Japończycy odetchnęli z ulgą. Amerykanie zmniejszyli cła na japońskie samochody. Jest jednak "ale"

Euforia na japońskiej giełdzie. Kraj Kwitnącej Wiśni dogadał się z administracją USA w sprawie ceł. Japońskie samochody będą obłożone znacznie niższymi domiarami niż zakładano.

Nie jest tajemnicą, że wielu japońskich producentów jest niemalże uzależnionych od amerykańskiego rynku. O ile jednak japońskie samochody wyjeżdżały z fabryk w USA, sytuacja była nie aż tak dramatyczna. Producenci, którzy jednak wysyłali do Stanów samochody z Japonii, stanęli pod ścianą wobec szalonej polityki handlowej Donalda Trumpa.

Na szczęście udało się dogadać rządom obydwu krajów. Szczęście, ale głównie dla wspomnianych koncernów. Na czym polega nowa umowa handlowa?

Japońskie samochody z 15% cłem

To znaczna obniżka względem 27,5% o których mowa była wcześniej. Dodatkowo USA zrezygnowały z wprowadzenia ceł na inne towary. Te miały obowiązywać od 1 sierpnia.

Skutkiem tego japoński indeks giełdowy Nikkei podskoczył o 4%. Toyota i Honda zanotowały wzrosty cen akcji o odpowiednio 14% i 11%. Spora radość na pewno zapanowała też w Maździe (duża część aut jest importowanych do USA z Japonii), czy Nissanie. Ta sytuacja pozwoli na lekki oddech i wprowadzenie nowej strategii względem amerykańskiego klienta.

japońskie samochody

Nie jest jednak tak, że Amerykanie po prostu zrezygnowali z ceł. W zamian za to Japonia obiecała USA pakiet pożyczek i inwestycji o wartości ok. 550 mld dolarów.

Japończycy zobowiązali się do wspierania budowy odpornych łańcuchów dostaw w kluczowych branżach, gdzie mocną rolę grają Chiny. Mowa tu na przykład o branży farmaceutycznej i półprzewodnikowej. To akurat Japończykom przyszło łatwo, bo sami czują oddech Pekinu, jeśli chodzi o gospodarkę.

Gorszym projektem jest zwiększenie zakupów amerykańskich produktów, w tym rolnych. Amerykański ryż w Japonii? Tak teraz pewnie będzie. Na dodatek Japończycy muszą wycofać się z dodatkowych testów bezpieczeństwa, które blokowały sprzedaż amerykańskich samochodów na japońskim rynku.

Nie martwiłbym się jednak o Japonię. Raczej skokowo nie pojawią się tam na ulicach Fordy F-150.

Zresztą, amerykańskie koncerny z "Wielkiej Trójki" akurat nie są zadowolone tą wiadomością. Niskie cła na samochody z Japonii, to gorsza sprzedaż ich produktów. Zwłaszcza że amerykańskie auta budowane z komponentów produkowanych USA będą finalnie obłożone wyższymi cłami niż japońskie samochody importowane przez Pacyfik.

Wygląda więc na to, że Trump uratował Japończyków, a na rynku zapanuje status quo?

Jak to było? Bohaterskie rozwiązywanie problemów, które samemu się stworzyło?

źródło: agencja Reutera