Jeep Wrangler Rubicon 392 do setki rozpędza się w mniej niż 5 sekund. I nie ma okien
Jeep Wrangler Rubicon o osiągach sportowego auta, do tego wciąż piekielnie dzielny w terenie? Poznajcie model Rubicon 392, który pod maską ma potężne V8.
Amerykanie mają jaja. Wielkie silniki to dla nich chleb powszedni, a wsadzanie ich w różne dziwne miejsca jest niemalże sportem narodowym. Potem wystarczy zadbać o odpowiednie przyspieszenie, niespecjalnie przejmując się prowadzeniem i cyk, otrzymujemy niezwykłego potwora. Tym razem w USA zadebiutował naprawdę szalony samochód. To Jeep Wrangler Rubicon 392, który pod maską ma V8, które generuje 450 KM i 610 Nm. Pojemność? 6400 cm3, czyli taka typowa średnia w USA.
Ale chwila, przecież Jeep Wrangler nigdy nie dostał V8, gdyż obecność takiego silnika komplikowała kwestię testów zderzeniowych. Tutaj problem ten rozwiązano inwestując w nową ramę z przodu, która dopasowana jest do wielkiej i ciężkiej jednostki napędowej.
Jeep Wrangler Rubicon 392 to wciąż koncept, ale...
FCA lubi co jakiś czas zaskoczyć. I wszystko wskazuje na to, że taki Wrangler może dostać zielone światło - choć nie jako regularnie oferowany samochód. Zestaw modyfikacji może być oferowany jako "paczka", którą trzeba sobie poskładać. Takie klocki LEGO dla dorosłych.
A, osiągi. Jeep Wrangler Rubicon 392 ma rozpędzać się do setki w nieco ponad 4 sekundy. Tak, to nie błąd. Co więcej, studyjny model pozbawiono szyb w drzwiach, a dach to kawałek materiału naciągniętego na szkielet auta.
W terenie ten samochód także nie wymięka. Potężne mosty, odpowiednio przygotowane zawieszenie (dostarczone przez firmę FOX, która produkuje też amortyzatory do Fordów Raptorów) oraz nowa skrzynia biegów pozwalają na zabawę w ciężkim terenie. Sprawdzają się w tym także 37-calowe opony, które jakimś cudem muszą utrzymać ten samochód także na asfalcie podczas dynamicznego przyspieszania.
A to trolle
Co jak co, ale FCA troszkę dzisiaj gra na nosie Fordowi. Błękitny owal szykuje się do premiery modeli Bronco, która nastąpi w nocy naszego czasu. Pokazanie tego auta to taki pstryczek i przypomnienie, że Wrangler był, jest i raczej długo będzie oferowany na rynku. A wersja z V8 na pewno trafi w gusta fanów głupich aut, które doskonale radzą sobie w terenie.