Jeep Grand Cherokee 3.0 CRD Overland
Oto Grand Cherokee, czyli pełnowymiarowy SUV w wykonaniu Jeepa. Na myśl od razu przychodzi kilka typowych dla tej marki skojarzeń. Stany Zjednoczone, jazda w terenie, duże paliwożerne silniki, pełne wyposażenie i nierzadko wysoka cena. Sprawdźmy, jak jest tym razem.
O co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, mogliście swego czasu przeczytać i zobaczyć w teście wersji z potężnym, bo aż 5,7-litrowym, benzynowym silnikem V8. Była to prawdziwa kwintesencja Ameryki. Bardzo komfortowo, a w zasadzie nawet luksusowo i do tego z charakterem, ale już niekoniecznie oszczędnie. Wiadomo, osiem cylindrów musi swoje wypić. A gdyby tak pod maską umieścić jednostkę wysokoprężną?
Proszę bardzo!
Po podniesieniu maski testowanego egzemplarza naszym oczom ukazuje się elegancko opakowany sześciocylindrowy widlasty diesel o pojemności 3 litrów i to bynajmniej nie produkcji Mercedesa (jak w przypadku modelu poprzedniej generacji), ale włoskiej firmy VM Motori. Pracuje bardzo kulturalnie, do poziomu najlepszych - jak np. Audi Q7 czy Volkswagena Touarega - brakuje niewiele, jedynie wibracje odczuwalne tuż po uruchomieniu na zimno mogą wydawać się początkowo nieco zbyt natarczywe. Po chwili robi się już jednak naprawdę cicho.
Rzecz dziś niezmiernie istotna, czyli zapotrzebowanie na olej napędowy, potrafi mile zaskoczyć. Podróżując spokojnie, w trasie można uzyskać wynik na poziomie 9 l/100 km, w mieście natomiast ciężko zejść poniżej 11 l/100 km, ale to i tak świetny wynik. W tym konkretnym przypadku wiele zależy bowiem od tego, o jakim mieście mówimy, zdarzało się bowiem i tak, że w starciu z warszawskimi korkami wyświetlacz komputera pokładowego wskazywał wartości z przedziału 14-15 l/100 km. Co ciekawe, brakuje tu modnego ostatnio systemu Start-Stop, wyłączającego silnik np. podczas postoju na światłach.
Mocy i momentu obrotowego jest pod dostatkiem (odpowiednio 241 KM i 550 Nm), dlatego nie ma żadnych problemów z rozpędzaniem ciężkiego Jeepa (pusty samochód waży 2355 kg). Z wysokoprężnym silnikiem współpracuje 5-stopniowa skrzynia automatyczna i tak naprawdę jest to najsłabszy punkt tej wersji, ponieważ konkurencja może pochwalić się lepszymi przekładniami, pracującymi przede wszystkim szybciej. Z drugiej strony, jeżeli ktoś nie ma specjalnie wygórowanych wymagań, będzie usatysfakcjonowany. Przełożenia dobierane są trafnie i zmieniane płynnie, reakcja na tzw. kickdown jest prawidłowa, a do wyścigów Grand Cherokee i tak się nie nadaje.
Wprawdzie pneumatyczne zawieszenie...
...Quadra-Lift skutecznie utrzymuje samochód w ryzach nawet przy bardzo wysokich prędkościach, ale kierowca nieustannie czuje, jakiego olbrzyma prowadzi. Ustawienie Sport wydaje się zbyt twarde jak na polskie nierówne nawierzchnie (lepiej sprawdza się domyślne Auto), ale sens istnienia pneumatyki w tego typu SUV-ie zawiera się raczej w czymś innym, a mianowicie w możliwości regulacji prześwitu (maksymalnie 27 cm) i wyborze konkretnego trybu pracy układu przeniesienia napędu Quadra-Trac, a więc np. na śnieg, kamienie, piasek czy błoto.
Reduktorem oraz elektronicznie sterowanymi blokadami mechanizmów różnicowych o zwiększonym tarciu również zarządza elektronika, koordynuje ponadto pracę silnika, hamulców, zawieszenia oraz systemów kontroli trakcji i stabilności. Cały ten arsenał naprawdę działa, chociaż na przeszkodzie do wykorzystania pełni jego możliwości stoją piękne aluminiowe felgi i raczej szosowe niż terenowe ogumienie. Gdyby nie to, można by stawać w szranki nawet z bratem Wranglerem.
A jak jest na asfalcie? Bez niespodzianek i tak jak można by oczekiwać po aucie tej klasy. Filtrowanie nierówności przebiega więcej niż poprawnie, co wespół z dobrze wyważonym układem kierowniczym oraz dostatkiem wolnej przestrzeni w kabinie gwarantuje kierowcy oraz pasażerom wygodne, nawet bardzo dalekie podróżowanie. Bagażnik nie jest zbyt pojemny (457 l), ale jakby na pocieszenie do dyspozycji mamy niezależną otwieraną tylną szybę oraz przenośną latarkę.
Jeszcze zanim otworzymy drzwi...
...z pewnością zauważymy potężne, 20-calowe alufelgi, które - jak już wyżej wspomnieliśmy - w pewnym sensie są błogosławieństwem i przekleństwem zarazem tego modelu. Jest też mała ciekawostka. Otóż próżno szukać tu stosowanych już dziś powszechnie wycieraczek wykonanych w technologii tzw. płaskiego pióra. Zamiast nich zastosowano tradycyjne stelaże, które należycie wywiązują się ze swoich obowiązków, pasują tu jednak jak przysłowiowa pięść do nosa. Tradycyjne pozostaje również oświetlenie, ani na zewnątrz ani wewnątrz nie uświadczymy choćby jednej diody LED.
Dodatkowo, kto myśli, że uda mu się włączyć oświetlenie całej kabiny jednym przyciskiem umieszczanym zwykle w okolicach lusterka wstecznego i schowka na okulary, srogo się rozczaruje. Takiego przycisku po prostu nie ma - zastępuje go pierścień służący do regulacji intensywności podświetlenia zestawu zegarów. Jeżeli nieopatrznie przekręcimy go do samego końca, możemy przez jakiś czas podróżować w kabinie zalanej światłem, natomiast "jak je zgasić?" pozostanie pytaniem za przysłowiowe 100 punktów. Niektórym przeszkadzać może również znajdująca się po lewej stronie kolumny kierownicy (strona prawa jest zupełnie pusta) pojedyncza dźwignia obsługująca kierunkowskazy, reflektory główne i wycieraczki. To pamiątka z czasów mariażu z Mercedesem.
O szczegółach tego rodzaju...
...zapominamy po zajęciu miejsca w fotelu kierowcy, na którym siedzi się bardzo wygodnie. Są dobre i miękkie materiały wykończeniowe (twarde tylko tam, gdzie i tak nie zaglądamy), jest prawdziwa skórzana tapicerka i obszyta podobnym (bo jednak syntetycznym) materiałem deska rozdzielcza, elektryczna regulacja foteli z jak najbardziej poprawnym wyprofilowaniem. Jak się okazuje, nie o wszystkim jednak pamiętano. Jeżeli akurat zapadł zmrok i chcielibyśmy przed ruszeniem wyregulować lusterka, przyjdzie nam szukać stosownych przycisków "po omacku", bo ich podświetlenia po prostu nie wzięto pod uwagę.
Tak czy inaczej, wersja Overland to propozycja dla maksymalistów i absolutny top w temacie wyposażenia. Dopłacamy tylko za umieszczony w podsufitce ekran (4000 zł) oraz lakier metalik (3500 zł), reszta jest wliczona w cenę 248 000 zł. Do standardu należy więc system bezkluczykowy, świetnie brzmiący, choć graficznie średnio atrakcyjny zaawansowany zestaw multimedialny, kamera cofania (niestety nie wyświetla wspomagających linii dystansowych), wentylowane i podgrzewane fotele oraz wieniec kierownicy, pneumatyczne zawieszenie, szyberdach, elektrycznie otwierana klapa bagażnika czy chociażby aktywne reflektory biksenonowe z automatycznym sterowaniem światłami drogowymi i lampami do jazdy dziennej.
Nie trzeba dopłacać nawet za...
...system ostrzegania o najeżdżaniu na poprzedzający pojazd, układ monitorowania martwego pola widzenia czy aktywny tempomat z radarem. Szkoda jedynie, że sprzężona z nim elektronika rozpoczyna swoje działanie dopiero od 30 km/h. Można wybierać tylko z trzech zakresów działania, chociaż przyznać trzeba, że całość działa płynnie i w określonych sytuacjach bywa bardzo pomocna.
W rezultacie okazuje się, że flagowy Jeep z dieslem pod maską ma więcej mocnych niż słabych stron. Co prawda, brak potężnej V8-ki ujmuje mu nieco charakteru, ale nie na tyle, aby było czego żałować. W kieszeni zostanie nam 22 000 zł, a poza tym nie ma co się oszukiwać, że w naszych warunkach to właśnie diesel jest optymalnym wyborem. Dlatego też poszukując SUV-a z górnej półki, któremu niestraszne wypady w teren, warto zwrócić uwagę na Grand Cherokee 3.0 CRD. Pod wieloma względami jest to samochód naprawdę wyjątkowy.
Plusy:
+ niepowtarzalny charakter
+ dynamiczny i oszczędny silnik
+ wszechstronny układ jezdny
+ przestronne wnętrze
+ bogate wyposażenie
Minusy:
- tylko 5-biegowa skrzynia biegów
Podsumowanie:
Flagowy Jeep z dieslem pod maską ma więcej mocnych niż słabych stron i zachowuje swój niepowtarzalny charakter.