Jeep Patriot 2.0 CRD Sport
Do grona SUV-ów dołączył niedawno nowy zawodnik. Legitymuje się amerykańskim paszportem, ale wymiarami przypomina europejskie produkcje tego segmentu. Czy najnowszy Jeep Patriot potrafi skutecznie rywalizować z konkurentami z Azji i Starego Kontynentu?
W rodzinie Jeepa model Patriot to brat Compassa i zarazem kuzyn Calibra. Z tym pierwszym łączą go nie tylko wspólne geny. Pod maską te same silniki, a wnętrza obu aut są niemal identyczne. Z zewnątrz jednak trudno dostrzec podobieństwa. Compass kusi obłościami i wydaje się być skierowany do młodszego pokolenia kierowców - szczególnie kobiet ceniących sobie nietuzinkowy image. Patriot wygląda dużo poważniej i bardziej surowo, trochę jak miniaturka Jeepa Commandera. Jednak nie należy zapominać, że to cały czas jest SUV, który świetnie sprawdzi się na bocznych, nieutwardzonych szlakach czy na zaśnieżonym podjeździe do stoku narciarskiego. W trudniejszy teren lepiej się nim nie zapuszczać - tam Jeep proponuje m.in. Wranglera, Cherokee lub wspomnianego Commandera.
Pod maską SUV-ów najlepiej sprawdzają się jednostki wysokoprężne, które potrafią zapewnić odpowiednią dynamikę już od niskich obrotów silnika. Pod maskę Patriota trafiła jednak nie amerykańska, ale niemiecka technologia w postaci nieśmiertelnego motoru o wiele mówiącym skrócie TDI, który firma Jeep ukryła pod nazwą CRD. To jedyny silnik dostępny w tym modelu w Polsce. Na innych rynkach można zamówić auto z silnikiem benzynowym 2,4 i mocy 170 KM, ale u nas klienci w tego typu samochodach preferują zasilanie olejem napędowym - stąd brak w oficjalnej sprzedaży jednostki zasilanej etyliną.
Smak wolności i przygody
Wielkim atutem Patriota jest jego wygląd. Prezentuje się jak prawdziwy Jeep, czyli jako bezkompromisowy, wielozadaniowy pojazd. Amerykanie inaczej niż konkurencja w klasie SUV stawiają na kanciaste kształty, ostre linie i muskularną sylwetkę. Dzięki temu Patriot nie wygląda tak bulwarowo jak Honda CR-V czy Toyota RAV4. Taka stylistyka może przypaść do gustu tym, którzy skusiliby się na auto typu SUV, ale do tej pory zniechęcał ich mieszczański i zbyt mało offroadowy styl tego typu pojazdów. Alternatywą dla nich może być więc testowy model Jeepa.
Patrząc na Patriota widzimy coś więcej niż SUV-a. Drzemie w nim duch prawdziwego Jeepa, czyli smak wolności i przygody. Przód auta zdominowała charakterystyczna dla marki atrapa chłodnicy z siedmioma żebrami. Okrągłe reflektory oraz maska zachodząca na boki to także atrybuty terenowych produkcji amerykańskiego producenta. Przednia szyba jest łagodnie pochylona, a tył auta to niemal pionowa ściana. Do tego dochodzi wąska linia bocznych okien - i wrażenie solidności oraz masywności nadwozia zostaje spotęgowane. Bardzo szykownie i oryginalnie prezentują się dwukolorowe, 17-calowe felgi. Testowaną odmianę o nazwie Sport wzbogacono ponadto o metalizowane wstawki w zderzakach (standard w wersji Limited). Emblemat Jeepa umieszczony na oprawie lampy oświetlenia numeru rejestracyjnego plus tłoczony w zderzaku napis "Patriot" wieńczą pas tylny pojazdu.
Po pierwsze użyteczność
Foremne kształty nadwozia zapowiadają obszerne wnętrze. I tak jest w rzeczywistości. Z przodu jak i z tyłu jest wystarczająco przestrzeni zarówno na głowy jak i nogi podróżujących. Wysoko zakotwiczony fotel kierowcy daje większe poczucie bezpieczeństwa i wpływa korzystnie na widoczność w każdą stronę. Wielkie lusterka i kanciasta sylwetka ułatwiają wyczucie gabarytów auta, przez co brak w standardzie czujników cofania nie stanowi problemu.
Projektanci postawili na funkcjonalność i użyteczność wnętrza. Fotele wyłożono specjalną tkaniną o tajemniczej nazwie YES Essentials. Daleko jej do przytulności weluru, ale w zamian charakteryzuje się zwiększoną odpornością na plamy i wszelkiego rodzaju zabrudzenia. Z pewnością docenią to rodzice małych dzieci, których lepkie od słodyczy łapki niejednokrotnie stają się przyczyną rodzinnych konfliktów w trakcie jazdy.
Każda wersja Patriota otrzymała dwukolorowy wystrój wnętrza - to rozświetla i ożywia klimat panujący w środku. Na pokładzie Jeepa jest także pod dostatkiem schowków, wnęk oraz uchwytów na napoje. Tylne fotele można składać w proporcjach 60/40 bądź złożyć je całkowicie uzyskując płaską powierzchnię. Aby zwiększyć wygodę podróżowania pomyślano także o regulowanym oparciu kanapy. Istnieje również możliwość złożenia oparcia przedniego fotela pasażera - powstaje wówczas praktyczny stolik i pojawia się opcja na przewóz długich przedmiotów, takich jak narty czy snowboard.
Przedział bagażowy budzi mieszane uczucia. "Na papierze" jego parametry wyglądają mizernie. Tylko 320 litrów pojemności to jeden ze słabszych wyników w klasie. Jednak to wartość podawana do linii oparć kanapy. Licząc do powierzchni dachu uzyskujemy dodatkowe 216 litrów. I tak należy traktować "kufer" Patriota, który z uwagi na pionowo poprowadzoną klapę bagażnika zyskuje na walorach użytkowych. Ponadto podłoga bagażnika wyłożona została twardym i łatwo zmywalnym tworzywem. To ukłon w stronę np. wędkarzy, którzy swoje ubłocone wodery mogą bez obaw o stan tapicerki "cisnąć" do tyłu i ruszyć dalej w poszukiwaniu rybodajnych jezior.
Kształt kokpitu jest adekwatny do stylistyki karoserii. To toporne i surowe linie, które są nieco łagodzone przez jasne kolory. Nie jest to absolutnie wadą Patriota, do którego owa szorstkość formy pasuje idealnie. Razi niestety jakość materiałów. Jest typowo amerykańsko - twardo, chłodno, plastikowo. Widać jednak, że projektanci Patriota musieli słyszeć krytyczne opinie Europejczyków odnośnie jakości detali aut pochodzących zza oceanu, czego dowodem jest pewien postęp w tej materii. Najważniejsze, że nic nie skrzypi i nie puka nawet na wybojach. Owszem, plastik okalający konsolę jest zbyt twardy. Jednak tam, gdzie dłonie kierującego wędrują najczęściej, materiały są zdecydowanie lepsze. Tak jest z boczkami drzwi, które wyściełano miękką skórą. Na jej krawędziach można nawet dopatrzyć się szwów, które sugerują, że nie oprawiała jej bezduszna maszyna, ale żywy człowiek. Podobnie jest z kierownicą - świetnie leży w dłoniach i pokrywa ją dobrej jakości perforowana skóra.
Obsługa urządzeń nie nastręcza większych problemów. Trzy klasyczne pokrętła do sterowania nawiewami, wygodnie umiejscowiony lewarek zmiany biegów, elektryka szyb i lusterek zgrupowana w dogodnym miejscu dla kierującego. Gorzej wypada czytelność niektórych wskaźników. Fabryczne audio posiada zbyt małe litery i cyfry na wyświetlaczu. Poza tym ich wygląd, podobnie jak w komputerze pokładowym, kojarzy się z pierwszymi elektronicznymi kalkulatorami. Same zegary główne choć nie są małe, nie grzeszą czytelnością z uwagi na ciasno upakowane wartości liczbowe. To efekt wkomponowania w prędkościomierz komputera pokładowego, a w obrotomierz licznika przebiegu. Jest tam po prostu zbyt ciasno.
Wiecznie żywy
"Czasy się zmieniają, a Pan ciągle w komisjach" - to zdanie wypowiedziane przez Bogusława Lindę w kultowym filmie "Psy" idealnie pasuje do technologii pompowtryskiwaczy lansowanej przez Volkswagena. Ile to już lat? Dwadzieścia? I mimo, że grupa VW-Audi stopniowo przekonuje się do systemu wtrysku typu common rail, jak widać chętnych na starsze rozwiązania nie brakuje. O tym silniku napisano i powiedziano już wszystko. Świetna dynamika i niskie spalanie stoją w opozycji do kiepskiej kultury pracy i hałaśliwości. Nie inaczej prezentuje się on w Patriocie. Blisko 1,6 tony przyspiesza do "setki" w 11 sekund. Elastyczność to mocna strona Jeepa. Potrafi zawstydzić w tym względzie niejedną "osobówkę" o porównywalnej mocy. W mieście bez trudu osiągniemy spalanie na poziomie 9 l/100 km, a w trasie dynamiczna jazda nie będzie okupiona apetytem większym niż 7 litrów na każde sto przejechanych kilometrów. Bardzo dobry rezultat.
Nigdy jednak nie uda Ci się zapomnieć, że do baku Jeepa wlewa się "ropę." Charakterystyczny klekot słychać non stop. Ale nie jest to coś, do czego nie można przywyknąć. Ewidentnie jednak Jeep oszczędzał na materiałach wygłuszających kabinę Patriota, bo znam wiele samochodów, które z dźwiękami tego samego motoru potrafią walczyć skuteczniej. Pozytywnie ocenić trzeba działanie sześciostopniowej skrzyni biegów. Dźwignia lewarka chodzi co prawda z wyczuwalnym oporem, ale każdy bieg załącza się pewnie, a drogi prowadzenia są przyjemnie krótkie. Poszczególne przełożenia dobrano właściwie. Krótka "jedynka" i "trójka", na której można przejechać niemal całe miasto - to jej główne znaki rozpoznawcze.
Trochę więcej niż SUV
Napęd 4x4 Patriota tworzy system Freedom Drive I. Co go odróżnia od innych układów tego typu? W większości "czteronapędówek" moc przekazywana jest za pomocą pomp i płynów wiskotycznych. W Jeepie jest to połączenie dwóch mechanizmów różnicowych przedniej i tylnej osi ze sprzęgłem wielopłytkowym sterowanym elektronicznie. W normalnych warunkach napęd przekazywany jest na przednią oś. Aby Freedom Drive I wkroczył do akcji nie jest wcale konieczne wystąpienie poślizgu kół. Dzięki zaawansowanej elektronice system potrafi przewidzieć potrzebę zwiększonej trakcji i automatycznie dozuje moc przekazywaną na tylne koła. Zmniejsza to zużycie paliwa z uwagi na aktywację systemu jedynie w razie potrzeby. Test auta odbywał się na śliskiej nawierzchni i mogę potwierdzić, że rozwiązanie to doskonale sprawdza się w codziennym użytkowaniu.
Co nie jest powszechne w SUV-ach, Patriot posiada tryb zblokowania obu osi, który umożliwia poruszanie się w głębszym piasku czy śniegu. Blokadę mostów załącza się pociągnięciem chromowanego uchwytu w kształcie litery "T" usytuowanego poniżej lewarka skrzyni biegów. Przy prędkości poniżej 16 km/h podział momentu pomiędzy osie rozkłada się w stosunku 50/50. Po przekroczeniu 40 km/h system automatycznie powraca do normalnego trybu pracy. Patriot poza asfaltem oraz w trudnych warunkach pogodowych radzi sobie lepiej niż typowy przedstawiciel tego gatunku. Mimo to, nie nadaje się do jazdy w prawdziwym terenie (kąt natarcia - 21 stopni, kąt zejścia - 33 stopnie, kąt rampowy - 20 stopni, głębokość brodzenia - 28 cm).
Wysokie nadwozie nie odbija się negatywnie na prowadzeniu auta. Na zakrętach auto nieznacznie się przechyla, więc uczucie, że coś wymyka się spod kontroli jest zdecydowanie obce kierowcy. Zawieszenie bardzo dobrze wybiera wszelkie nierówności i co ważne - pracuje zaskakująco cicho oraz komfortowo. Sporo krwi psuje niestety układ kierowniczy, który jest po prostu pozbawiony czucia. Od prędkości powyżej 120 km/h zaczyna się nieustanna walka z korygowaniem toru jazdy na wprost. I tylko w tej kategorii Patriot odstaje wyraźniej od konkurencji.
Cena sukcesu
Jeep Patriot wyróżnia się wysokim poziomem bezpieczeństwa już w standardowej odmianie. Wyposażenie obejmuje m.in. czołowe poduszki powietrzne kierowcy i pasażera, poduszki kurtynowe, boczne poduszki fotelowe (opcja), systemy: ABS, wspomagania hamowania awaryjnego (BAS), kontroli trakcji (ASTC), stabilizacji toru jazdy (ESP), system zapobiegający wywróceniu pojazdu (ERM), monitorowania ciśnienia w ogumieniu (TPM) czy układ reakcji powypadkowej EARS. Ten ostatni w wyniku zadziałania systemu poduszek powietrznych odcina dopływ paliwa do silnika, odblokowuje zamki drzwi i włącza oświetlenie wewnątrz auta, aby ułatwić niesienie pomocy pasażerom po wypadku.
Do tego w standardzie najtańszej wersji SPORT jest m.in. klimatyzacja, pełna elektryka szyb i lusterek, komputer pokładowy z kompasem, 17-calowe aluminiowe felgi, relingi dachowe, radio z CD czy centralny zamek z pilotem. Naprawdę sporo jak za cenę 106 tys. zł. Poza tym bogata liczba dostępnych opcji i pakietów pozwala na indywidualizację wnętrza wedle własnych upodobań. Za darmo otrzymamy oryginalny styl Jeepa, ekonomiczny i trwały silnik diesla, ponadprzeciętne właściwości trakcyjne i praktyczne, obszerne wnętrze. I nie trzeba być amerykańskim patriotą, by dać się przekonać do Patriota.