Ford Ranger MS-RT w teście. Powiedzmy sobie szczerze, "bo tak!" to najlepsza zachęta do jego zakupu
Musicie lubić się wyróżniać. Ford Ranger MS-RT nie pozostawia nikogo obojętnym. Jest absolutnie genialny, ale jednocześnie kompletnie bez sensu. Czyli jest świetną odtrutką na współczesne auta. No ale...
Wiedziałem, że to ciekawy samochód. Ale gdy odebrałem kluczyki do błękitnego pickupa, mimowolnie uśmiechnąłem się szeroko. Ford Ranger MS-RT wygląda rewelacyjnie. Rewelacyjne, 21-calowe felgi, niższe zawieszenie, osiem centymetrów szersze nadwozie, spoiler na końcu "paki", progi i zmienione zderzaki, w połączeniu z tym niebieskim kolorem tworzą wrażenie, które trudno zapomnieć.
Nie oszukujmy się, ten samochód powinien mieć te felgi złote, na masce aerografem namalowaną Matkę Boską, i mógłby bez większych przeszkód pojawiać się w latynoskich dzielnicach Los Angeles. Wygląda jak totalny "badass" i powoduje, że od razu włącza mi się silna potrzeba posiadania takiego.
Po co? W sumie nie wiem. "Bo tak!"
Ford Ranger MS-RT ma tyle charakteru, że nie zmieściłby mu się na pace
Trzeba przyznać, wszystko tu jest cudownie przesadzone, jeśli chodzi o stylistkę. Ranger MS-RT wygląda na przegiętego, ale w dobry sposób. Nisko siedzący "na glebie" pickup na wielkich kołach (w żadnym Rangerze nie dostaniecie tego rozmiaru, nawet w opcji) po prostu robi wrażenie, także na drodze. Trudno go nie zauważyć, a wiele osób po prostu się za nim ogląda.
W środku wszystko koresponduje z nadwoziem. Kubełkowe fotele, czy inaczej wyprofilowana kierownica z niebieskim paskiem tworzą naprawdę klimat "sportowego pickupa".
Historia zna takie przypadki. Od Dodge'a Rama SRT10, po całą gamę Fordów F-150 Lightning, czy wręcz absurdalnego Chevroleta SSR. To zawsze wychodzi coś fajnego.
Do tego Ranger MS-RT ma trzylitrowego diesla V6 o mocy 240 KM, czyli najciekawszą dostępną jednostkę, jeśli nie mamy ochoty na plakietkę "Raptor".
Mocny diesel zapewnia odpowiednie osiągi, a odpowiednio usztywnione zawieszenie powoduje, że tym Rangerem można dużo szybciej pojechać po asfalcie.
Zachowuje się dużo pewniej i stabilniej, zarówno przy wysokich prędkościach, które bardzo lubi, jak i na łukach, gdzie nie wychyla się niczym rozchybotany wół roboczy. Układ kierowniczy wciąż jest z pickupa, ale może dać trochę radości na zakrętach, gdzie ten wielki kloc po prostu niewzruszenie i bardzo szybko przejedzie.
Niedosyt i dyskomfort?
Ford Ranger MS-RT nie jest jednak idealny. Już po kilkuset metrach czuć, że w tym samochodzie postawiono na styl i charakter. I prowadzenie. Temu trudno coś zarzucić.
W przeciwieństwie do komfortu. Ranger jest upiornie twardy. Jest znacznie twardszy od wielu sportowych samochodów. A utwardzony pickup, który sam w sobie bywa nerwowy i podskakując, zwiastuje ból pleców. O ile asfalt jest równy, pickup Forda jest bardzo dobry.
Gdy tylko zaczynają się nierówności, bywa okropny.
I byłoby to do wybaczenia, gdyby samochód był faktycznie w jakiś sposób bardziej sportowy. Tymczasem Ranger MS-RT nie ma nawet żadnego trybu Sport. Jeśli chodzi o elektronikę i silnik, mamy do czynienia ze zwykłą odmianą. Są tryby terenowe i ten sam, stały problem diesla V6. Ten samochód w dolnym zakresie jest po prostu straszliwie zamulony. Dopiero na drodze ekspresowej pokazuje, że ma 600 Nm i sporo mocy. Znacznie bardziej lubi wyższe prędkości, jest też wtedy dość elastyczny. W mieście, czy ze startu zatrzymanego, jest dość sprawny, ale w zestawieniu z tym jak wygląda, nieco rozczarowuje.
Nie oczekuję, że znajdzie się w nim silnik z Raptora, choć bardzo pasowałby do MS-RT. Ale nawet standardową jednostkę można było doposażyć w dodatkowy tryb, który pozwalałby i dziesięciobiegowemu automatowi, i silnikowi, wykrzesać z siebie więcej energii.
Za lans się płaci
MS-RT swoje kosztuje. Wygląda jak milion dolarów, ale kosztuje niewiele mniej. No dobra, sporo mniej, ale pomijając promocje, to 314 350 zł netto. Prawie tyle co Raptor. Do tego jeszcze lakier, pakiet Technology i robi się kolejna "dyszka" więcej.
Trzeba przyznać, że za dobre prowadzenie i niepodrabialny styl, Ford każe sobie sporo dopłacić. Wersja Platinum jest tańsza o... 50 tysięcy złotych netto. Zmian jest sporo, ale wydaje mi się to jednak zbyt dużą dopłatą.
Nie wątpię, że znajdą się jednak chętni. Zwłaszcza że ta odmiana nic nie traci ze swoich możliwości. Łyka tonę na pakę i weźmie na hak 3,5 tony.
Ford Ranger MS-RT - podsumowanie i opinia
Najbardziej uliczny, sportowy pickup na rynku to odważny ruch ze strony Forda. I samochód, który jednocześnie rozczarowuje i zachwyca. Jest cudownie głupi, należy zdjąć czapkę przed Fordem za jego wprowadzenie. A jednocześnie brakuje mu charakteru, jeśli chodzi o silnik, jest niewygodny i drogi jak diabli.
No i... co z tego? Wiecie jak fajnie mi się nim jeździło? Naprawdę, mimo twardego zawieszenia, turlanie się takim "porobionym" pickupem ma swój niepodrabialny klimat. Nawet (albo zwłaszcza) powoli. No, albo szybciej, na autostradzie, gdzie Ranger MS-RT czuje się najlepiej. I z odpowiednią nutą w audio B&O, gdzie bas masuje plecy w kubełkowych fotelach.
Taka jazda to uczucie, które już rzadko można spotkać w samochodzie.