Volkswagen T1 e-Bulli Samba Bus stał się elektrykiem. Fajnie, ale poprosimy oryginał

Kultowy Volkswagen T1, symbol pracy i... hipisów. Samochód ten zapisał się na kartach motoryzacyjnej historii, a teraz producent z Wolfsburga chce dać mu drugie życie.

Rok 1950. Europa podnosi się po Drugiej Wojnie Światowej, gospodarka nabiera ogromnego rozpędu. a ludzie zaczynają odnajdywać się w nowej rzeczywistości. To moment, w którym rynek zaczyna kreować potrzeby. Jedną z nich był samochód użytkowy, tani i solidny, bazujący na sprawdzonej konstrukcji. W przypadku Niemców wybór był prosty - mieli Garbusa, więc na nim oparli swojego "dostawczaka". Tak powstał Volkswagen T1.

Volkswagen T1 oferowany był w kilku wariantach

Początkowo Niemcy wprowadzili jedynie model kombi oraz wariant użytkowy. Kiedy jednak w 1951 roku moce przerobowe firmy znacząco wzrosły dzięki otwarciu fabryki przeznaczonej dla tego modelu w Hanowerze, oferta dostępnych modeli została znacząco poszerzona. Wtedy też na rynek wjechał "Samba-bus", czyli najbardziej luksusowa i najciekawsza wersja tego auta.

Obecnie używany Volkswagen T1 Samba-Bus może kosztować krocie. Samochody w dobrym stanie są poszukiwane przez kolekcjonerów ceniących sobie charakter tego aut. Podczas targów Techno Classica w Essen miał zadebiutować oficjalny restomod, który nie tylko dodaje kilka ciekawych elementów wyposażenia, ale przede wszystkim zamienia chłodzonego powietrzem boksera na... jednostkę elektryczną!

Że co?

Tak, dobrze przeczytaliście. Po elektrycznym Garbusie przyszedł czas na taką samą koncepcję w kultowym T1. Zmodyfikowane auto to piękny pomarańczowy egzemplarz z rocznika 1966. Z zewnątrz rozpoznacie go m.in. po ledowych światłach z przodu.

Sercem tej maszyny jest jednostka elektryczna o mocy 83 KM (pochodzi ona najprawdopodobniej z Volkswagena e-up!). Połączono ją z baterią o pojemności 45 kWh, co przekłada się na 200 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu.

Całkiem nieźle - tym bardziej, że baterie ulokowano pod podłogą i nie wpływają one na zmianę układu wnętrza. Warto dodać, że e-Bulli obsługuje szybkie ładowanie (do 50 kW), czyli można go "zatankować" do pełna w niecałą godzinę.

Efektem zastosowania znacznie mocniejszego silnika są lepsze osiągi. Seryjna jednostka oferowała tutaj zaledwie 44 KM, czli blisko o połowę mniej. Auto chętnie nabiera prędkości, a licznik zatrzymuje się na wartości 130 km/h, gdzie seryjna "Samba" ledwo osiągała 105 km/h.

Jest też nowe zawieszenie i układ hamulcowy

Przebudowana konstrukcja zawieszenia na układ wielowahaczowy znacznie poprawiła właściwości jezdne tego auta, zwłaszcza przy wyższej masie. Zastosowano tutaj także hamulce tarczowe na obu osiach, przy czym przednie współpracują z układem rekuperacji energii.

Największym wyróżnikiem we wnętrzu jest ekran w podsufitce i...

... rzucający się w oczy lewarek skrzyni biegów. Przyznam szczerze, że tutaj Volkswagen mógł się bardziej postarać, bowiem wrzucenie czegoś w stylizacji retro nie byłoby wielkim problemem.

Na deser najważniejsze - cena. Konwersja kosztuje aż 64 900 euro. Do tego trzeba oczywiście doliczyć cenę pojazdu. Myślę, że niewiele osób skusi się na taką opcję. Zresztą ja sam wolałbym słuchać warkotu klasycznego boksera pracującego w tylnej części nadwozia. W końcu czy może być coś lepszego w takim klasycznym aucie?