnych danych oczywiście nie ma, ale niektórzy twierdzą że jeden na 6000 kluczyków miał niemal identyczny układ ząbków.
Problem polegał jednak przede wszystkim na tym, że materiał ten bardzo szybko się wycierał. W czasach, gdy większość samochodów otwierało się przekręcając zamek w drzwiach, działo się to w ekspresowym tempie. Mowa tu nie tylko o grocie, ale i o bębenku zamka.
W efekcie po pewnym czasie kluczyki zaczynały bez problemu otwierać i zamykać zamki w wielu samochodach. Oczywiście korzystali z tego złodzieje, którzy brali na celownik nieco starsze egzemplarze Fordów, które nie wymagały żadnej walki przy "włamywaniu się" do wnętrza.
Szczęściarze trafiali także na wyrobione bębenki stacyjki, które również ułatwiały odpalenie samochodu
Albo przynajmniej odblokowanie kolumny kierowniczej. Paradoksalnie ta sama rzecz stała się przekleństwem dla wielu użytkowników Fordów, gdyż ich kluczyki z dnia na dzień potrafiły przestawać współpracować ze stacyjkami w samochodach.
Oznaczało to z reguły szybką naprawę w postaci wymiany kluczyków, bębenków zamków i stacyjki. Stąd też przed laty tak ogromna liczba miejsc, w którym można to było zrobić niemal "od ręki".
"Okrągłe" kluczyki stopniowo znikały z Fordów od 2004 roku, a obecność immobilizerów, centralnych zamków i innych zabezpieczeń skutecznie ukróciła łatwość dostawania się do tych samochodów. Niemniej ta mała legenda przetrwała i jest teraz historią, którą można zaskoczyć znajomych przy piwie.