Ford mówi wprost: Chińczycy wyprzedzili absolutnie wszystkich
Jeśli myślicie, że Chiny to wciąż "kraj podróbek", a ich motoryzacja niczym się nie wyróżnia, to jesteście w błędzie. Już niemal wszyscy producenci mówią jednym głosem: Chińczycy nas wyprzedzili.
To już nie jest silna konkurencja, a egzystencjalne zagrożenie. Takie słowa padły z ust Jima Farleya, szefa Forda. Amerykański menadżer użył tego zaskakującego i odważnego stwierdzenia po "tajnych testach" kluczowych chińskich produktów. Być może o tym nie wiecie, ale niemal każda duża marka ściąga w swoje progi samochody konkurencji. Czasami testuje się je na torze (jako punkt odniesienia), czasami dochodzi do "odwróconej inżynierii" dla rozpracowania wybranych systemów. Od czasu do czasu za kierownicę takich aut wsiadają też ludzie z zarządu, aby poznać produkty konkurencji.
I to jest moment, w którym można zderzyć się z rzeczywistością, tak jak zrobił to Jim Farley. W jego opinii Chińczycy wyprzedzili wszystkich i "są przed nami". Ale to nie jest pierwszy raz, gdy szefowie znanych koncernów mówią takie słowa.
Historia zatacza koło. To już było i pokazuje, jak zmieni się rynek. Czy Ford będzie w stanie dogonić nowych konkurentów?
Słowa pod adresem chińskich produktów można przyrównać do tego, co w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych mówiło się o japońskiej motoryzacji. To był moment, w którym samochody z kraju kwitnącej wiśni zaczęły podbijać amerykańskie drogi. Miały atrakcyjne ceny, nie rozczarowywały wyglądem i były solidne. W czasach kryzysu paliwowego biły na głowę amerykańskie konstrukcje, z benzyną obchodzące się w mało rozsądny sposób.
Amerykanie próbowali nadrabiać zaległości. Wszystkie kluczowe koncerny skupiły się na budowie tanich i oszczędnych aut, aczkolwiek brak doświadczenia w tej kwestii pokazał, że Japończycy mają dużą przewagę. Brzmi znajomo?
Teraz podobne słowa padają pod adresem aut z Chin. Ich elektryki są coraz bardziej dopracowane, a jakością nie ustępują autom z Europy, czy z Japonii chociażby. Idealnym przykładem na to, że "różnic nie widać" może być zagranie Mazdy, która ponoć wprowadzi na rynek europejski model EZ-6, czyli Changana Deepala z designem japońskiego producenta. Pierwsze egzemplarze z niemieckimi tablicami sfotografowano już w Niemczech podczas testów w ośrodkach doświadczalnych.
Czy to oznacza, że Chińczycy zjedzą nas na śniadanie?
Nie, ale ukroją sobie duży kawałek tortu i go nie oddadzą. Jesteśmy już zbyt mocno związani gospodarczo z Państwem Środka, aby zrobić szybki reset. Producenci z USA już mają problem w postaci prawnych ograniczeń na korzystanie z podzespołów z Chin. Brak alternatyw lub ich znacznie wyższa cena to duże wyzwanie. A my, jako klienci, jesteśmy w samym środku tego kotła.