Travis Pastrana pokazuje, że Subaru może latać. Jego Gymkhana jest szalona!

Widzieliście kiedyś latające Subaru? Rajdowe auta potrafią przemierzyć w powietrzu kilkadziesiąt metrów. Travis Pastrana udowadnia jednak, że to zbyt mało. Jego auto wynosi "latanie", także bokiem, na nowy całkowicie nowy poziom. Zapnijcie pasy i podziwiajcie wspaniałą gymkhanę.

Napisać, że Travis Pastrana jest świrem, to mało. Ten człowiek nie ma hamulców, nie zna strachu i robi rzeczy, które zdają się być wręcz niemożliwe. Tym razem jego nowa gymkhana wynosi taką zabawę na nowy poziom - pod każdym kątem.

Nie wierzycie? Zobaczcie to sami - tego nie można ominąć.

Travis Pastrana pokazuje, że gymkhana może być wciąż ciekawa

Kilka tygodni temu Ken Block, znany ze swojej serii "gymkhana", pokazał coś całkowicie nowego - electrikhanę. Współpraca z Audi to także przesiadka do Audi Hoonitron, czyli elektrycznego potwora stworzonego w jednym egzemplarzu, specjalnie dla Blocka.

Tam na ulicach Las Vegas siał zamęt w ciszy i lekkim wyciu silnika elektrycznego. Fajnie, ale...

Gymhana Travis Pastrana

Subaru Pastrany robi jeszcze większe wrażenie

Okej, powiedzmy sobie szczerze - z seryjnym autem nie ma nic wspólnego. To tak naprawdę opracowana od podstaw konstrukcja rurowa (ze stali i włókna węglowego), obłożona nadwoziem przypominającym Subaru GL z 1980 roku.

Subaru Family Huckster, oficjalnie nazywane przez Pastranę, korzysta z 2,3-litrowego boksera (generuje on 862 KM), sekwencyjnej skrzyni biegów i wyjątkowo zaawansowanego napędu na cztery koła. A to nie wszystko, gdyż nadwozie wyposażono w aktywne panele aero, które zwiększają docisk w odpowiednich momentach.

W swojej gymkhanie Pastrana robi rzeczy absolutnie szalone

Grindowanie autem po barierkach? Bardzo proszę. Zamiatanie bokiem po mieście? Czemu nie.

A to nie wszystko. Pastrana wykonuje szalone skoki przy prędkościach sięgających 200 km/h, ściga się z 3000-konnym El Camino Cleetusa McFarlanda, goni odrzutowiec i przelatuje nad śmigłowcem.

Film zaczyna i kończy scena wypadku Pastrany

To akurat nie jest reżyserowana część całego filmu. Pastrana kończy zabawę basejumpem z dachu budynku. Ze względu na problemy z opanowaniem spadochronu szybującego, z dużą siłą uderza w ziemię. Medycy, którzy byli na miejscu, podejrzewali poważne obrażenia wewnętrzne. Te na szczęście były tylko najgorszym scenariuszem, który się nie ziścił.

Idźcie teraz zaparzyć sobie kawę, włóżcie słuchawki i udawajcie, że pracujecie. Tak dobra Gymkhana sama się nie obejrzy!