Japończycy to zrobili. Miura w ich wydaniu to herezja, którą niektórzy pokochają
Wszyscy doskonale wiemy, że Japończycy lubią dziwne i nietypowe rzeczy. Tutaj granicę przesunęli naprawdę daleko - ale może to jest prawdziwa odwaga?
Liberty Walk to nazwa, która w świecie tuningu budzi skrajne emocje. Jedni ją kochają za to, że na nowo definiuje znaczenie słów "nisko i szeroko". Inni twierdzą (i ja zaliczam się do tej grupy), że te projekty nie tylko nie porywają, ale też krzywdzą samochody. O gustach się nie dyskutuje, ale w tym przypadku emocje mogą wziąć górą. Japończycy dobrali się do Miury, Lamborghini Miury. Rzecz jasna zrobili je w swoim własnym stylu. I to może być powód do sporu pomiędzy pasjonatami klasyków, a fanami tuningu.
Japończycy nie znają umiaru. Tu znowu jest bardzo szeroko, bardzo nisko i bardzo odważnie
Tak w skrócie można podsumować ich nowy projekt, który oficjalnie zadebiutuje na targach w Tokio w styczniu. Z dobrych wieści - pod żyletki nie poszła "wybitna" Miura. Lamborghini, które trafiło w ręce Liberty Walk, było po przejściach i miało liczne rany bojowe. Samochód wielokrotnie naprawiano, spawano i lepiono z wielu części. Tym samym nie jest to idealna sztuka, którą "pocięto" w imię tuningu.
Jedno muszę przyznać - jak taki styl zupełnie do mnie nie trafia, tak tutaj... wszystko zagrało - może z wyjątkiem tego wielkiego skrzydła. Poszerzone nadwozie wygląda ciekawie, a rozbudowane zderzaki tworzą wyścigowy klimat. Zasadniczo przywodzi to na myśl wygląd maszyny, którą Miura nigdy nie była. Co jak co, ale w motorsporcie kariery nie zaliczyła. Japońska manufaktura nie dobrała się do silnika - tak więc wciąż jest to 4-litrowe V12, któree oferuje 380 KM.
A teraz najciekawsze: ten bodykit będzie dostępny na sprzedaż
Tak, to nie jest pomyłka. Liberty Walk wierzy, że na świecie jest ktoś, kto tak przebuduje Miurę. Japończycy nie chwalą się ceną, ale więcej szczegółów poznamy zapewne przy premierze, którą zaplanowano na 10 stycznia. Kontrowersji nie zabraknie, a wiele osób zapewne "zagotuje się", gdy zobaczy ten samochód na żywo.
Herezja, profanacja, a może właśnie genialny ruch tej marki? Trudno mi to ocenić, ale chyba jednak uznaję to za zniszczenie klasyka - nawet jeśli baza była mocno zmęczona życiem.