Gambit Porsche. Niemcy stawiają wszystko na elektryki i liczą na sukces
To zagranie jest bardzo ryzykowne. Albo zakończy się wielkim sukcesem, albo sromotną porażką. Porsche postawiło wszystko na jednego konia i liczy na to, że obstawiło zwycięzcę.
Gambit - poświęcenie pionka lub figury w celu uzyskania lepszej pozycji do ataku. To strategia niektórych szachistów, która pozwala im na lepsze zagrania, które dadzą przewagę podczas całej gry. Ryzykowny ruch, ale często owocujący sukcesem. Nierozważnie zrealizowany może jednak oznaczać szybką przegraną. Takie szachy, tylko w motoryzacyjnym świecie, rozgrywa właśnie Porsche.
Niemcy postawili na elektryfikację i nie zamierzają zmieniać swojego kierunku. Są pewni, że to gwarancja sukcesu, nawet jeśli trzeba byłoby rozegrać długą i mało przyjemną partię, która w pewnym momencie będzie ocierała się o porażkę. Odwaga? A może wręcz przeciwnie, korporacyjny ślepy trop, który prowadzi do nikąd?
Porsche konsekwentnie pozbywa się swoich spalinowych modeli
Macan, który sprzedawał się jak zły, jest już przeszłością. W USA przetrwa nieco dłużej, w Europie zaś zniknął szybciej z powodu nowych regulacji dotyczących cyberbezpieczeństwa w samochodach. Ten model dosłownie napędzał sprzedaż, głównie za sprawą atrakcyjnie wycenionej wersji 2.0 TFSI, która zyskała duże uznanie.
Teraz Macan jest w pełni elektryczny i znacznie droższy. Do tego wiele osób nie może przekonać się do jego stylistyki, która stała się bardzo masywna.
Kolejnym punktem do odhaczenia na liście Porsche jest model 718 Cayman i Boxster. Te auta także mają policzone dni i w przyszłym roku będą przeszłością na całym świecie. Ich następcy są już niemal gotowi do premiery, ale także porzucają napęd spalinowy na rzecz elektryfikacji.
Obawy co do emocji są więc uzasadnione, gdyż te dwa auta przez lata stanowiły wzór do naśladowania. Do tego były najtańszym "punktem wejścia" w klasyczne sportowe modele marki z Zuffenhausen.
Taycan także zwalnia. Popyt na ten samochód zmalał
Widać to nie tylko w liczbie zamówień nowych aut, ale także na rynku wtórnym, gdzie pojawia się coraz więcej egzemplarzy Taycana w bardzo atrakcyjnych cenach. Niektóre są o ponad 50% tańsze po zaledwie dwóch latach. Mimo to chętnych na zakup jakby nie ma, a niektóre sztuki czekają miesiącami na nowych właścicieli.
Dalej w kolejce do elektrycznej rewolucji stoi Cayenne
Na drogi wyjechały już tak zwane "muły testowe" tego samochodu, w których testuje się nową platformę i silniki. Do debiutu finalnego samochodu jest jeszcze dość długa droga, ale rok 2026 można oznaczyć w kalendarzu jako ten przełomowy.
To właśnie wtedy w ofercie Porsche jedynym spalinowym autem pozostanie najprawdopodobniej 911. Tutaj na szczęście palec elektryfikacji nie pojawi się zbyt szybko. Niemcy twierdzą, że nie da się stworzyć elektryka, który zachowa charakter tego modelu. Póki co wybrano więc punkt pośredni, czyli postawiono na hybrydę. Ta nie rozczarowuje, co pokazują pierwsze testy.
Realnie więc Porsche zostanie z jednym samochodem spalinowy już za 2-3 lata
Tu wchodzimy więc w świat rozgrywek ekonomicznych. Dużo mniejsza sprzedaż nie musi zawsze oznaczać strat. Przy elektrykach dużo można ugrać dobrą marżą i odpowiednim podejściem do skalowania projektu. Niemniej Niemcy mogą mieć przed sobą chudsze lata - nie tylko z powodu rewolucji napędowej.
Problemem są Chiny, a dokładniej popyt na auta Porsche w tym kraju. Coraz mocniejsza konkurencja ze strony lokalnych producentów sprawia, że sprzedaż produktów z Zuffenhausen w Państwie Środka wyraźnie spada. Nie od dzisiaj wiadomo, że dla luksusowych producentów jest to kluczowy rynek, który niekiedy oznacza "być albo nie być".
Wszystko na elektromobilność. Czy to się uda?
Scenariusze są dwa. Albo Porsche faktycznie wygra na tym ruchu i będzie liderem w gronie luksusowych producentów oferujących auta na prąd, albo wręcz przeciwnie - przegra i straci swoją przewagę. Tu warto zaznaczyć, że ludzie z grubym portfelem z mniejszą chęcią podchodzą do aut na prąd, gdyż nie widzą w nich niczego wyjątkowego.
Wszystko zależy więc od tego, w jakim kierunku pójdą regulacje w Unii Europejskiej i w USA. Na Starym Kontynencie nowe samochody spalinowe nie wyjadą z salonu od 2035 roku - przynajmniej teoretycznie. W USA takich dat jeszcze nie ma, ale Kalifornia wprowadzi potencjalnie podobne ograniczenia.
Prawo federalne ma tutaj swoje zawiłości, które nie dla każdego są jasne. Wyjaśniając - każdy stan w USA może wprowadzić własne regulacje, aczkolwiek władze federalne mają też narzędzia, które narzucają konkretne decyzje.
Zbyt dużo, zbyt szybko?
Moim zdaniem Porsche posuwa się w szalonym tempie. Może nawet zbyt szalonym, gdyż nieco dłuższy żywot spalinowego Macana i 718 Cayman/Boxster byłby tutaj wręcz wskazany. Zaczyna brakować okresu przejściowego pomiędzy w pełni spalinową motoryzacją, a elektryfikacją. Ale może, niczym u Szekspira, "tchórz wiele razy umiera, nim umrze; Człowiek waleczny kona tylko raz".