Japoński tuning trzyma się mocno. Tu naprawdę uwielbiają modyfikować samochody
Jeśli boicie się, że japoński tuning poległ w starciu z ekologią i "profesjonalizacją" branży, to spójrzcie, jak wyglądają japońskie ulice.
Patrząc na projekty tuningowe, o których piszemy, i na które trafiamy w internecie, można pomyśleć, że tuning to zabawa dla bardzo bogatych, a na dodatek bardzo "profesjonalna". Tymczasem japoński tuning wciąż udowadnia, że domowe projekty wciąż się liczą. A japońskie ulice udowadniają, że kultura tuningowa nie umarła. Samochody, które u nas trafiają głównie na zloty i spotkania miłośników, tam jeżdżą na co dzień.
A jak tuningują Japończycy?
Japoński tuning nie poddaje się modom
Jeśli wciąż żyjecie nostalgią za pierwszą częścią "Szybkich i Wściekłych" oraz popkulturowych dzieł traktujących o tuningu... tutaj to wszystko wciąż żyje. Owszem, mody z zachodu docierają i tutaj, ale w Japonii liczy się (z wyglądu) przede wszystkim niskie zawieszenie oraz dobre felgi. Ten ostatni trend dotyczy również samochodów nieco bardziej użytkowych - np. furgonetek.
Felga musi być!
Poza tym szerokie bodykity, spoilery, modyfikowane układy wydechowe. Wszystko z pewnego rodzaju urokiem, którego nie da się podrobić. Nawet jeśli przez wieczorne Tokio przemknie Toyota Chaser z neonami pod podwoziem, to uśmiechniecie się bez "politowania", jak byłoby to w przypadku przerobionego BMW E36, niczym w 2002 roku w Polsce.
To, co zwraca uwagę, to przede wszystkim kompletność projektów. Restrykcyjne japońskie przepisy powodują, że większość tuningowych elementów jest markowych i raczej profesjonalnie przygotowanych. Druciarstwo... występuje, ale w znacznie mniejszej skali.
A propos mniejszej skali - tuningowanie kei carów to równie popularny trend. Zresztą - Japończycy wciąż kochają tuning i "dłubią" naprawdę wszystko. Zaskakujące jest, ile zobaczycie Toyot Hiace najnowszej generacji, mniej lub bardziej odważnie przebudowanych.
Oczywiście, nie samymi modyfikacjami wizualnymi człowiek żyje. Niestety, bez zwiedzania konkretnych warsztatów (co postaramy się następnym razem zrobić), trudno jest "z ulicy" wyłapać modyfikacje mechaniczne. Ale po brzmieniu, czy prowadzeniu auta zdecydowanie widać było, że to nie są seryjne samochody.
Włoska miłość Japończyków
Choć nie po to człowiek leci do Japonii, żeby oglądać europejskie auta, ale nie mogę nie wspomnieć o jednym fenomenie. Nie tylko nasz naczelny jest fanem Abartha 500. To jeden z najpopularniejszych tuningowanych samochodów w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jest importowany, uroczy, malutki i ma olbrzymi potencjał. Tylko to powoduje, że gama akcesoriów jest olbrzymia, a ten tekst mógłbym zapełnić wyłącznie zdjęciami dłubanych Abarthciątek.
Tymczasem - zapraszamy do galerii