Kiedyś wyjeżdżały stąd Żuki i Lubliny. Dziś teren dawnej FSC to zlepek wielu firm

Korzenie tej fabryki sięgają czasów przedwojennych. W okresie PRL-u wyjeżdżały stąd ciężarowe Lubliny 51 i Żuki, a później ich miejsce zajął Lublin. Pojechał zobaczyć co zostało po jednej z najważniejszych fabryk motoryzacyjnych w Polsce.

Nie będę ukrywać - to była dla mnie sentymentalna podróż. FSC Lublin, czyli Fabryka Samochodów Ciężarowych, to miejsce, z którym związana była moja rodzina. Przez lata pracował tam mój dziadek, przewijając się przez szereg stanowisk. Choć sam pochodzę z Lublina i mieszkałem w tym mieście przez 13 lat, to na terenie FSC nigdy nie byłem. Dopiero teraz, gdy ten teren jest już cieniem swojej dawnej postaci, przyjechałem zobaczyć co zostało z tego zakładu.

Historia FSC Lublin jest dłuższa, niż wszyscy myślą. Korzenie tej fabryki sięgają czasów przedwojennych

W 1937 roku zakłady Lilpop, Rau i Loewenstein postanowiły zbudować w Lublinie zakład produkujący na licencji silniki Chevroleta, które miały być montowane w samochodach składanych w innych zakładach. To właśnie ta inwestycja przy ulicy Mełgiewskiej w Lublinie stała się zalążkiem FSC, powołanego już w czasach PRL-u. Przed wojną udało się jedynie przygotować teren i położyć fundamenty pod fabrykę.

Nowy, już powojenny zakład w Lublinie, od początku tworzono z myślą o produkcji samochodów ciężarowych. Pierwszym oficjalnym produktem, składanym przez pewien czas z części przywożonych z ZSRR, był Lublin 51, czyli „licencyjny” GAZ 51. Ten pojazd stanowił kluczowy produkt dla wielu firm transportowych i budowlanych w Polsce. Kilka lat później uznano, że Polska potrzebuje mniejszego i lżejszego samochodu użytkowego. Tak w 1958 roku narodził się Żuk, korzystający z możliwie największej liczby podzespołów z produkowanej w FSO Warszawy.

Popularność Żuka wymusiła robudowę zakładu

Nowe hale stały się miejscem, z którego dziennie wyjeżdżały dziesiątki tych popularnych przez lata samochodów użytkowych. Żuk opuszczał FSC aż do 1998 roku i był przez lata produkowany równolegle z Lublinem, rozwijanym de facto od końcówki lat siedemdziesiątych.

Z FSC wyjeżdżały też opancerzone SKOT-y. Łącznie zbudowano tutaj ponad 4,5 tysiąca takich pojazdów.

Koniec okresu komunizmu oznaczał wielkie przetasowania dla fabryk samochodów w Polsce, zwłaszcza w obliczu otwarcia rynku na zachodnie produkty. FSC wygrywało ceną, ale nie jakością. Kiedy więc do akcji weszło Daewoo, wiele osób widziało w tym ogromną szanse dla fabryki. Wcześniej w ramach zapełniania mocy produkcyjnych składano w systemie SKD Peugeoty 405 (ponad 2,5 tysiąca aut). Później Daewoo poszło tą samą drogą i postawiło na montaż Nexii, Korando i Musso.

Upadek Daewoo był ciosem, z którego lubelska fabryka na dobrą sprawę nigdy się nie podniosła. Współpraca z brytyjskim LDV też nie skończyła się dobrze. Po bankructwie Daewoo Brytyjczycy przejęli prawa do opracowanego w Polsce modelu LD-100, a opracowywany w Lublinie, który finalnie stał się finalnie LDV Maxusem. Ten zaś, po bankructwie LDV, trafił w ręce Chińczyków (grupa SAIC, właściciel m.in. MG). Tak narodził się Maxus jako marka.

FSC Lublin

FSC Lublin zostało zaś z przestarzałym dostawczakiem, którego odgrzewano na wiele sposobów

Jego finalna postać, jako DZT Pasagon, była ostatnią próbą znalezienia klientów na ten prosty, ale i archaiczny produkt. Chodząc po terenie FSC wpadłem na wiele elementów, które przypominały ostatniego użytkownika niektórych budynków. Logotypy firmy DZT Tymińscy, a także oznaczenia poszczególnych hal wciąż wiszą na podupadłych budynkach. Niektóre zaadoptowano do innych działalności (funkcjonuje tu wiele firm i magazynów), część z nich przejął Ursus, a te mniej ważne wyburzono. Główny biurowiec zarządu fabryki, z charakterystyczną bramą wjazdową wciąż istnieje, tak jak i budynek kadr, który obecnie zajmuje jedna z lubelskich uczelni.

Zdjęcie: Michał Derela (CC BY-SA 3.0)

Znając życie przyszłość tego terenu stoi pod znakiem zapytania. Zresztą ciężko jest tutaj cokolwiek ratować. Czas na to minął, a szansa na to, że jakakolwiek sensowna produkcja samochodów wróci do Lublina jest utopijną wizją. Zresztą tak samo było z FSO, w które wiele osób przez lata wierzyło. Teraz teren na Żeraniu stopniowo zamienia się w gruzowisko, które niebawem ustąpi miejsca nowym osiedlom.

Jedynie FSM dzięki Fiatowi wyszedł na prostą. Fabryka w Bielsku-Białej jest już jednak przeszłością, a jedynie Tychy dalej produkują setki tysięcy samochodów.