Jeden diesel musi Wam wystarczyć w Audi A5. To znak czasów

Kiedyś było w czym przebierać, teraz można jedynie przebierać... nogami - i to z rozczarowania. Jeśli lubicie silniki wysokoprężne, to nowe Audi A5 nie da Wam wielkiego wyboru.

Czas silników wysokoprężnych dobiega końca. Afera dieselgate zmieniła bieg wydarzeń i sprawiła, że jednostki zasilane olejem napędowym stały się wrogiem publicznym. Do tego nowe normy i wymagania stawiane przed producentami sprawiły, że takie silniki wypadły z ich kręgu zainteresowania. Efekt? Marka, która słynie z liter TDI, niebawem w zasadzie nie będzie miała diesli w ofercie. Nowe Audi A5 2025 zyska tylko jeden taki silnik, a oferta nie powiększy się w przyszłości.

Kiedyś do wyboru była wersja 2.0 TDI i 3.0 TDI, każda w różnych wersjach mocy. Teraz Audi A5 2025 zostaje z jedną jednostką

Mowa tutaj o odświeżonej konstrukcji EA288 EVO, czyli o silniku 2.0 TDI oferującym 204 KM. Ten wariant zadebiutował w tym samochodzie podczas premiery. Jak się jednak okazuje na nic więcej nie możemy liczyć. Marka potwierdza, że innych wariantów, w tym większej jednostki 3.0 TDI, nie znajdziemy w tym samochodzie.

Powód jest oczywisty. Chodzi o wyśrubowane normy, które w przyszłym roku będą jeszcze trudniejsze do spełnienia. Limit emisji CO2 spada do niecałych 95 gramów na kilometr. Takiego wyniku w zasadzie nie da się uzyskać bez hybryd plug-in i elektryków. Klasyczne jednostki mimo wszystko podnoszą średnią, a producenci nie mogą sobie na to pozwolić.

Dożyliśmy dziwnych czasów, gdy w ofercie muszą być jednostki spełniające wymagania norm, a nie oczekiwania klientów. Tym samym to my musimy dostosowywać się do wytycznych, wybierając inne konstrukcje.

Audi A5 2025 TDI silnik

Tutaj akurat alternatywy są ciekawe. Silnik 2.0 TFSI zużywa coraz mniej paliwa i staje się realnym konkurentem dla diesla. Ofertę uzupełnią też hybrydy plug-in, które zapewnią duży zasięg na jednym ładowaniu.

Taki ruch dał Audi możliwość wprowadzenia do sprzedaży modelu S5 z silnikiem spalinowym - i to V6. Można więc pogodzić się z tym kompromisem, gdyż nie jest tak zły, jak mogłoby się wydawać. Pytanie tylko czy uda się go jeszcze utrzymać. Jakby nie patrzeć kolejne lata mogą być ogromnym wyzwaniem dla branży motoryzacyjnej i pokażą, czy marki nie staną w opozycji do regulacji narzucanych przez władze europejskie.